Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 28.06.2008

Unia Śródziemnomorska?

Otwierając się na południe, Europa nie powinna zapomnieć o swoich wschodnich sąsiadach.

Nikolas Sarkozy

13 sierpnia w Paryżu ma się odbyć założycielski zjazd Unii Śródziemnomorskiej. Ma ona zrzeszać kraje Unii Europejskiej i pozostałe państwa basenu Morza Śródziemnego. Głównym inicjatorem powstania Unii była Francja, konkretnie jej prezydent, Nicolas Sarkozy. W otoczeniu Sarkozy’ego, na długo zanim został prezydentem, mówiło się o konieczności zacieśniania współpracy z krajami z południowego i wschodniego brzegu Morza Śródziemnego.

Dotychczas współpraca krajów Unii z tym obszarem odbywała się w ramach tzw. Partnerstwa Śródziemnomorskiego (EMP). W 1995 roku, na specjalnym spotkaniu odpowiednich ministrów krajów UE w Barcelonie oraz przedstawicieli dziesięciu krajów z północnej Afryki i Lewantu, ogłoszony został program współpracy Unii z krajami śródziemnomorskimi. Celem współpracy miało być „stworzenie obszaru pokoju i dobrobytu” w regionie. UE uruchomiła fundusz MEDA, który miał stymulować rozwój społeczeństwa obywatelskiego i demokracji w krajach śródziemnomorskich. Europejski Bank Inwestycyjny otworzył specjalny program niskooprocentowanych pożyczek dla wspierania drobnej działalności gospodarczej w krajach regionu. W ciągu pierwszych dziesięciu lat działania MEDu, UE przekazała z tych środków swoim śródziemnomorskim partnerom ponad 20 miliardów euro. W ramach MEDu działają także takie instytucje jak Eurośródziemnomorskie Zgromadzenie Parlamentarne czy Eurośródziemnomorska Platforma Pozarządowa, zrzeszająca organizacje pozarządowe regionu.

Współpraca w ramach MED była politycznie dość płytka. Krajem, który od początku optował za jej pogłębieniem, była Francja. Eksperci doradzający prezydentowi Chiracowi, a obecnie Sarkozy’emu, wskazywali na istotną rolę regionu basenu Morza Śródziemnego dla gospodarczej przyszłości Europy. Afryka Północna jest dziś ważnym dostawcą surowców energetycznych dla Europy. Nie tak ważnym jak Rosja, ale jeśli Europa chce dywersyfikacji dostaw, zwiększających jej ekonomiczną niezależność od wschodniego sąsiada, Morze Śródziemne jest naturalnym kierunkiem, w którym Europa powinna się zwrócić. Według Francuzów, jeśli Europa chce ponownie stać się niezależnym podmiotem w globalnej grze, cieszącym się realną niezależnością od Stanów Zjednoczonych, musi zbudować specjalne stosunki ekonomiczne i polityczne ze swoimi wschodnimi i południowymi sąsiadami. Region Morza Śródziemnego to również jedno z głównych centrów emigracji do krajów Unii. Biorąc pod uwagę różnice w poziomie życia między północnym, a południowym brzegiem Morza Śródziemnego, trudno dziwić się mieszkańcom Afryki Północnej, że szukają poprawy swojego losu w Europie. Europa, która starzeje się i ma niewielki przyrost naturalny, potrzebuje imigrantów. Są oni potrzebni dla prawidłowego funkcjonowania jej gospodarki. Ale z drugiej strony, kontynent nie może przyjąć ich dowolnej ilości, chce kontrolować emigrację, by przyjmować te osoby, które rzeczywiście potrzebne są gospodarce. Jednak przy tak olbrzymich różnicach w poziomie życia między Europą, a jej południowymi sąsiadami, jakie występują dziś, efektowna kontrola migracji nie jest możliwa. Najlepszym rozwiązaniem dla problemów migracji jest polityka pozwalająca na ekonomiczny rozwój w krajach na południowym i wschodnim brzegu Morza Śródziemnego.

