Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 21.05.2009

Odesłanie do konstytucji

Paweł Kowal: TK zachęcił prezydenta i rząd do współpracy oraz wykonywania konstytucji w zakresie polityki zagranicznej.
Sala rozpraw TKSala rozpraw TKfot. trybunal.gov.pl


Prezydent może w sposób autonomiczny podjąć decyzję o udziale w szczytach Unii Europejskiej, ale to rząd ustala stanowisko Polski, a premier je prezentuje podczas obrad – orzekł Trybunał Konstytucyjny.

Sędziowie uznali, że udział głowy państwa w posiedzeniu Rady Europejskiej wymaga współdziałania z premierem i odpowiednim ministrem. Ma to zapewnić jednolitość działań podejmowanych w imieniu Polski w stosunkach z UE i jej instytucjami.

„Nie powinno dojść do sytuacji, w której powstają dwa odrębne ośrodki prowadzenia polityki zagranicznej” - zaznaczył TK. Współdziałanie prezydenta i premiera oznacza w szczególności "rzetelne informowanie prezydenta przez prezesa Rady Ministrów lub ministra spraw zagranicznych o porządku planowanego posiedzenia (Rady Europejskiej)". Zdaniem TK, prezydent oraz Rada Ministrów powinni także współdziałać w dziedzinie wypracowania stanowiska Polski na szczyty unijne niezależnie od tego, czy prezydent decyduje się brać w nich udział, gdyż prezydent ma prawo zgłaszać swoje uwagi do stanowiska, jakie przygotuje rząd.

Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał sprawę na wniosek premiera Donalda Tuska. Zapytanie skierowane do TK dotyczyło reprezentacji Polski na posiedzeniach Rady Europejskiej. Rząd chciał wiedzieć m.in., kto ma decydujący wpływ na skład polskiej delegacji. W trakcie rozprawy strona rządowa przekonywała, że ostateczne ustalenie składu delegacji Polski na szczyt UE należy do premiera. Przedstawiciele prezydenta stali z kolei na stanowisku, że prezydent może jechać na szczyt bez zgody szefa rządu. Ich zdaniem nie narusza to konstytucji.

Sędziowie uznali, że spór jest "realny" i wskazali, że po wejściu do Unii Europejskiej w Polsce nie dokonano zmian w konstytucji, które regulowałyby "kwestie kompetencyjne i funkcjonalne" związane z członkostwem w Unii. Trybunał uznał za pożądane wprowadzenie bardziej szczegółowych uregulowań dotyczących współdziałania prezydenta i rządu w polityce zagranicznej.

Orzeczenie jest pierwszym stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie określenia rozdziału kompetencji między Radą Ministrów a Prezydentem RP.

Wszyscy zadowoleni

Obie strony rozprawy - rządowa i prezydencka – są zadowolone z rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego. Piotr Kownacki, który reprezentował prezydenta przed TK, podkreślił, że się bardzo cieszy z jednoznacznego stwierdzenia Trybunału, że prezydent samodzielnie decyduje, na które posiedzenia Rady Europejskiej pojedzie i, które zagadnienia są objęte jego zakresem zainteresowania. Szef Kancelarii Prezydenta wyraził nadzieję, że dzięki orzeczeniu TK, "będzie więcej współdziałania, a mniej rozpychania się łokciami".

'' Piotr Kownacki, Paweł Graś

Kownacki dodał, że stwierdzenie przez TK, iż stanowisko Polski na szczyt UE jest opracowywane przez Radę Ministrów nie budzi kontrowersji strony prezydenckiej, bo taka była praktyka. Zaznaczył przy tym, że do tego stanowiska prezydent może zgłaszać swoje uwagi.

Przedstawicieli rządu podkreślają natomiast, że orzeczenie TK potwierdza, że to Rada Ministrów prowadzi politykę zagraniczną i do jej kompetencji należy ustalanie stanowiska Polski na unijny szczyt.

- Istotą tego orzeczenia jest wyraźnie stwierdzenie kto kreuje polską politykę zagraniczną, kto przygotowuje stanowisko i kto je prezentuje - powiedział dziennikarzom w Sejmie Graś. – Oczywiście nikt nie zabrania prezydentowi udziału w tego rodzaju szczytach - zastrzegł rzecznik.

