Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 11.12.2009

Bez zgody ws. pomocy dla ubogich. UE szuka środków

Nie ma na razie porozumienia w Unii Europejskiej w sprawie wsparcia dla najuboższych krajów świata, które pomoże im w walce ze zmianami klimatycznymi. Unijni liderzy spróbują wypracować porozumienie w drugim dniu szczytu.
Bez zgody ws. pomocy dla ubogich. UE szuka środków

Rozstrzygnięcia w tej sprawie nie przyniósł pierwszy dzień szczytu w Brukseli. Wzięli w nim udział liderzy unijnych państw.

Deklarowane wsparcie Unii Europejskiej dla najuboższych krajów świata w ich walce ze zmianami klimatycznymi jest już bliskie 5,5 miliardom euro. Unijni dyplomaci powiedzieli Polskiemu Radiu, że Szwecja, kierująca pracami Wspólnoty tyle uzbierała od 17 państw członkowskich. Sztokholm zamierza zebrać 6 miliardów euro na najbliższe 3 lata. Brakuje więc jeszcze pół miliarda euro. Szwedzki premier poinformował, że negocjacje będą kontynuowane. Fredrik Reinfeldt powiedział, że konkretne sumy przedstawiła na razie ponad połowa krajów.

Planowanego wsparcia nie ujawniło jeszcze kilka najbogatszych krajów Unii. Francja, Niemcy i Włochy zamierzają to ogłosić dopiero na szczycie klimatycznym w Kopenhadze. W przyszłym tygodniu w duńskiej stolicy mają się zakończyć negocjacje dotyczące globalnego porozumienia o redukcji emisji gazów cieplarnianych.

Najuboższe kraje świata mówią, że są gotowe zmniejszyć emisje, jeśli otrzymają finansowe wsparcie ze świata. Unia Europejska planowała więc zebrać wspólną kwotę, by później przedstawić ją w Kopenhadze. Z całej Wspólnoty największą pomoc zaoferowała Wielka Brytania - 900 milionów euro, Szwecja niecałe 800, natomiast Hiszpania 300 milionów. Pozostałych kilka krajów zadeklarowało około sto milionów euro.

Polskę jest skłonna przekazać ponad 50 milionów euro, ale ta kwota nie obciąży budżetu. Ma pochodzić ze sprzedaży uprawnień do emisji dwutlenku węgla. W ostatnich dwudziestu latach Polska znasznie ograniczyła emisję CO2 i teraz może sprzedawać pozwolenia do emisji.

Niewidoczni debiutanci

Na unijnym szczycie w Brukseli w nowych rolach zadebiutowali przewodniczący Rady Europejskiej, potocznie zwany prezydentem, oraz szefowa unijnej dyplomacji. Herman Van Rompuy i Catherine Ashton, powołani przed kilkoma tygodniami, nie byli jednak szczególnie widoczni.

Zarówno przewodniczący Rady, jak i szefowa dyplomacji pozostali w cieniu. Herman Van Rompuy wprawdzie uczestniczył w szczycie, przedstawił plan prac na najbliższe półrocze, ale już nie pojawił się na konferencji kończącej pierwszy dzień obrad. Byli tylko szef Komisji Europejskiej Jose Barroso i premier Szwecji, kierującej pracami Wspólnoty Fredrik Reinfeldt. Ten ostatni bagatelizował pytania jednego z dziennikarzy o nieobecność unijnego prezydenta. "Powiem Hermanowi, że Pan za nim tęskni, na pewno się ucieszy. Ale zapewniam, jeszcze wiele razy będzie go Pan oglądał" - mówił szwedzki premier.

Także szefowa unijnej dyplomacji nie pojawiła się na konferencji, w ogóle nie chciała rozmawiać z mediami. Ten nastrój udzielił się również polskiemu premierowi, który w pierwszym dniu szczytu skutecznie unikał dziennikarzy.