Logo Polskiego Radia
PAP
Szymon Gebert 10.12.2012

Wałęsa: „ci ludzie doprowadzą do wojny domowej”

Tak Lech Wałęsa mówił o „osobach, które opanowały rocznice” w Polsce, odpowiadając na pytania o organizowany przez Prawo i Sprawiedliwość 13 grudnia marsz.

Były prezydent mówił o tym, że stan wojenny był czymś, co „przetrąciło naród”. – To była wielka zbrodnia przeciwko narodowi – tłumaczył. Jego zdaniem dzień 13 grudnia 1981 roku doprowadził do podziałów, które nie tylko wciąż istnieją w polskim społeczeństwie, ale „długo jeszcze będą”. Podkreślił, że należy osądzić wszystkich, którzy mieli coś wspólnego z wprowadzeniem stanu wojennego.

Podkreślił, że to nie jest dobra data do wykorzystywania w walce politycznej. 13 grudnia odbędzie się w Warszawie marsz PiSu. - Walka w takim stylu nie pasuje do czasów, w których żyjemy. Dziś powinna być walka o programy i poprawienie struktur kartką wyborczą, a nie demonstracjami – uważa Wałęsa. Podkreślił, że jego zdaniem organizatorzy to „niepoważni ludzie”, którym daliśmy się „wypchnąć z różnego typu rocznic”.

Zdaniem byłego przywódcy Solidarności obecna sytuacja w kraju zmierza w stronę wojny domowej. Dzieje się tak dlatego, że „ci ludzie” (ci sami, którzy „opanowali rocznice”) „doprowadzą do zwarcia, bijatyk i strzelania włącznie”. Stanie się tak – zdaniem byłego prezydenta – „jeśli będziemy się temu przyglądać i na to pozwalać”.

- Ostrzegam, że to się źle skończy. Jak to potrwa jeszcze z rok czy dwa, to złapiemy się za bary - mówił Wałęsa, podkreślając, że jest jeszcze czas na opamiętanie. - Od Torunia (Radio Maryja i Telewizja Trwam) zaczynając - najbardziej dziś judzi Toruń. Gdyby nie Toruń, to ci inni byliby słabi - dodał b. prezydent.