Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 06.06.2011

Grożna EHEC na kiełkach fasoli? Szef farmy: nie rozumiem tych zarzutów

Właściciel farmy podejrzewanej o sprzedaż roślin zarażonych groźnym szczepem pałeczki okrężnicy, zarzuty władz medycznych landu Dolna Saksonia uważa za nieuzasadnione.
Policja na farmie kiełkówPolicja na farmie kiełkówfot. PAP/EPA

Według niemieckich urzędników, kiełki fasoli i innych roślin z farmy w regionie Uelzen mogą być źródłem niebezpiecznej bakterii, która zabiła już 22 osoby, w tym 21 w Niemczech. Trwają badania kiełków, wyniki mogą być znane jeszcze w poniedziałek.

Media niemieckie dowiedziały się, że badana farma to Gärtnerhof Bienenbüttel. Klaus Verbeck, szef farmy, powiedział gazecie Neue Osnabrücker Zeitung, że nie używa żadnych nawozów na uprawie kiełków fasoli.

Tymczasem uprawę kiełków zamknięto, produkty wycofano, a rośliny poddawane są kolejnym badaniom.

- Nie rozumiem, jak te zarzuty można powiązać z tym co się u nas dzieje – twierdził Verbeck. Zaznacza, że kiełki do sałatek uprawa się w wodzie z nasion, a do innych upraw w ogóle nie używa nawozów zwierzęcych.

Farma znajduje się około 70 km na zachód od Hamburga. Reuters pytał o opinię o Verbecku jego sąsiadów. – To poważni, ciężko pracujący ludzie, którzy bardzo wcześnie zaczęli uprawę organiczną warzyw. Pracują tu od 30 lat. Mają produkty wysokiej jakości. Jadłam różne ich warzywa, także kiełki fasoli – powiedziała agencji 45-letnia Sibylle Lange.

Władze Niemiec szukają bakterii

Niemieccy urzędnicy, którzy pod ogromną presją nadal poszukują źródeł zakażenia bakterią, radzą konsumentom, by unikali warzy, pomidorów, ogórków i sałaty. Kilkanaście dni temu za zarażenia władze Hamburga obwiniały ogórki z Hiszpanii, potem jednak musiały się z tego wycofać.

Minister rolnictwa Dolnej Saksonii, Gert Lindemann, powiedział, że dowody przeciw kiełkom są na tyle poważne, że należy z nich zrezygnować Wskazał między innymi, że na chorobę wywoływaną przez szczep bakterii EHEC zachorował jeden z pracowników farmy.

Tymczasem Daniel Bahr niemiecki minister zdrowia ostrzegł rano w telewizji ARD, że źródło zakażeń jest nadal nieznane. Zaznaczył, że w sprawie kiełków trzeba poczekać na oficjalny komunikat. Badane są próbki m.in. wody, z wentylacji, ze stołów do pracy.

agkm, Reuters, noz.de, welt.de