Na te same fragmenty orzeczenia Trybunału wskazywał partyjny kolega Pawła Grasia, Krzysztof Lisek. Jego zdaniem stwierdzenie, że rząd ustala stanowisko Polski na Radzie Europejskiej to najważniejsza część stanowiska TK. - To jednoznacznie wskazuje na to, że wszystkie osoby, które udadzą się na szczyt powinny prezentować stanowisko rządu - powiedział PAP Lisek. Jego zdaniem TK, stwierdzając, że prezydent ma prawo jechać na szczyt UE bez zgody rządu, "schował głowę w piasek".

Trybunał powtórzył konstytucję

Zdaniem posła Lewicy Tadeusza Iwińskiego, orzeczenie TK niczego nie zmienia w obecnych zasadach ustrojowych. - Wygrała konstytucja, Trybunał wezwał prezydenta i premiera do przestrzegania konstytucyjnej zasady współdziałania władz – mówił PAP Iwiński. - Trybunał niczego nowego nie sformułował - ocenił polityk SLD.

W tym samym duchu wypowiedział się Stanisław Żelichowski z PSL. Jego zdaniem orzeczenie TK jest powtórzeniem konstytucji i niczego nie zmieni we współpracy między premierem i prezydentem. - Będą szukane następne +haki+, kto komu dołoży - dwie partie zacietrzewiły się w walce ze sobą i nie ma w tym za wiele racjonalności, są przede wszystkim emocje, a emocje są najgorszym doradcą" - powiedział szef klubu Stronnictwa.

- Trybunał zachęca do współpracy prezydenta i rządu oraz wykonywania konstytucji w zakresie polityki zagranicznej – mówił PAP po orzeczeniu Paweł Kowal z PiS. Jak zaznaczył, rząd ma jednak kłopot z współpracowaniem, gdyż „większościowa partia PO chciałaby wszystkim dyrygować, o wszystkim decydować".

- Rząd prowadzi politykę zagraniczną w sensie bieżącym, podlegają mu służby, MSZ, inne organy, ale reprezentacja państwa, prowadzenie polityki zagranicznej w sensie strategicznym, kwestie kluczowe dla polskiej racji stanu są domeną prezydenta, lub, tam gdzie jest to konieczne, jest współdziałanie - tłumaczył Kowal.

„Salomonowy” wyrok

Zdaniem części konstytucjonalistów orzeczenie TK jest „salomonowe”. Doktor Ryszard Balicki z Uniwersytetu Wrocławskiego zaznacza, że wyrok TK nie oznacza przyznania racji ani Kancelarii Premiera, ani Prezydenta. - Trybunał nie dokonał rozstrzygnięcia na korzyść żadnej ze stron - powiedział Balicki PAP.

- Trybunał podkreślił, że nasza konstytucja nie posiada rozdziału, który by normował kwestie uczestnictwa Polski w strukturach europejskich i kompetencje w tym zakresie należy określać na podstawie całego jej tekstu - zauważył Balicki. Dodał, że TK powiedział to, co dla konstytucjonalistów jest jasne: za politykę zagraniczną odpowiada Rada Ministrów, prezydent może uczestniczyć w szczytach europejskich, jeżeli taką wolę wyrazi, ale musi reprezentować stanowisko, które zostało określone przez rząd.

Socjolog doktor Radosław Sojak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu uważa, że orzeczenie Trybunału to "salomonowy wyrok". - Z jednej strony potwierdzono, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem państwa i podejmuje autonomiczne decyzje o tym, gdzie i kiedy jedzie reprezentować nasz kraj, a z drugiej uznano, że to rząd od strony merytorycznej przygotowuje stanowisko Polski – tłumaczył Sojak.

Zdaniem socjologa, orzeczenie Trybunału zamyka drogę do gorszących sporów "o krzesło". Nie oznacza to jednak, że konflikty na linii prezydent-rząd w ogóle odejdą w zapomnienie. - Trzeba bowiem pamiętać, że obok prawa i konstytucji istnieje także kultura polityczna - zaznacza ekspert. Jego zdaniem fakt, że Trybunał Konstytucyjny w ogóle musiał rozstrzygać tę sprawę, należy uznać za porażkę obu skonfliktowanych stron.

Stanisław Żaryn