Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Beata Krowicka 09.12.2013

Sekretarz generalny ONZ wzywa Janukowycza do dialogu z opozycją

Ban Ki-Moon podkreślił, że nie można uciekać się do przemocy i wezwał siły polityczne Ukrainy do pokojowych rozmów.
Galeria Posłuchaj
  • Setki tysięcy osób protestowały w Kijowie - relacja Piotra Pogorzelskiego z Kijowa (IAR)
  • Demonstranci wzmacniają barykady - relacja Piotra Pogorzelskiego z Kijowa (IAR)
Czytaj także

Sekretarz generalny ONZ jest zaniepokojony sytuacją na Ukrainie i wezwał władze tego kraju do dialogu z opozycją. Jak poinformowało biuro prasowe ONZ, Ban Ki Mun rozmawiał w niedzielę przez telefon z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem.
Ban Ki Mun powiedział Janukowyczowi, że nie przemoc, lecz dialog powinien być jedynym sposobem przezwyciężenia obecnego kryzysu na Ukrainie. Wiktor Janukowycz - jak głosi komunikat ONZ - zapewnił swego rozmówcę, że uczyni wszystko, by tak się stało. Ban Ki Mun z zadowoleniem przyjął tę deklarację.
W niedzielę rozmawiał telefonicznie z prezydentem Ukrainy także szef Komisji Europejskiej. Jose Manuel Barroso, tak jak sekretarz generalny ONZ, wskazał na potrzebę znalezienia politycznego rozwiązania dla obecnych napięć, przez dialog z ukraińską opozycją.
Barroso zapowiedział, że w tym tygodniu do Kijowa uda się szefowa dyplomacji Unii Europejskiej Catherine Ashton, by "wesprzeć poszukiwania drogi wyjścia z kryzysu politycznego" na Ukrainie.

Nowe barykady

Noc z niedzieli na poniedziałek w Kijowie minęła spokojnie. Na Chreszczatyku, głównej ulicy prowadzącej do Majdanu Niepodległości, zbudowano nową barykadę. Wzmocniono też barykady obok budynku parlamentu.
Barykady budują uczestnicy prounijnych demonstracji, domagający się dymisji władz, które odmówiły w listopadzie podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Budowanie barykad to odpowiedź na apel opozycji, która nawołuje do całkowitego unieruchomienia pracy instytucji państwowych.
W niedzielę po godz. 22 do zajętego przez manifestantów budynku kijowskiego magistratu zaczęto zwoływać ochotników do budowania nowej barykady, którą ustawiono w poprzek ulicy Chreszczatyk na wysokości ul. Bohdana Chmielnickiego. Materiał do budowy barykady został wzięty z jednego z pobliskich budynków, który na czas remontu elewacji został osłonięty płytami pilśniowymi.
Przez kilka godzin w nocy trwało też wzmacnianie dwóch barykad na ulicy, przy której znajduje się parlament i siedziba rządu. Pierwszą z nich utworzono z trzech zaparkowanych w poprzek jezdni samochodów, w tym jednego ciężarowego. Za samochodami stworzono dodatkową zaporę z ciężkich metalowych ławek przeciągniętych z pobliskiego parku.
Kolejną barykadę i wojskowy namiot ustawiono na skrzyżowaniu ulic prowadzących w kierunku budynków parlamentu i siedziby prezydenta Wiktora Janukowycza.

Będzie stan wyjątkowy?

Według lidera Ojczyzny Julii Tymoszenko Arsenija Jaceniuka, prace nad przygotowaniem stanu wyjątkowego trwają w administracji prezydenta. - Jeśli stan wyjątkowy zostanie ogłoszony, wszyscy ruszamy na Majdan - dodał.

Kilka dni temu pogłoski o planowanym przez władze stanie wyjątkowym dementował minister spraw wewnętrznych Ukrainy Leonid Kożara w rozmowie z szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim.

Wcześniej specjalny wysłannik Parlamentu Europejskiego Aleksander Kwaśniewski mówił, że bardziej realny jest scenariusz ze stanem wyjątkowym niż rezygnacja prezydenta Janukowycza. Jego zdaniem, ważna będzie "dynamika protestu" . - Jeżeli będzie utrzymywał się na takim poziomie zaangażowania, emocji, ilości demonstrantów, będzie to zmuszało władze do decyzji - albo tych twardych, albo koncyliacyjnych - mówił Kwaśniewski na początku grudnia w RMF FM.
Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Na razie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) wszczęła śledztwo w sprawie działań skierowanych na bezprawne przejęcie władzy państwowej. Komentując to Jaceniuk zaznaczył, że działania protestujących na Majdanie nie są nielegalne, gdyż na Ukrainie władza należy do narodu.