Stąd pomysł Unii Śródziemnomorskiej. W czasie wyborów prezydenckich we Francji był on jednym z głównych punktów programu Nicolasa Sarkozy’ego. Sarkozy chciał oprzeć Unię na wzorach działania wypracowanych przez takie instytucje jak Unia Państw Morza Bałtyckiego, czy Europejska Wspólnota Węgla i Stali, poprzedniczka Unii Europejskiej. Konkretniej, na razie Unia miałaby być organizacją, działającą na podobnych zasadach co UPMB, skupiającą się na problemach ochrony środowiska, migracji, promowaniu społeczeństwa obywatelskiego, współpracy i wymianie międzynarodowej. Jednak, zgodnie z planami Francuzów, UŚ miałaby, analogicznie do procesów integracyjnych, jakie zachodziły w Europie, ewoluować metodą małych kroczków, poprzez tworzenie kolejnych wspólnotowych instytucji, w stronę głębszej integracji gospodarczej i politycznej.

Jednak od początku pomysł Sarkozy’ego, poza Francją, budził nie tylko małe zainteresowanie, ale także wielkie kontrowersje. Największym przeciwnikiem projektu były Niemcy. Zgodnie z pierwotnymi planami prezydenta Francji, w skład UŚ wchodzić miałyby tylko te kraje UE, które leżą nad Morzem Śródziemnym. Nie chciały zgodzić się na to Niemcy. Bali się oni, że w wyniku planów Sarkozy’ego powstanie druga „Unia w Unii”, konkurencyjne wobec UE ugrupowanie integracyjne. Przez długi czas kwestia UŚ była kością niezgody w stosunkach między oboma rządami. W końcu, w marcu tego roku, kanclerz Merkel i prezydent Sarkozy wynegocjowali kompromisowe rozwiązanie. Niemcy poparły program UŚ pod dwoma warunkami. Po pierwsze, UŚ ma obejmować wszystkie, nie tylko te położone nad Morzem Śródziemnym, kraje UE. Po drugie wydatki z budżetu UE na ten cel, mają być o wiele mniejsze niż chciała tego Francja. Swoja zastrzeżenia zgłaszały także kraje UE z Europy Środkowej i Wschodniej, przede wszystkim Polska i Bułgaria. Państwom tym zależy na budowaniu wschodniego wymiaru polityki Unii. Obawiały się one, że polityczne i finansowe zaangażowanie UE na południu osłabi je na wschodzie.

Także wśród krajów spoza UE, które powinny być nim najbardziej zainteresowane, francuski projekt budzi co najmniej mieszane uczucia. Fakt, że jego głównym promotorem jest Francja, jeszcze pół wieku temu główna potęga kolonialna w regionie, budzi spore obawy w krajach, które pozostawały pod francuską władzą kolonialną, przede wszystkim w Algierii. Najostrzej planom utworzenia UŚ sprzeciwia się Turcja. Turcy uważają, że projekt francuski ma opóźnić, jeśli nie uniemożliwić, ich pełną integrację z UE. Wielkim problemem, stawiającym pod znakiem zapytania polityczną współpracę w ramach UŚ, jest konflikt między krajami muzułmańskimi, a Izraelem, wynikający z sytuacji w Palestynie. Wreszcie, problemem jest to, że choć kraje regionu współpracują gospodarczo z UE i chcą zacieśniać tą współpracę, to w małym stopniu współpracują gospodarczo między sobą i nie są specjalnie zainteresowane intensyfikacją tych kontaktów gospodarczych. Wiele polityków i przedsiębiorców z regionu wolałoby współpracować gospodarczo z UE na zasadzie umów dwustronnych zawieranych z każdym państwem z osobna.

Bez wątpienia projekt UŚ jest jednym z najambitniejszych projektów UE w ostatnich latach. Europa potrzebuje otoczenia bezpiecznych, pokojowo nastawionych, względnie zamożnych sąsiadów, by rozwijać się swobodnie. Musi więc zaproponować tym krajom korzystne formy współpracy gospodarczej i politycznej, musi pomóc im nadgonić opóźnienia w rozwoju. Gdyby UŚ udało się zrealizować te zadania na południowej flance Unii, byłoby to wielkie osiągnięcie. UŚ jest potrzebna i Europie, i jej sąsiadom. Pomysł francuski jest dobry, szkoda tylko, że Francuzi nie potrafią przekonać do niego właściwie nikogo. Ale proces integracji śródziemnomorskiej ma ruszyć, choć nikt, poza Francją, nie podchodzi do niego dziś z entuzjazmem. Jednak za kilka dekad może się to zmienić. Projekt zasługuje na poparcie, choć należy także przypominać o tym, że otwierając się na południe Europa nie powinna zapomnieć o swoich wschodnich sąsiadach, o tym, że im także musi pomóc w rozwoju.

Jakub Majmurek