Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 21.07.2014

Wojna na Ukrainie. Wielka eksplozja w Doniecku. Są zabici

Co najmniej cztery osoby zginęły w wyniku ostrzału artyleryjskiego okolic donieckiego dworca kolejowego. Według świadków ataku, zabitych jest więcej.
Posłuchaj
  • Co najmniej 4 osoby zginęły w wyniku ostrzału artyleryjskiego okolic donieckiego dworca kolejowego. Relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
Czytaj także

Jeden z pocisków wybuchł na rynku położonym w pobliżu dworca. Ze względu na prowadzony ostrzał karetki nie mogą dojechać na miejsce. W mieście wybuchło kilka pożarów spowodowanych ostrzałem artyleryjskim. W okolicy ograniczono ruch transportu publicznego. W centrum miasta mieszkańcy widzieli czołgi należące do separatystów jadące w kierunku dworca.

Z dworca i na dworzec nadal odjeżdżają i przyjeżdżają pociągi. Sam budynek jest jednak zamknięty. Koleje informują, że chętni mogą kupić bilety w wagonach. Pracownicy schowali się w piwnicy, a zwykli ludzie w przejściu podziemnym.

Strzały i wybuchy słychać także na przeciwległym końcu miasta, koło lotniska. Już wcześniej doniecka rada miejska informowała o strzałach i eksplozjach, które słychać w okolicach miejscowego lotniska. 5-kilometrową strefę wokół niego ogłoszono strefą niebezpieczną.

Obecne na miejscu media donoszą, że ukraińskie wojska starają się przejąć kontrolę nad tym opanowanym przez separatystów miastem, używając przy tym czołgów i transporterów opancerzonych. Siły rządowe oświadczyły, że coraz bardziej odcinają separatystów od wsparcia z zewnątrz i komunikacji między opanowanymi przez nich miejscowościami.
- Zajęto większą część terytorium między Artemiwskiem, Gorłówką i Konstantynówką. Rozszerza się strefa kontroli wokół lotniska w Doniecku. Krąg się zaciska - oświadczyło dowództwo operacji antyterrorystycznej. - Sytuacja na wschodniej Ukrainie pozostaje trudna i nadal ulega zaostrzeniu. Najbardziej skomplikowana sytuacja pozostaje w okolicach Doniecka, Ługańska, Krasnodonu, Popasnej i w strefie przygranicznej. Bojownicy koncentrują się nad utrzymaniem przedmieść tych miast - czytamy w komunikacie.
Minister obrony Ukrainy Wałerij Hełetej poinformował, że w trakcie walk z rebeliantami w ciągu ostatniej doby do niewoli trafiło 35 "rosyjskich najemników". - Większa część z nich to kadyrowcy - napisał na swoim Facebooku, wskazując na bojowników przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa.
Hełetej przekazał, że bojownicy starają się wyrywać z okrążenia ukraińskich wojsk. - Terroryści w panice starali się wyjść z okrążonego Lisiczańska kolumną pojazdów, ale trafili pod ostrzał jednostek sił zbrojnych Ukrainy. W rezultacie trzy pojazdy płoną w miejscu starcia. Najemnicy rozproszyli się, po czym wrócili do zablokowanego miasta - oświadczył minister obrony.

Światowi przywódcy od dawna apelują do Władimira Putina, by wpłynął na prorosyjskich separatystów i doprowadził do deeskalacji konfliktu.  Na uspokojenie sytuacji nie wpłynęła nawet katastrofa malezyjskiego samolotu. Na jego pokładzie było prawie 300 osób. Wszystko wskazuje na to, że śmiercionośna rakieta została wystrzelona ze wschodniej Ukrainy. Sekretarz stanu USA John Kerry mówił w niedzielę, że " Ukraińcy nie mieli systemu Buk w pobliżu miejsca katastrofy w tym czasie". - Więc oczywiście wskazujemy palcem na separatystów - powiedział.

Katastrofa malezyjskiego samolotu na Ukrainie >>>

Dodał, że "jest raczej jasne, że chodzi o system, który był przetransportowany z Rosji i przekazany separatystom". Chodzi o rakietę ziemia-powietrze SA-11, zwaną systemem Buk, z którego zestrzelono malezyjski samolot pasażerski.

Na pokładzie samolotu malezyjskich linii lotniczych było 298 osób. Nikt nie przeżył. Wśród ofiar najwięcej jest Holendrów. Zginęło też 43 Malezyjczyków (w tym 15 członków załogi), 27 Australijczyków, 12 Indonezyjczyków, 10 Brytyjczyków (w tym jedna osoba z podwójnym obywatelstwem W. Brytanii i RPA), 4 Niemców, 4 Belgów, 3 Filipińczyków, 1 Kanadyjczyk i 1 Nowozelandczyk.

IAR/PAP/asop

''