Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 01.04.2010

O losie "Mira" zdecyduje raport komisji

Politycy Platformy Obywatelskiej - przynajmniej na razie - nie skreślają Mirosława Drzewieckiego jako polityka.

Były minister sportu przeprosił za słowa, "Polska to dziki kraj", które padły podczas rozmowy na Florydzie z dziennikarzem polonijnym. Jak zaznaczył w programie "Kropka nad i", nie miały się one nigdzie ukazać i odnosiły się jedynie do metod pracy niektórych przedstawicieli sceny politycznej.

Według Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, ta emocjonalna wypowiedź nie powinna mieć miejsca. Posłanka PO dodaje jednak, że ważne jest to, iż minister przeprosił.

Posłanka Platformy podkreśla, że teraz trzeba poczekać na raport komisji śledczej badającej aferę hazardową i wtedy będzie można ostatecznie zdecydować o dalszych losach byłego ministra sportu w polityce.



Pełnomocnik rządu do spraw walki z korupcją Julia Pitera przygotowała już swój raport w tej sprawie. Dokument ten największą odpowiedzialnością za nieprawidłowości obarcza urzędników Ministerstwa Sportu.

O Mirosławie Drzewieckim minister Pitera nie chciała się jednak wypowiadać. Zapewnia jednak, że poda mu rękę.


"Lud nie kupi bajki"

Politycy opozycji są zgodni - słowo "przepraszam" to za mało i domagają się jednoznacznego stanowiska szefa Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska wobec Mirosława Drzewieckiego.

Prawo i Sprawiedliwość uważa, że zarówno afera hazardowa, jak i późniejsze wypowiedzi byłego ministra sportu, wykluczają go ze sceny politycznej.

Rzecznik klubu Mariusz Błaszczak podkreśla, że poczucie honoru nakazuje, aby po przeproszeniu wycofać się z dotychczasowej działalności publicznej. Przytacza opinię jednego z internautów, który reagując na słowa Drzewieckiego powiedział: "jeżeli Miro Drzewiecki myśli, że dziki lud w dzikim kraju, tę bajkę kupi, to się myli".



Miejsca dla Mirosława Drzewieckiego w polityce nie widzi także poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz. Jako wiceprzewodniczący komisji śledczej badającej aferę hazardową uważa, że w tym wypadku słowo "przepraszam" nie wystarczy. Zdaniem posła Lewicy Drzewiecki powinien przeprosić również za znajomość z Ryszardem Sobiesiakiem oraz za aferę hazardową.



Mirosław Drzewiecki wyjaśniał, że nigdy nie zabiegał o to, aby córka biznesmena z branży hazardowej - Magdalena Sobiesiak dostała pracę w Totalizatorze Sportowym. Zapewniał też w TVN24, że nigdy nie rozmawiał z Ryszardem Sobiesiakiem ani o dopłatach do automatów, ani później o aferze hazardowej. Jak zaznaczył, myślał o odejściu z polityki. Zdecydował jednak, by zostać w parlamencie i kontynuować prace nad Orlikami i przygotowaniami do EURO 2012.

rr, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)