Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Kamińska 03.05.2014

SBU: starcia w Odessie koordynowały grupy z Rosji

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy oznajmiła, że piątkowymi zamieszkami w Odessie, podczas których zginęło ponad 40 osób, kierowały grupy z Rosji, a finansowali je członkowie ekipy Wiktora Janukowycza.
Milicjant przed budynkiem Związków Zawodowych w OdessieMilicjant przed budynkiem Związków Zawodowych w OdessiePAP/EPA/ALEXEY FURMAN
Galeria Posłuchaj
  • Relacja Piotra Pogorzelskiego z Kijowa (IAR): według SBU przedstawiciele rosyjskich władz koordynują swoje działania z separatystami w Słowiańsku
  • Relacja Piotra Pogorzelskiego z Kijowa (IAR): minister spraw wewnętrznych zwolnił szefa odeskiej milicji
Czytaj także

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Ukraińska operacja na wschodzie. Separatyści chcą negocjacji [relacja] >>>

Piątkowe zamieszki w Odessie na południu Ukrainy, w których uczestniczyły "nielegalne ugrupowania zbrojne" z Naddniestrza, koordynowane były przez zespoły dywersyjne z Federacji Rosyjskiej - oświadczyła w sobotę Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).
W ramach śledztwa w sprawie wydarzeń w Odessie zatrzymano dotychczas 144 uczestników zamieszek. Śledczy zajmują się m.in. bezczynnością miejscowych milicjantów, którzy - jak mówią świadkowie - nie robili nic, by zapobiec tragedii.
Według władz Odessy po starciach o pomoc medyczną poprosiło 214 osób. 88 z nich hospitalizowano. Wśród 46 ofiar śmiertelnych 31 osób zginęło w pożarze w siedzibie związków zawodowych, gdzie znajdował się sztab separatystów.
Przedstawicielka SBU Kateryna Kosariewa, która przekazała na konferencji prasowej informacje o udziale w zamieszkach ugrupowań z Naddniestrza, kierowanych przez rosyjskie grupy dywersyjne poinformowała, że była to prowokacja, sfinansowana przez członków ekipy obalonego w lutym prezydenta Wiktora Janukowycza.
- Prowokacje, do których doszło 2 maja w Odessie i doprowadziły do starć i ofiar śmiertelnych, były zorganizowane przy wsparciu sił zewnętrznych i sfinansowane przez byłych wysokich urzędników rządu Janukowycza, którzy ukrywają się w sąsiednim państwie (Rosji). Są to: b. wicepremier Serhij Arbuzow i b. minister dochodów Ołeksandr Kłymenko - oświadczyła Kosariewa.

Wcześniej w piątek szef administracji prezydenta Ukrainy Serhij Paszynski oświadczył, że piątkowe wydarzenia w Odessie zostały sprowokowane przez Rosję oraz, że separatyści w Odessie otrzymali broń od rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).

MSZ Rosji: "to byli zwykli obywatele Odessy"

MSZ Rosji oświadczyło w nocy z piątku na sobotę, że twierdzenia rządu Ukrainy, iż separatyści w Odessie otrzymali broń od rosyjskiej FSB są "kłamliwe i cyniczne" i miały na celu obarczenie Rosji odpowiedzialnością za tragiczny bilans piątkowych wydarzeń.
"Oświadczenie Serhija Paszynskiego to brednie. Nie tylko dla specjalistów, ale także dla zwykłych obywateli było oczywiste, że ludzie, którzy wyszli na dzisiejsze wiece byli zwykłymi obywatelami Odessy" - głosi komunikat MSZ Rosji.
MSZ Rosji utrzymuje, że uczestnicy wieców w Odessie "zginęli uduszeni i spłonęli dlatego, że aktywiści Euromajdanu podpalili obóz zwolenników federalizacji (Ukrainy), którzy schronili się w miejscowym Domu Związków Zawodowych, gdzie wybuchł pożar".
Wezwano ponadto władze w Kijowie do ujawnienia dowodów, na podstawie których można by stwierdzić czy wśród ofiar pożaru w Odessie byli Rosjanie. MSZ Rosji podkreśliło, że jeśli dowody takie nie zostaną ujawnione, to trzeba będzie uznać, iż "była to kolejna gołosłowna próba przekonania opinii publicznej o rosyjskim śladzie" w wydarzeniach w Odessie.

PAP/agkm