SBU nie podała szczegółów na temat śledztwa. Z informacji uzyskanych przez agencję Interfax-Ukraina wynika, że dotyczy ono "bezprawnych działań niektórych polityków".

Niedziela była kolejnym dniem protestów w Kijowie. Opozycja dała prezydentowi 48 godzin na odwołanie rządu Mykoły Azarowa. Jeśli do tego nie dojdzie, chce zablokować rezydencję  Janukowycza w podkijowskim Międzygórzu.

3 grudnia ukraiński parlament odrzucił w głosowaniu wniosek opozycji w sprawie dymisji rządu, obarczanego winą za użycie siły wobec demonstrantów w ostatni weekend listopada. W odpowiedzi opozycja ogłosiła blokadę budynku administracji prezydenta.

Czytaj więcej o marszu miliona>>>

Demonstracje trwają nieprzerwanie od 21 listopada, czyli od dnia w którym rząd Azarowa ogłosił, że zawiesza przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Manifestacja w centrum miasta zebrała setki tysięcy ludzi.

Milicja
Milicja na ulicach Kijowa
Siły milicyjne skoncentrowane są przy budynkach rządowych, do blokady których nawoływali na wiecu na Majdanie Niepodległości politycy opozycyjni. Wezwali oni ludzi do całkowitego zablokowania dzielnicy rządowej. - Dziś zablokowana jest siedziba rządu, parlament i administracja prezydencka. Każdego dnia blokowane będą kolejne budynki, dopóki Janukowycz nie zrozumie, że nadszedł czas zmian - nawoływał ze sceny były szef MSW Jurij Łucenko.
Opozycja ma niezmiennie te same hasła. Chodzi o podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią, dymisję rządu i ogłoszenia przyspieszonych wyborów prezydenckich. - Odzyskamy Ukrainę przejętą przez tę bandę! - mówił Łucenko.

Dojazdy do siedzib ważnych instytucji państwowych chronione są z przez specjalne oddziały milicji.  Naprzeciwko nich stoją demonstranci. Zapowiadają, że nie pozwolą urzędnikom na powrót do swych gabinetów.

Opozycja liczy, że takie działania zmuszą władze do rozmowy. Jeżeli nie będzie konkretnej odpowiedzi rządzących, opozycja będzie każdego dnia rozszerzać swoje pikiety o jeden budynek rządowy.
Protestujący nie wchodzą do samych budynków, gdzie mieszczą się Rada Ministrów, MSW, Administracja Prezydenta i parlament. Dlatego, jak tłumaczą politycy opozycji nie można mówić o ich blokadzie, a tym samym o naruszaniu prawa. Stąd nie może to być powodem do ogłoszenia stanu nadzwyczajnego.

Runął pomnik Lenina

W niedzielnych demonstracjach wzięło udział około 200 tysięcy osób. Miała ona charakter pokojowy. A jednym incydentem, do jakiego doszło było obalenie pomnika wodza radzieckiej rewolucji Włodzimierza Lenina. Odpowiedzialność za to wzięła na siebie nacjonalistyczna Swoboda. Najpierw monument obwiązano żelaznymi linami i ciągnięto w dół. Gdy spadł wielkimi młotami rozwalano go na kawałki. Ludzie klaskali, śpiewali hymn "Szcze ne wmerła Ukraina" (Jeszcze nie zginęła Ukraina) i krzyczeli "Chwała Ukrainie!".

W Kijowie obalono pomnik Lenina. Czytaj więcej>>>

- Wojna z pomnikami zawsze jest barbarzyństwem . W ten sposób w historii najnowszej pojawił się przypadek rozwalenia pomnika, wniesionego na listę światowego dziedzictwa UNESCO - oświadczył rzecznik premiera, Witalij Łukjanenko. Choć monument wodza bolszewickiej rewolucji nigdy na tej liście nie był.

UA 1+1/x-news

Łukjanenko raz jeszcze zaapelował o odblokowanie państwowych urzędów. - Te obiekty zapewniają funkcjonowanie całego kraju i wszystkich jego obywateli - podkreślił.

Do tej pory uczestnicy protestów zajęli trzy budynki, w których nocują i chronią się przed zimnem, oraz zablokowali dojazdy do siedziby rządu, administracji prezydenckiej, oraz do parlamentu.

''

PAP, IAR, bk