Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 30.09.2009

Gruzja zaczęła, ale Rosja eskalowała

Niemieckie gazety powołują się na raport UE o wojnie na Kaukazie.
Zniszczone pojazdy w centrum gruzińskiego GoriZniszczone pojazdy w centrum gruzińskiego Gorifot. Wikipedia

Zarówno Gruzja jak i Rosja złamały prawo międzynarodowe w sierpniu 2008 roku - głosi raport o konflikcie gruzińskio-rosyjskim przygotowany przez powołaną przez Unię Europejską grupę dyplomatów.

Gruzja - atakując separatystów w Osetii Południowej, a Rosja dokonując w odpowiedzi inwazji na Gruzję.

Według raportu nie ma dowodów na to, by gruzińskie działania w Osetii były poprzedzone atakiem wojsk rosyjskich na terytorium Osetii Południowej. - Nie było zbrojnych działań Rosji przed rozpoczęciem gruzińskiej operacji - napisano w dokumencie.

Raport stwierdza także, że reakcja Rosji - użycie czołgów i samolotów - była nieproporcjonalna do gruzińskich działań i trudną ją uzasadnić zagrożeniem dla rosyjskich "sił pokojowych". - Należy stwierdzić, że użycie rosyjskich wojsk poza granicami Osetii Południowej było pogwałceniem prawa międzynarodowego - uznali eksperci.

UE zadowolona z raportu

Komisja ze szwajcarską ambasador Heidi Tagliavini na czele nie opublikowała jeszcze raportu; przedstawiła go na razie zainteresowanym stronom: Rosji, Gruzji, państwom UE, ONZ oraz OBWE. Źródła dyplomatyczne w Brukseli podały jednak w środę, że dokument zawiera wyważoną ocenę odpowiedzialności za wybuch konfliktu, obarczając nią obie strony. Eksperci - wynika z przecieków - wydali Salomonowy wyrok, nie chcą bowiem dalszej eskalacji napięcia między Rosją a Gruzją.

Według dyplomatów, z raportu wynika, że gruzińskie wojsko rozpoczęło działania wojenne w nocy z 7 na 8 sierpnia, by przejąć kontrolę nad Osetią Południową, i nie stało się to - wbrew zapewnieniom prezydenta Micheila Saakaszwilego - w odpowiedzi na inwazję wojsk rosyjskich.

Odpowiedzialność Rosji polega jednak na realizowaniu strategii wzrostu napięcia w regionie, m.in. poprzez wydawanie rosyjskich paszportów mieszkańcom Abchazji i Południowej Osetii, a w czasie konfliktu 7-12 sierpnia - na inwazji rosyjskich wojsk na bezspornie gruzińskie terytorium.

W przygotowanym zawczasu komunikacie prasowym Unia Europejska powitała z zadowoleniem przekazanie raportu i "odnotowała" jego tezy.

"Podkreślając niezależny charakter raportu, UE wyraża nadzieję, że jego ustalenia przyczynią się do lepszego zrozumienia powodów i przebiegu zeszłorocznego konfliktu i - w szerszej perspektywie - będą stanowić w przyszłości wkład w międzynarodowe wysiłki w dziedzinie dyplomacji zapobiegającej konfliktom" - głosi oświadczenie UE.

UE ponownie wezwała do "pokojowego i trwałego" rozwiązania konfliktu w Gruzji, przypominając konieczność pełnego poszanowania niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej państw na mocy prawa międzynarodowego.

Wspólnota nie uznała ogłoszonej w wyniku wojny pod rosyjskim parasolem niepodległości republik Osetii Południowej i Abchazji; wcześniej mediacja poprzez francuskie przewodnictwo w UE doprowadziła do zawieszenia broni między stronami (porozumienia z 12 sierpnia i 8 września). Jego przestrzeganie monitoruje na miejscu ustanowiona 15 września unijna misja obserwacyjna. Pod egidą UE, ONZ i OBWE w Genewie z trudnościami toczą się rozmowy na rzecz unormowania sytuacji w Gruzji.

