Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 04.08.2009

Kolejne prowokacje Rosji na Kaukazie

Rosja wzmacnia gotowość bojową swoich wojsk w Osetii Południowej.
Kolejne prowokacje Rosji na Kaukaziefot. Wikipedia

Rzecznik rosyjskiego MSZ Andriej Niestierienko poinformował, że ma to związek z doniesieniami o strzelaninach na gruzińsko-osetyjskiej granicy.

Niestierienko stwierdził, że nie ustają „prowokacje ze strony gruzińskiej", do których dochodzi przed zbliżająca się rocznicą konfliktu wokół Osetii Południowej. Zapewnił, że Rosja zrobi wszystko, aby nie dopuścić do eskalacji napięcia w regionie.

Tymczasem wiceminister spraw zagranicznych Rosji Grigorij Karasin powiedział, że Moskwa zastrzega sobie prawo do ograniczania współpracy wojskowej i gospodarczej z tymi państwami i firmami, które najaktywniej dostarczają Gruzji sprzęt wojskowy i produkty podwójnego przeznaczenia, czyli mające zastosowanie w sferze cywilnej i wojskowej.

Karasin powiedział, że wśród najaktywniejszych dostawców uzbrojenia dla Gruzji jest Ukraina, zaś główną rolę w unowocześnianiu gruzińskiej armii odgrywają Stany Zjednoczone.

Gruzja nie chce wojny

Według szefa gruzińskiej komisji parlamentarnej do spraw integracji europejskiej, Tbilisi nie spodziewa się agresji zbrojnej ze strony Moskwy. Dawid Darcziaszwili powiedział gruzińskim dziennikarzom, że separatystyczne władze Osetii Południowej rozpoczęły „wojnę nerwów", aby wciągnąć Gruzję w jakąś prowokację i skompromitować na arenie międzynarodowej.

Gruziński polityk twierdzi, że jego kraj przy wsparciu międzynarodowym jest zainteresowany wyłącznie pokojowym rozwiązaniem konfliktu. Podobnie uważa prezydent Micheil Saakaszwili, dla którego działania zbrojne są najgorszym z możliwych scenariuszy.

Gruziński minister do spraw reintegracji Temur Jakobaszwili nazwał wszystkie oskarżenia Moskwy pod adresem Tbilisi "wyssanymi z palca".

Rosjanie i Osetyjczycy oskarżają Gruzinów o ostrzeliwanie wsi położonych na terenie zbuntowanej republiki. „Jestem już zmęczony ciągłym zaprzeczaniem tym głupotom" - stwierdził Jakobaszwili.

(iar, rk)