Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 01.02.2011

Co dzień ktoś z opozycji w areszcie. Prezydent: chodzi o korupcję

Prezydent Ukrainy zapewnia, że władze jego kraju będą walczyć z korupcją niezależnie od poglądów politycznych podejrzanych. Wiktor Janukowycz nie zgadza się z zarzutami dotyczącymi stosowania represji wobec opozycji.
Julia TymoszenkoJulia Tymoszenkofot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Ostatnio niemal codziennie zatrzymywani są politycy związani z byłą premier Julią Tymoszenko. Stawiane są im zarzuty dotyczące nadużywania stanowisk służbowych czy korupcji. W rozmowie z polskimi dziennikarzami ukraiński prezydent zapewnił, że nie ma to związku z polityką. - Dziś nie ma znaczenia, kim jest ten, kto wpada pod walec walki z korupcją. Minie trochę czasu i ci z obecnych władz, którzy biorą łapówki, też wpadną - podkreślił.

Tymczasem na represje uskarżają się nie tylko działacze poprzednich władz najwyższego szczebla, ale też przedstawiciele małego i średniego biznesu, którzy jesienią protestowali przeciwko kodeksowi podatkowemu. Dziś około 500 osób manifestowało przeciwko tym działaniom we Lwowie.

Organy zajmujące się kontrolami twierdzą, że ożywienie ich działalności ma związek jedynie z nowymi przepisami.

Opozycja alarmuje

O represjach wobec opozycji alarmuje wspólnotę międzynarodową była premier Julia Tymoszenko, przeciwniczka Janukowycza w zwycięskich dla niego wyborach prezydenckich w 2010 roku.

Tymoszenko uważa, że dowodem prześladowań są śledztwa wszczęte przeciwko niej przez Prokuraturę Generalną Ukrainy. Jedno z nich prowadzone jest w sprawie niecelowego wykorzystania środków ze sprzedaży kwot emisyjnych dwutlenku węgla, drugie zaś zakupu po zawyżonych cenach tysiąca samochodów dla wiejskich przychodni lekarskich.

W związku z tymi dwoma sprawami Tymoszenko dostała w grudniu od prokuratury zakaz opuszczania miejsca zamieszkania. W ubiegłym tygodniu poprosiła śledczych, by pozwolili jej wyjechać na dwa dni do Brukseli, jednak spotkała się z odmową. W poniedziałek prokuratura podała, że wyjazd jest niemożliwy, ponieważ Tymoszenko mogłaby pozostać za granicą i uniknąć w ten sposób odpowiedzialności.

Hryhorij Nemyria, były wicepremier ds. integracji europejskiej w rządzie Tymoszenko, oświadczył wówczas, że podczas wizyty Janukowycza polskie władze nie powinny uchylać się od oceny działań władz Ukrainy wobec opozycji. - Nie można udawać, że nic się nie stało i przymykać oczu na to, że swymi działaniami Janukowycz i podległa mu prokuratura potwierdzają, że budują na Ukrainie system autorytarny - powiedział Nemyria.

Tymoszenko, która otrzymała zaproszenie do Brukseli m.in. od przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, chciała tam apelować o objęcie Ukrainy monitoringiem przed podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z UE.
Zdaniem byłej premier UE powinna przyjrzeć się działaniom władz w Kijowie w związku z aresztowaniem kilku członków jej rządu oraz naciskami na media i drobnych przedsiębiorców.

agkm