Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
migrator migrator 15.01.2010

Widmo zamieszek na Haiti. Agresja, grabież, gangi

Specjaliści obawiają się, że na Haiti może wkrótce dojść do zamieszek. Boją się, że ludzie zaczną napadać na konwoje z pomocą humanitarną i magazyny.

Światowy Program Żywności poinformował właśnie, że w stolicy Haiti splądrowane zostały magazyny z żywnością. Oficer GROM, który pełnił służbę na Haiti przypomina, że na wyspie od zawsze grasują przestępcze gangi.

Rzeczniczka Światowego Programu Żywności (WFP) Emilia Casella powiedziała, że jej organizacja przygotowuje się do zapewnienia w ciągu miesiąca pilnej pomocy żywnościowej dla dwóch milionów mieszkańców Haiti, dotkniętych kataklizmem.

Na razie nie wiadomo jak duża część z liczących 15 tys. ton zapasów żywności ONZ, zebranych jeszcze przed wtorkowym trzęsieniem ziemi na Haiti, została skradziona.

Zamieszki w zniszczonym mieście

Sami Haitańczycy nie kryją rozczarowania sytuacją. Jak mówi jeden z mieszkańców Port au Prince: "Czekamy od trzech dni i nie możemy zrobić nic. Prezydent cały czas siedzi na lotnisku i nie robi dla nas nic. Chcielibyśmy zrobić, co w naszej mocy, ale co my możemy?" :

Jeden z pracowników miejscowej organizacji humanitarnej podkreślił, że aby zapobiec zamieszkom potrzebna jest natychmiastowa i skuteczna pomoc. "Myślę, że w ciągu najbliższych kilku dni ludziom skończy się woda i jedzenie. Dlatego pilnie potrzebujemy pomocy" :

WFP rozpoczęła w czwartek organizowanie ośrodków dystrybucji jedzenia i wody pitnej - powiedziała w piątek szefowa WFP na Haiti Kim Bolduc. Podkreśliła, że istnieje "wielkie ryzyko wystąpienia niepokojów społecznych wśród najuboższej ludności tego kraju.

Na ulicach Port-au- Prince już teraz jest niebezpiecznie. Grasują szabrownicy, dochodzi do kradzieży, próbowano okraść ciężarówkę ratowników z Dominikany. Delfin Antonio Rodriguez szef tej ekipy ratowników powiedział BBC, że trudno jest pracować w atmosferze niebezpieczeństwa, a czasem jest to niemożliwe.

Oficer GROM: uaktywnią się gangi haitańskie

Były oficer jednostki specjalnej GROM przewiduje, że stan bezpieczeństwa na Haiti pogorszy się. Według żołnierza, który był na międzynarodowej misji w tym kraju w 94 roku, po trzęsieniu ziemi może teraz dojść do zamieszek.

Były oficer GROM przypomniał w rozmowie z IAR, że praktycznie od lat 90-tych na Haiti są problemy z bezpieczeństwem. Wynika to między innymi z sytuacji materialnej mieszkańców oraz z wszechobecnych gangów.

Pogorszeniu sytuacji na Haiti może sprzyjać - zdaniem żołnierza GROM - również mentalność tamtejszej ludności. Oficer widział to w czasie swojego pobytu na Haiti, w czasie gdy kraj zaatakował huragan Gordon.

Pomoc trudno dostarczyć, Amerykanie posłali lotniskowiec

Dostarczanie pomocy humanitarnej do poszkodowanych jest bardzo utrudnione z powodu zniszczonych dróg, a na lotnisku w stolicy Haiti brakuje paliwa i personelu do wyładowywania towarów.

Dużym utrudnieniem jest też fakt, że lotnisko w stolicy Haiti, Port-au-Prince, jest w częściowo zniszczone - powiedział telewizji BBC generał Douglas Fraser, szef amerykańskiego Południowego Dowództwa z Miami, które wysyła pomoc na Haiti. "Jednym z powodów wysłania lotniskowca USS Carl Vincent jest to, że potrzebowaliśmy bazy poza lądem, gdzie mogą lądować śmigłowce i inne środki transportu lotniczego. Towary będą transportowane z okrętów na ląd" - powiedział generał Fraser.

Oprócz lotniskowca "Cole Vincent", Amerykanie wysłali też na Haiti kilka jednostek straży przybrzeżnej ze sprzętem do poszukiwania ludzi i uzdatniania wody, jednostkę poszukiwawczą marines i statek-szpital. W akcji weźmie udział ponad 5,5 tysiąca amerykańskich żołnierzy.

Jak mówi sierżant Matthew Jordan z 82. dywizji powietrzno-desantowej jedzie na Haiti przede wszystkim, by pomagać ludziom. "Jedziemy tam, by prowadzić działalność humanitarną. Naszym celem jest pomoc temu krajowi i jego ludziom. To jest misja ratunkowa"

Niewyobrażalne cierpienie

Stolica Haiti jest całkowicie zdewastowana. Mieszkańcy śpią na trawnikach i placach. Stadion piłkarski jest całkowicie wypełniony. Duża część miasta jest pozbawiona elektryczności. Na podwórkach tysięcy domów płonęły w nocy ogniska.

Gdy w jakimś miejscu pojawiają się przedstawiciele ONZ i innych organizacji
z żywnością, woda i lekami, wokół gromadzą się tysiące osób. Lekarze z USA i innych krajów, mówią o potwornym cierpieniu, jakiego nie widzieli w całej swojej karierze zawodowej.

ag, PAP, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)