Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 23.06.2014

Kaczyński: Polską rządzi grupa lumpenproletariacka

Choć politycy PiS, SLD i Ruchu Palikota jednym głosem domagają się dymisji rządu Donalda Tuska, to mają za mało głosów w Sejmie, by do tego doprowadzić.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński: trwanie tego rządu jest skandalemPrezes PiS Jarosław Kaczyński: trwanie tego rządu jest skandalem! PAP/Leszek Szymański

- Trwanie tego rządu jest skandalem - oświadczył Jarosław Kaczyński. W tej sytuacji prawo i Sprawiedliwość złoży wniosek o wotum nieufności. Zrobi tak niezależnie od wyników międzypartyjnych rozmów.

Rząd na podsłuchu. Serwis specjalny portalu Polskiego Radia >>>

(źródło: TVN24/x-news)

Kaczyński powiedział, że jego partia podjęła próby rozmów z innymi ugrupowaniami w sprawie konstruktywnego wotum nieufności, jednak w zdecydowanej większości odmówiono jej wsparcia. - Choć będziemy jeszcze ciągle próbować uzgadniać kandydata, to jeśli te usiłowania nie przyniosą rezultatu, to i tak zgłosimy wniosek o wotum nieufności, bo uważamy, że jest to nasz obowiązek wobec Polski, obowiązek moralny, obowiązek polityczny. Trwanie tego rządu jest skandalem i w związku z tym każdy, kto ma poczucie jakiegokolwiek zobowiązania wobec własnej ojczyzny, jakiejkolwiek dbałości o dobro wspólne, musi dążyć do tego, aby ten rząd odszedł - powiedział Kaczyński.
Dodał, że jeśli wniosek PiS o wotum nieufności nie zostanie poparty, to ci "którzy go nie poprą, będą brali na siebie odpowiedzialność za ten rząd, za to wszystko, co wyszło na jaw".
Do zmiany rządu trzeba mieć zebrać w Sejmie co najmniej 231 posłów. Rządząca koalicja PO-PSL ma łącznie 235 posłów, zatem by zdobyć odpowiednią większość, za wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności wobec gabinetu Tuska musiałaby zagłosować nie tylko cała opozycja, ale też co najmniej kilku posłów z klubów koalicyjnych.
Od kilku dni liderzy PiS mówią, że pierwszym krokiem do zmiany układu władzy w Polsce ma być: powołanie rządu technicznego, zmiany w ordynacji wyborczej i wcześniejsze wybory parlamentarne.

W poniedziałek odbyły się w Sejmie pierwsze rozmowy w tej sprawie. Propozycje PiS poparli posłowie Solidarnej Polski i Polski Razem. W spotkaniu, pomimo zaproszenia, nie wzięli udziału posłowie SLD i koalicyjnego PSL, do rozmowy nie został zaproszony klub TR.

Politycy SLD twierdzą, że w obecnym układzie politycznym konstruktywne wotum nieufności nie ma szans realizacji. Dlatego - jak tłumaczył rzecznik klubu parlamentarnego SLD, Dariusz Joński - trzeba zacząć rozmawiać ze wszystkimi, którzy są zbulwersowani sprawą taśm. Sojusz Lewicy Demokratycznej domaga się też od premiera Donalda Tuska by jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu złożył on wniosek o wotum zaufania do swojego rządu.

Z kolei Janusz Palikot liczy, że w tej sytuacji inicjatywę polityczną przejmie prezydent. Zaapelował więc do Bronisława Komorowskiego o wskazanie kandydata na premiera technicznego do czasu organizacji przyspieszonych wyborów. Lider Twojego Ruchu uważa, że Komorowski powinien pomóc w dojściu przedterminowych wyborów.

Palikot uznał, że dobry pomysł miał na to doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz, który zaproponował by zastąpić Donalda Tuska Włodzimierzem Cimoszewiczem, a Radosława Sikorskiego - Adamem Danielem Rotfeldem. - Na trzy miesiące niech tu przyjdzie ktoś, kto ma pewien autorytet społeczny oraz rękojmię prezydenta i powstanie rząd z mandatem społecznym - stwierdził Palikot.
Jego zdaniem rozmowy PiS-u w sprawie konstruktywnego wotum nieufności są jedynie teatrem politycznym, bo taki wniosek bez poparcia Twojego Ruchu i SLD nie ma żadnych szans. - PiS udaje, że chce obalić rząd Donalda Tuska. Jak chce obalić to niech poprze wniosek o samorozwiązanie Sejmu - zaproponował lider Twojego Ruchu.
Janusz Palikot nie wyobraża sobie by Donald Tusk ze swoim rządem mógł dalej funkcjonować. Jego zdaniem, premier zachowuje się jak Leszek Miller z 2004 roku i "idzie w zaparte", bo nie wie jakie są kolejne taśmy. - Jak możemy rządzić w sytuacji, w której rząd co tydzień nie będzie spał z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę, bo coś opublikuje redakcja "Wprost"? - pytał Palikot.

Premier oświadczył, że nie zamierza podawać rządu do dymisji. Nie zerwie też współpracy z ministrami, których rozmowy zostały podsłuchane i następnie przekazane do redakcji "Wprost". Jak tłumaczył, "osoby, które w sposób przestępczy organizują podsłuchy nie będą dyktowały polskiemu rządowi postępowania, jeśli chodzi o dymisję czy mianowania nowych ministrów".

Opozycji w obalaniu rządu nie zamierza też wyręczać prezydent. Bronisław Komorowski powiedział, że Konstytucja nie przewiduje takiej możliwości, by prezydent inicjował zmianę gabinetu.

Prezydent i premier o aferze podsłuchowej. Dymisji rządu nie będzie!>>>

IAR/PAP/asop