Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 28.01.2014

Ukraina w oczekiwaniu na przełom

To może być jeden z kluczowych momentów walki opozycji z Wiktorem Janukowyczem. W Kijowie tuż po godzinie 9 rozpoczęła się nadzwyczajna sesja Rady Najwyższej.
Galeria Posłuchaj
  • Wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt o możliwym podziale w obozie władzy na Ukrainie (IAR)
  • Wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt o słabnącej pozycji prezydenta Wiktora Janukowycza (IAR)
  • W oczekiwaniu na przełom na Ukrainie. Relacja Pawła Buszko (IAR)
Czytaj także

Na Majdanie spokój i oczekiwanie na wyniki wtorkowych obrad parlamentu. Wiadomo już, że przedmiotem posiedzenia będą przepisy ograniczające wolności obywatelskie. Opozycja twierdzi, że przyjęto je z naruszeniem demokratycznych procedur.

Posiedzenie rozpoczęło się od minuty ciszy ku czci ofiar ostatnich zamieszek.

Zgodnie z ustaleniami, jakie zapadły podczas wieczornego spotkania prezydenta Wiktora Janukowycza z liderami ugrupowań opozycyjnych, ustawy mają być unieważnione, a następnie przyjęte tylko te, które nie wywołują kontrowersji. Cofnięcie restrykcyjnych rozwiązań jest jednym z najważniejszych postulatów protestujących na Majdanie.

Ustawy ograniczające wolność słowa i wolność zgromadzeń zostały przyjęte>>>

Demonstranci domagają się także zmiany władzy. W poniedziałek raz jeszcze Janukowycz zaproponował, by na czele nowego rządu stanął Arsenij Jaceniuk. Lider Batkwiszczyny odrzucił tę ofertę. Opozycja domaga się przedterminowych wyborów prezydenckich. Zgodnie z obowiązują na Ukrainie konstytucją, to prezydent jest kluczową postacią w systemie władzy. Opozycja twierdzi, że zmiana szefa rządu nic nie zmieni. A o to chodzi protestującym.

Jaceniuk i Kliczko nie wejdą do rządu>>>

Parlament ma się też zająć polityczną oceną pracy Rady Ministrów kierowanej przez Mykołę Azarowa. Opozycja twierdzi, że rządzący mają krew na rękach. W zeszłym tygodniu na ulicy Hruszewskiego w Kijowie doszło do starć między protestującymi a milicją i Berkutem. Funkcjonariusze użyli broni palnej. Pięć osób zmarło od ran postrzałowych. Według lekarzy, rany świadczą o tym, że strzelali snajperzy. Setki osób zostało rannych.

Ofiary śmiertelne zamieszek>>>

Dzień po tych tragicznych wydarzeniach prezydent Janukowycz zaproponował przeprowadzenie nadzwyczajnej sesji Rady Najwyższej. Zdaniem wiceszefa Ośrodka Studiów Wschodnich dr Adama Eberhardta, obrady te mogą pokazać podziały w obozie rządzącym. Jego zdaniem, że nie byłoby zaskoczeniem przejście części deputowanych popierających dotychczas prezydenta na stronę opozycji.

W zeszłym tygodniu wpływowy oligarcha Rinat Achmetow , jeden z najbogatszych Ukraińców, wezwał obie strony konfliktu do rozmów. - Pokojowe manifestacje ludzi na ulicach to dowód na to, że Ukraina jest wolnym, demokratycznym krajem i z tej drogi nie zejdzie - oświadczył. Za niedopuszczalne uznał to, że ucierpieli ludzie.

