Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 05.10.2009

Drzewiecki: Składam dymisję

Minister sportu odchodzi z rządu Donalda Tuska.
Mirosław DrzewieckiMirosław Drzewieckifot. east news

Minister sportu odchodzi z rządu Donalda Tuska. Premier przyjął dymisję.

- W poniedziałek składam na ręce premiera moją dymisję ze skutkiem natychmiastowym – powiedział minister sportu Mirosław Drzewiecki. - Stoję przed wami z podniesionym czołem, żegnam się z pewnością, że jeśli dojdzie do wyjaśnienia afery hazardowej, będziemy mogli się spotkać ponownie. Dziękuję Państwu do widzenia – powiedział Drzewiecki.

Minister sportu zapewnił, że rezygnacja jest "jego suwerenną decyzją".

Drzewiecki powiedział, że będzie się tłumaczył przed każdą instytucją badającą sprawę afery hazardowej.

Na stronie internetowej Ministerstwa Sportu i Turystyki Mirosław Drzewiecki wydał specjalne oświadczenie. "Jestem tylko człowiekiem i jako człowiek muszę zająć się obroną mojego dobrego imienia. A to uniemożliwia mi prowadzenie projektów, za które jako Minister Sportu i Turystyki jestem odpowiedzialny. Nie mogę dopuścić, by na tej sytuacji ucierpiały przygotowania do EURO 2012 i mój ukochany program budowy Orlików. Nie chcę, aby opinia publiczna zapamiętała mnie jako tego, który kurczowo trzyma się krzesła. Nie chcę także, aby moja osoba była wykorzystywana jako wygodny pretekst do atakowania Pana Premiera, jego rządu i Platformy Obywatelskiej" - napisał Drzewiecki.

Przeczytaj całe oświadczenie!

Dymisja przyjęta

Premier Donald Tusk przyjął rezygnację ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował o tym IAR. Rzecznik dodał, że w poniedziałek nie nie poznamy nazwiska nowego ministra sportu.

Tymczasem jeszcze w sobotę premier Donald Tusk zapowiadał, że podejmie decyzję o losach ministra sportu po wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Przyznał jednocześnie, że dotychczasowe wyjaśnienia Mirosława Drzewieckiego dotyczące jego udziału w tzw. aferze hazardowej są niewystarczające.

Prasa spekulowała, że szef rządu chce przeciągnąć dezycję dotyczącą Drzewieckiego, by sprawdzić, jak opinia publiczna zareaguje na jego konferencje prasową, podczas której wyjaśniał swój udział w aferze hazardowej. Gdy okazało się, że społeczeństwo chce dymisji ministra sportu i uważa go za niewiarygodnego w swoich tłumaczeniach, przyspieszono decyzję o odejściu Drzewieckiego z rządu.

Afery nie ma?

Na sobotniej konferencji prasowej Drzewiecki zapewniał, że nie domagał się wykreślenia z nowelizacji ustawy artykułu o dopłatach do gier hazardowych. - O aferze hazardowej nie można mówić, bo nie doszło do wykreślenia zapisu o dopłacie do gier hazardowych - uważa minister sportu.

Drzewiecki stwierdził, że jedyny jego udział w sprawie to informacja, jaką jego urzędnicy sporządzili dla ministra finansów. Wynikało z niej, że jego resort nie potrzebuje pieniędzy z dopłat do gier na budowę Narodowego Centrum Sportu. Minister dążył do zapewnienia stałego źródła finansowania NCS, a dopłaty tego nie gwarantowały.

Minister sportu przekonywał, że podpisane przez niego pismo w tej sprawie z 30 czerwca do Ministerstwa Finansów było jedynie prośbą o zmianę uzasadnienia, na co powinny zostać wydane pieniądze zebrane z podatku. Jednak reporter Sebastian Ogórek z Polskiego Radia Euro twierdzi, że co innego mówił mu minister Drzewiecki jeszcze w sierpniu. Wtedy minister mówił, że pieniądze nie są mu potrzebne na żadne inwestycje związane z EURO i wycofał sie z propozycji dopłat.

7 lipca rzeczniczka resortu Małgorzata Pełechaty również twierdziła, że minister wycofał się z propozycji dopłat.

Według Sebastiana Ogórka wypowiedż ministra z sierpnia i jego urzędniczki z lipca świadczą o tym, że Mirosław Drzewiecki chciał wycofać dopłaty z gier hazardowych na inwestycje związane z EURO 2012.

"Dowiedziałem się z gazet"

- O operacji CBA w sprawie nieprawidłowości w pracach nad projektem ustawy o grach losowych dowiedziałem się z gazet - mówił minister sportu i turystyki Mirosław Drzewiecki.

Dodał, że o tym, iż Ryszard Sobiesiak jest skazany wyrokiem sądu za korupcję dowiedział się także z prasy. - Pana Ryszarda Sobiesiaka znam od ponad 10 lat. Wydawał mi się zawsze sympatycznym człowiekiem, z którym można pograć w golfa - powiedział. Dodał, że znajomość ta miała "charakter sportowy".

Zaznaczył też, że Sobiesiak zwrócił się do niego z prośbą o znalezienie pracy dla jego córki. - Prawdą jest, że na jednym ze spotkań pan Sobiesiak rozmawiał ze mną na ten temat, że ma bardzo dobrze wykształconą córkę, (...) że dobrze się zna na branży hotelarskiej i w związku z tym czy w naszym zasięgu jest jakaś dobra praca, która dawałaby szansę wykorzystania jej możliwości. (...) Ta sprawę poleciłem swojemu asystentowi - zaznaczył.

Na pytanie czy nie ma powodów do dymisji Drzewiecki odparł: Jestem zawsze do dyspozycji premiera, jeżeli premier tak będzie uznawał, to oczywiście.

Drzewiecki - wpływowy członek zakonu

Mirosław Drzewiecki jest jednym z najbardziej zaufanych współpracowników premiera Donalda Tuska. Przez media nazywany członkiem tak zwanego zakonu, czyli najściślejszego otoczenia premiera, w którym zapadają najważniejsze decyzje.

W polityce Drzewiecki pojawił się na początku lat 90. Związał się z Kongresem Liberalno-Demokratycznym, poznał Donalda Tuska. Został posłem. Jest jednym z najbogatszych parlamentarzystów, dzięki sukcesom w biznesie tekstylnym dorobił się pokaźnego majątku.

Po powstaniu Platformy Obywatelskiej został skarbnikiem partii. Silną pozycję w partii potwierdzają także inne funkcje – Drzewiecki jest członkiem Rady Krajowej PO, Zarządu Krajowego, wiceprzewodniczącym Zarządu regionu i członkiem Rady Regionu. I, do poniedziałku, był ministrem sportu odpowiedzialnym za najpoważniejsze wyzwanie Polski – należyte przygotowanie EURO 2012.

(sż)