Związkowcy sprzeciwiają się nowemu programowi nauczania historii w liceach, który zakłada znaczne okrojenie materiału. Głodować będzie miedzy innymi Marek Muszyński, który powiedział, że zmniejszenie liczby godzin z historii i liczby lektur literatury polskiej to elementy szerszego zjawiska wynaradawiania Polaków.
Jak zapewnia z kolei Kazimierz Kimso szef dolnośląskiej Solidarności nie można godzić się, aby młodzi ludzie byli okradani z nauki historii.
- Nie może być tak, że uczeń edukację historyczną skończy na 1860 roku, czyli tej historii współczesnej nie będzie w ogóle miał. Praktycznie będzie takim analfabetą historycznym, bezwolnym narzędziem do pracy - zaznaczył Kazimierz Kimso.
Wrocławski protest głodowy ma trwać siedem dni. Jeżeli jednak nie zgłosi się kolejne miasto, które zechce przejąć sztafetę protestu, głodówka może się przeciągnąć. Ogólnopolski protest w tej sprawie trwa już 50 dni. Wcześniej protesty odbyły się w Krakowie, Warszawie, Siedlcach, Częstochowie, Tarnowskich Górach i Nysie.
Zmiany w nauczaniu historii
Do tej pory uczniowie uczyli się historii w dwóch pełnych cyklach kształcenia - od najdawniejszych dziejów człowieka i starożytności do czasów współczesnych. Raz w gimnazjum i drugi raz w szkołach ponadgimnazjalnych. Jednak w obu cyklach - jak zauważono - brakuje czasu na realizację ostatniego chronologicznie działu historii: w pierwszym na przeszkodzie staje egzamin gimnazjalny, w drugim - matura.
W związku z tym od przyszłego roku szkolnego dawny program gimnazjum zostanie rozciągnięty na pierwszą klasę szkoły ponadgimnazjalnej. Oznacza to, że gimnazjaliści skończą naukę historii na pierwszej wojnie światowej, a uczniowie szkół ponadgimnazjalnych poznają historię Polski i świata po 1918 roku. W drugiej i trzeciej klasie - zgodnie z realizowaną reformą - uczniowie, którzy nie wybiorą rozszerzonej wersji historii (cztery godziny tygodniowo), będą mieli obowiązkowy przedmiot "historia i społeczeństwo" (dwie godziny tygodniowo).
Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>
mr