Już raz opozycja liczyła na podział w Partii Regionów. Było to w grudniu podczas poprzedniej próby odwołania rządu Azarowa. Dziś jednak sytuacja jest zupełnie inna. - Mamy do czynienia z otwarciem drugiego frontu w postaci rozlewania się ruchu protestów poza Kijów. Władza centralna traci kontrolę nad niektórymi regionami. Dla Janukowycza to sytuacja niedogodna, jego otoczenie dostrzega jego wyraźną słabość - mówi Adam Eberhardt.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>
Po poniedziałkowych rozmowach z prezydentem Ołeh Tiahnybok, lider frakcji "Swoboda" mówił, że jest pewien postęp w rokowaniach opozycji z władzą. - Oczywiście, że negocjacje będą prowadzone dalej. To, co osiągnęliśmy dzisiaj, to trochę więcej niż wczoraj. Ale to nie wszystko czego żądamy jako przedstawiciele tych ludzi, którzy stoją dzisiaj na Majdanie - mówił Tiahnybok
Z kolei lider ukraińskiej opozycyjnej partii UDAR Witalij Kliczko wyraził nadzieję, że prezydent nie zdecyduje się na wprowadzenie stanu wyjątkowego na Ukrainie. - Ogłoszenie stanu wyjątkowego rozpocznie nowy etap eskalacji kryzysu i do niczego dobrego nie doprowadzi - oświadczył.
Także amerykański wiceprezydent Joe Biden w rozmowie telefonicznej z Janukowyczem przestrzegł go, by nie wprowadzał w kraju stanu wyjątkowego. Apelował też, by prezydent Ukrainy współpracował z opozycją na rzecz pokojowego zakończenia kryzysu politycznego. - Joe Biden podkreślał, że Stany Zjednoczone potępiają użycie przemocy przez każdą ze stron i ostrzegł, że ogłoszenie stanu wyjątkowego lub podjęcie innych rozwiązań siłowych, spowoduje dalsze zaognienie sytuacji i ostatecznie zamknie drzwi do pokojowego rozwiązania - poinformował Biały Dom w wydanym komunikacie.
Amerykański wiceprezydent poparł też negocjacje prowadzone przez władze i opozycję.

Ashton w Kijowie

O prowadzenie rozmów apeluje też od dawna Unia Europejska. Do Kijowa we wtorek przyjedzie, dwa dni wcześniej niż planowała, szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
(źródło: CNN Newsource/x-news)

W poniedziałek napisała w oświadczeniu, że wprowadzenie stanu wojennego doprowadzi do zaognienia sytuacji i rozkręci spiralę przemocy. - Rozwiązanie obecnego kryzysu może być jedynie polityczne, poprzez dialog - podkreśliła. Wyraziła nadzieję, że drogę do porozumienia wyznaczy ukraiński parlament. Dodała, że jednym z warunków jest wycofanie antydemokratycznych, drakońskich ustaw, ograniczających podstawowe prawa Ukraińców, między innymi swobodę wypowiedzi i zrzeszania się.

"Dialog, nie siła"

W ukraińskiej stolicy zaplanowano  także na wtorek wizytę specjalnej misji Parlamentu Europejskiego. Jedzie tam 12 europosłów, by pomóc w rozwiązaniu zaostrzającego się konfliktu między władzą a społeczeństwem. - Przesłanie z którym jedziemy brzmi: należy rozwiązanie znaleźć przez dialog a władze, które są winne eskalacji przemocy, bo same ją zaczęły, powinny wycofać się z użycia siły - powiedział europoseł Jacek Saryusz -Wolski, jeden z członków delegacji.
Europoseł Paweł Kowal podkreśla, że obecność unijnych dyplomatów w Kijowie jest teraz bardzo ważna, choć przyznaje, że możliwości jakimi dysponują są ograniczone. - Jedziemy na Ukrainę, a w każdym razie ja jadę z absolutną pewnością, że nie mamy instrumentu do tego, aby realnie mediować, bo obie strony nie postrzegają nas jak mediatorów. Jedna strona postrzega nas jak sprzymierzeńca, a druga z pewnym chłodem - powiedział Kowal.
Misja delegacji Parlamentu Europejskiego potrwa do czwartku.
Protestujący kontrolują centrum Kijowa wokół Placu Niepodległości, otoczonego przez kilkunastometrowe barykady. Nadal okupowanych jest 10 z 25 regionalnych siedzib administracji prezydenta. Na wschodzie kraju siły porządkowe rozpędziły za demonstrantów próbujących okupować takie siedziby w Dniepropietrowsku, Czerkasach i Sumach. Aresztowano dziesiątki osób.
Opozycja zwołała na wtorek masową demonstrację na Majdanie, w związku z posiedzeniem Rady Najwyższej.

IAR/asop, bk

''