Logo Polskiego Radia
IAR
Izabela Zabłocka 02.02.2014

Brytyjski rząd zataił raport w sprawie przestępczości imigrantów. Media oburzone

Dokument w sprawie łamania prawa przez przybyszów, zwłaszcza z UE, został przedstawiony Komisji Europejskiej jako argument Londynu za zaostrzeniem kontroli podróżowania. Brytyjscy parlamentarzyści i prasa są zbulwersowani, że rząd nie upublicznił tego pisma.

Wnioski z  raportu przygotowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych publikuje "Sunday Telegraph". Według gazety, dokument trafił do Brukseli, ale nie zdecydowano się go ogłosić w kraju, w obliczu ostrych debat w parlamencie nad reformą prawa imigracyjnego. Rząd nie chciał podgrzewać atmosfery, a nowa ustawa imigracyjna - zbyt łagodna w opinii około stu konserwatystów - przeszła w tym tygodniu i tak tylko dzięki głosom opozycji.

Raport ujawniony teraz przez "Sunday Telegraph" wymienia przykłady działalności gangów z Europy Wschodniej - w tym jednego z naszego kraju. Według gazety, najpierw sprowadził on 230 polskich narkomanów i chorych psychicznie, założył im konta bankowe i załatwił zasiłki, a potem odbierał wypłaty, pozostawiając ich bez środków do życia. Inny gang miał ściągnąć ponad tysiąc dzieci z Rumunii, zatrudniając je jako ulicznych złodziei i żebraków.

Dokument wskazuje też na częste posługiwanie się podrobionymi i kradzionymi unijnymi dowodami osobistymi oraz na aranżowanie małżeństw między imigrantami z Unii i spoza Europy. Tylko jeden, aresztowany w Londynie ksiądz załatwił 250 takich ślubów.

3/4 Brytyjczyków za ograniczeniem imigracji

77 proc. obywateli Zjednoczonego Królestwa opowiada się za przymknięciem granic dla chętnych do osiedlenia się w ich kraju. Te antyimigranckie nastroje podsycał strach z powodu spodziewanego  najazdu przez Bułgarów i Rumunów. Od 1 stycznie tego roku, dla obywateli tego kraju zniknęły ograniczenia w sprawie podejmowania pracy.

Zasady napływu obcokrajowców zdominowały wewnętrzną politykę brytyjską, ale także jej relacje z Brukselą. Dawid Cameron domaga się od Unii wprowadzenia ograniczeń w swobodnym przepływie osób.

Pod koniec 2013 roku premier Wielkiej Brytanii napisał w dzienniku "Financial Times", że swobodny dostęp do brytyjskiego rynku pracy nie może być nieograniczony i w ramach planowanych rozmów z Brukselą na temat nowego statusu członkowskiego jego kraju Londyn będzie dążył do większej kontroli w tym zakresie.

David Cameron chce, między innymi, by nowo przybyli imigranci z UE musieli odczekać trzy miesiące zanim będzie im wolno ubiegać się o świadczenia socjalne. Zapomogę dla bezrobotnych otrzymają na sześć miesięcy, a po upływie tego okresu, jeśli chcą ją nadal otrzymywać, będą musieli udowodnić, że mają realistyczną perspektywę zatrudnienia.

Ubiegając się o niektóre świadczenia (np. income suport - zapomoga przysługująca nisko opłacanym pracownikom), imigranci będą musieli spełnić wymogi specjalnego testu, oceniającego ich zarobkowy potencjał (ang. minimum earnings threshold). Bezdomni i żebracy będą deportowani z kraju i objęci rocznym zakazem wjazdu.

Cameron wskazał palcem na Polaków

Premier opowiedział się przeciwko pobieraniu przez pracujących na Wyspach Polaków zasiłku na dzieci w Polsce.
- Obecne uregulowania unijne dopuszczają wypłatę dodatku rodzinnego na dzieci odprowadzającym składkę ubezpieczenia socjalnego pracownikom z UE także wtedy, jeśli dzieci nie mieszkają z nimi. Aby to zmienić potrzebne byłyby porozumienia międzypaństwowe lub taka modyfikacja traktatów unijnych, jaką Wielka Brytania chce przeforsować przed planowanym na 2017 rok referendum w sprawie jej dalszego członkostwa w Unii - zaznaczył Cameron.

IAR/iz

''