UE powołała misję do ustalenia przyczyn i przebiegu konfliktu 2 grudnia ub.r., stawiając na jej czele doświadczoną w dyplomacji panią Tagliavini, która wcześniej kierowała misją obserwacyjną ONZ w Gruzji. Początkowo prace 19 ekspertów z dziedziny prawa międzynarodowego i humanitarnego, praw człowieka, historii i wojskowości miały się zakończyć do 31 czerwca; mandat misji został jednak przedłużony o dwa miesiące.

Rosjanie zadowoleni

Kreml z zadowoleniem przyjmuje wnioski komisji Unii Europejskiej dotyczące odpowiedzialności Gruzji za rozpętanie wojny przeciwko Osetii Południowej w sierpniu 2008 roku - oświadczyła w środę Natalia Timakowa, sekretarz prasowa prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

- Sądząc po pierwszych doniesieniach, możemy tylko powitać z zadowoleniem wnioski dotyczące tego, kto rozpoczął wojnę - oznajmiła Timakowa.

- Jeśli komisja uznała, że to Gruzja, o czym wielokrotnie mówiła Rosja, to możemy tylko przyjąć z zadowoleniem taki wniosek - dodała.

Władimir Cziżow, przedstawiciel Rosji przy Unii Europejskiej powiedział, ze „sprawozdanie w rzeczy najważniejszej jest obiektywne, zawiera wniosek, że konflikt rozpoczął się od agresji Gruzji przeciwko Osetii Południowej". Ambasador Cziżow zwrócił uwagę, że w sprawozdaniu nie użyto słowa „agresja", ale określenie „ostrzał Cchinwali w nocy z 7 na 8 sierpnia, co dało początek zbrojnej fazie konfliktu". Rosyjski dyplomata poinformował, że raport zawiera ponad tysiąc stron i szczegółowe wnioski można będzie zrobić po jego analizie.

Rosja przygotowywała wojnę

Gruzja oceniła w środę, że sporządzony na zamówienie Unii Europejskiej raport na temat rosyjsko-gruzińskiej wojny z sierpnia 2008 roku nie oskarża Tbilisi o rozpętanie wrogich działań.

- Nie można w tym raporcie znaleźć jednego słowa mówiącego, że to Gruzja rozpętała wojnę - powiedział dziennikarzom w Tbilisi minister ds. reintegracji Temur Iakobaszwili.

W jego opinii "raport dowodzi, że Rosja przez cały czas przygotowywała tę wojnę, a 7 i 8 sierpnia były kulminacją". Iakobaszwili podkreślił, że dokument nie dotyczy tego, "kto zaczął wojnę". "Wojna nie rozpoczęła się 7 czy 8 sierpnia" - zaznaczył gruziński minister.

Zarówno przedstawiciele władz w Tbilisi jak i niezależni eksperci nie doszukali się w dokumencie przygotowanym pod kierownictwem szwajcarskiej dyplomatki Haidi Taglavini jednoznacznych stwierdzeń, że to Gruzja rozpoczęła ubiegłoroczny konflikt zbrojny z Rosją.

Zdaniem niezależnych komentatorów raport nie obwinia władz w Tbilisi o rozpoczęcie wojny w Osetii Południowej. Na niechęć do prowadzenia działań zbrojnych wskazuje jednostronne zobowiązanie prezydenta Micheila Saakaszwilego do przerwania ognia oraz fakt, że minister reintegracji Temur Jakobaszwili cały czas próbował spotkać się z liderami osetyjskich separatystów, aby zapobiec wojnie. Sam Jakobaszwili uważa, że raport Unii Europejskiej obnaża dotychczasowe kłamstwa Rosji. Jego zdaniem raport potwierdza fakt, że rosyjscy żołnierze nie mieli statusu „sił pokojowych" i bezprawnie znaleźli się na terytorium Gruzji.

Zdaniem Przedstawiciela Gruzji przy Unii Europejskiej Sałome Samadaszwili, z raportu wynika, że Moskwa od dawna przygotowywała się do operacji wojskowej w Gruzji gromadząc wojska i ciężki sprzęt oraz organizując szereg prowokacji.

Władze w Tbilisi apelują do krajów Unii Europejskiej o wywarcie nacisków na Rosję, aby wycofała swoje wojska z Osetii Południowej i Abchazji.

(dpa, pap)