Bilans ofiar ataku na szkołę Tasso da Silveira może jeszcze wzrosnąć, bowiem kilkoro dzieci znajduje się w szpitalach w stanie krytycznym.
Według relacji policji 23-letni mężczyzna wszedł do swojej byłej szkoły udając nauczyciela. Kamera przemysłowa na korytarzu zarejestrowała, jak sprawdza on swoją broń przed wejściem do jednej z klas. Mężczyzna wszedł do pomieszczenia i zaczął strzelać do dzieci - jak mówi policja - celując im w głowy.
Jeden z pracowników szkoły mówił, ze "cała sala lekcyjna jest we krwi".
Zaalarmowany przez jednego z uciekających ze szkoły nastolatków patrol żandarmerii wojskowej pobiegł na miejsce. Jeden z nich stanął naprzeciwko mordercy na drugim piętrze i gdy ten nie zareagował na polecenie rzucenia broni - postrzelił go. Według jego relacji ranny napastnik strzelił sobie następnie w głowę, popełniając samobójstwo.
Sierżant Marcio Alexandre Alves nazwany został przez władze Rio i brazylijskie media za swoją szybką i zdecydowaną interwencję, która zapewne uratowała życie kilkorga dzieci.
W domu 23-latka policja znalazła napisany przez niego list, w którym wyjaśnia on motywy swojego postępowania, wspominając m.in. o tym, że jest zarażony wirusem HIV.
"O Globo", CNN, sg