Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Klaudia Hatała 28.11.2010

USA: to zagrożenie dla niezliczonych istnień ludzkich

Portal WikiLeaks ma w niedzielę ujawnić zbiór niejawnej amerykańskiej korespondencji dyplomatycznej.
Portal WikiLeaksPortal WikiLeaksfot.WikiLeaks

Według francuskich mediów, dokumenty mają opublikować wieczorem na swoich stronach internetowych niektóre tytuły prasowe - między innymi amerykański "New York Times", brytyjski "Guardian", niemiecki "Der Spiegel", hiszpański "El Pais" i francuski "Le Monde.

Władze USA ostrzegły administratorów portalu WikiLeaks, że dokumenty, które mają zostać w niedzielę wieczorem opublikowane, zagrażają "niezliczonym" istnieniom ludzkim, globalnym operacjom antyterrorystycznym i szkodzą relacjom USA z sojusznikami.

W sobotę wieczorem doradca prawny amerykańskiego Departamentu Stanu, Harold Koh, wystosował do założyciela WikiLeaks Juliana Assange'a list, w którym wyjaśnił, że publikacja dokumentów "będzie stanowiła pogwałcenie prawa amerykańskiego" i "będzie miała poważne konsekwencje", zagrażając życiu "niezliczonych niewinnych istnień ludzkich od dziennikarzy po obrońców praw człowieka, od bloggerów po żołnierzy". Koh zażądał wstrzymania publikacji. Jego list został udostępniony mediom.

Jak poinformował Departament Stanu, list Koha jest odpowiedzią na korespondencję, którą w piątek otrzymał ambasador USA w Wielkiej Brytanii, Louis Susman, od Assange'a i jego prawniczki, Jennifer Robinson. Amerykańskie MSZ podało, że w liście tym założyciel WikiLeaks prosi o podanie informacji "dotyczących osób, które mogą być szczególnie narażone na niebezpieczeństwo w następstwie publikacji dokumentów" - pisze agencja Associted Press.

"Rząd nie będzie pertraktował z WikiLeaks"

- Pomimo pańskiej chęci ochrony tych osób, uczynił pan coś przeciwnego i naraził na niebezpieczeństwo życie niezliczonych istnień ludzkich"- napisał Koh w odpowiedzi. Jak zaznaczył, amerykański rząd nie będzie pertraktował z WikiLeaks, żeby określić co może, a czego nie może opublikować. - Nie będziemy angażować się w negocjacje w związku z kolejnymi publikacjami i rozsiewaniem nielegalnie pozyskanych tajnych dokumentów amerykańskiego rządu" - dodał w liście Koh, który jest uważany za wybitnego specjalistę w dziedzinie prawa międzynarodowego.

Także Szef amerykańskich połączonych sztabów admirał Mike Mullen skrytykował plany ujawnienia przez portal WikiLeaks amerykańskich dokumentów dyplomatycznych. Według Mullena, ich upublicznienie może być niebezpieczne. W wywiadzie dla CNN Mike Mullen powiedział, że ujawnianie tajnych dokumentów przez portal WikiLeaks może zagrozić życiu osób współpracujących ze Stanami Zjednoczonymi.

Według admirała, mogą się do tego przyczynić nawet pozornie nieznaczące informacje. - To jest bardzo niebezpieczne i mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za przeciek poczują odpowiedzialność za narażanie życia ludzkiego - oświadczył.

Komu zaszkodzi publikacja?

Portal WikiLeaks ma w niedzielę ujawnić zbiór niejawnej amerykańskiej korespondencji dyplomatycznej. Według różnych źródeł, publikacja ma liczyć od 400 tysięcy do trzech milionów dokumentów. Korespondencja dyplomatyczna ma dotyczyć przede wszystkim Turcji, Izraela, Danii, Norwegii, ale także Polski. Spekuluje się, że w przypadku naszego kraju, dokumenty będą miały związek z negocjacjami w sprawie tarczy antyrakietowej.

Portal WikiLeaks ujawnił w tym roku 70 tysięcy stron dokumentów na temat wojny w Afganistanie i 400 tysięcy stron na temat Iraku. Kolejny przeciek ma być siedmiokrotnie większy. Ma on obejmować wewnętrzne raporty i meldunki dotyczące relacji dyplomatycznych z innymi krajami, w tym sojusznikami Stanów Zjednoczonych. Amerykański Departament Stanu obawia się, że ujawnienie tajnych dokumentów podważy wiarygodność USA u partnerów zagranicznych.

Wśród dokumentów wymienia się m.in. amerykańskie oceny pakistańskiego arsenału nuklearnego oraz ryzyka wymierzenia w niego ataku terrorystycznego, opinie na temat prezydenta Afganistanu Hamida Karazja i jego rodziny, a także opis stosunku amerykańskich władz w Iraku do kurdyjskich separatystów.

Jak podała agencja dpa, powołując się pośrednio na artykuł niemieckiego tygodnika "Spiegel", większość dokumentów powstała po 2004 roku i nie jest objęta klauzulą "ściśle tajne".

kh