Logo Polskiego Radia
IAR
Artur Jaryczewski 19.01.2013

Komandosi wkroczą do akcji? SAS w gotowości

Jeszcze co najmniej dziesięciu zakładników jest przetrzymywanych w kompleksie gazowym na Saharze.
Pola gazowe w algierskim In AmenasPola gazowe w algierskim In AmenasPAP/EPA/BP

Od środy islamiści okupują pola gazowe w algierskim In Amenas, przy granicy z Libią. Algierskie wojsko uwolniło dotąd ponad 670 osób, a w czasie operacji zginęło co najmniej 12 osób. Informacje płynące z Algierii są jednak dość skąpe i często sprzeczne ze sobą. Nie wiadomo dokładnie, co dzieje się teraz w In Amenas. Źródła algierskie podają, że kompleks gazowy został w większości odbity z rąk islamistów, ale także, że bojownicy ukrywają się jeszcze w kilku punktach rozległych instalacji i przetrzymują ostatnich zakładników. Teren jest otoczony przez algierską armię, a według słów brytyjskiego premiera, w gotowości są także komandosi z jednostki SAS.

Władze kilku krajów wyraziły swoje niezadowolenie ze sposobu, w jaki algierskie wojsko odbijało kompleks z rąk napastników. Japonia wezwała na konsultacje ambasadora Algierii. Z kolei Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton broni działań algierskich komandosów. - Nie zapominajmy, że mamy do czynienia z aktem terroru, a ci ludzie to terroryści, którzy zaatakowali kompleks i wzięli do niewoli Algierczyków i obcokrajowców, którzy codziennie jeździli tam do pracy - powiedziała Clinton.

Nie wiadomo dokładnie, jakie grupy stoją za atakiem na pola w In Amenas. Informacje płynące z miejsca zdarzenia sugerują, że wśród partyzantów są osoby z kilku krajów Afryki zachodniej i środkowej. Prawdopodobnie dowodzi nimi jeden z byłych komendantów Al-Kaidy Magrebu, obecnie przemytnik Mokhtar Belmokhtar.

Atak na pola gazowe miał być rzekomo odwetem za francuską interwencję w Mali, dlatego wiele krajów zachodnich odradza swoim obywatelom wyjazdy na Saharę. Podobnie czyni nasze MSZ. W Libii i w Egipcie wzmacniana jest ochrona pól naftowych.

''IAR/aj