Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
migrator migrator 30.10.2009

Kompromisu w Brukseli na razie nie ma. Ale jest możliwy.

Premier Tusk ocenia, że państwa UE są bliżej porozumienia w sprawach klimatycznych. Nowe propozycje w piątek.
Kompromisu w Brukseli na razie nie ma. Ale jest możliwy. fot. East News


Po wielogodzinnych negocjacjach liderów Wspólnoty Europejskiej premier Donald Tusk przekonywał dziennikarzy, że porozumienie w sprawie klimatu jest dużo bliżej. - Wszyscy właściwie bez wyjątku uznali argumentację nowych krajów, tzn. że nie może być tak, że bogaci płacą mniej, a biedniejsi płacą więcej – podkreślił szef polskiego rządu.

Jego zdaniem kwestia realnych możliwości płacenia będzie bezdyskusyjnie brana pod uwagę.
Polska – jak wyjaśnił premier – zabiega o to, by możliwie precyzyjnie zapisać to w konkluzjach szczytu. O to właśnie w piątek toczyć się będzie główny spór.

Prezydent i premier wspólnym frontem

Prezydent Lech Kaczyński zapewnił, że popiera rząd w "twardej postawie" w kwestii klimatu. Lech Kaczyński uznał, że jest 55 proc. szans na to, że jeszcze przed Kopenhagą przywódcy unijni będą musieli spotkać się na dodatkowym szczycie.

Na razie jednak kompromisu nie ma

Pierwszego dnia szczytu w Brukseli nie udało się zawrzeć porozumienia w sprawach klimatycznych i kosztów redukcji dwutlenku węgla. Biedne i bogate kraje nie mogą się dogadać, jak podzielić koszty wsparcia rozwijających się krajów w walce ze zmianami klimatycznymi.

W ujawnionym przez media projekcie wniosków końcowych szczytu UE nie ma postulowanych przez Polskę konkretnych rozwiązań w sprawie podziału obciążeń finansowych wynikających ze wsparcia najbiedniejszych krajów świata.

"Udział UE powinien być zorganizowany w sposób skuteczny, uczciwy i wewnętrznie uzgodniony (...). Udziały UE i jej krajów członkowskich w międzynarodowym wsparciu publicznym powinny być oparte na całościowym kluczu globalnym. Jeśli jego zastosowanie doprowadzi do nieproporcjonalnego obciążenia mniej zamożnych krajów członkowskich, będą miały miejsce dostosowania biorące pod uwagę zdolność do ponoszenia kosztów tych krajów członkowskich" - głosi projekt szwedzkiego przewodnictwa.

Takie rozwiązanie jest korzystne dla bogatszych krajów UE, ale nie dla Polski, której energetyka oparta jest na węglu. Warszawa nie chce hojnie wspierać takich państw, jak Chiny, Indie czy Brazylia w ich walce ze zmianami klimatycznymi. Domaga się, by to bogatsze kraje starej Piętnastki wzięły na siebie zobowiązania. Te uważają, że płacić powinny państwa emitujące najwięcej dwutlenku węgla. -

Na piątek eksperci mają przygotować nowe propozycje kompromisu.

Zobacz także: http://www.polskieradio.pl/publicystyka/artykul.aspx?id=119312

(iar,pap,ak)