Paweł Buszko - wysłannik Polskiego Radia do Kijowa - relacjonuje, że Kreml wycofał swojego ambasadora na konsultacje. - Tu mówi się, że Rosja może grać kartą separatyzmu czy federalizacji. Chodzi o wschodnie i południowe okręgi Ukrainy. Jednak wszystko wskazuje na to, że rosyjskie władze pogodziły się, że władzę centralną faktycznie przejmuje ukraińska opozycja - dodaje.
Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>
I podaje przykład. - Drugie co do wielkości miasto Ukrainy - Charków. To tam przebywał prezydent Jakukowycz, po tym gdy uciekł w Kijowa. Miał tam uczestniczyć w zjeździe ludzi przychylnych dotychczasowej władzy. Zjazd organizowały władze okręgu charkowskiego. Udał się średnio, mimo płomiennych deklaracji. Już w niedzielę mer miasto Giennadyj Kernes mówił w bardzo spolegliwym tonie, że jest lojalny wobec nowych władz w Kijowie i dodał, że "Janukowycz to już historia" - opowiada.
Więcej dyskusji z cyklu "Za, a nawet przeciw" znajdą Państwo tutaj >>>
Dziennikarz dodaje, że od Janukowycza odżegnują się jego najbliżsi współpracownicy. Proprezydencka Partia Regionów wydała oświadczenie, że za przelew krwi winy jest Janukowycz, a oni sami byli zakładnikami "skorumpowanej kliki". Teraz są gotowi do budowania nowego państwa. Przedstawiciele Majdanu i wielu deputowanych mówią, że trzeba rozliczyć nie tylko prezydenta, ale i wszystkich, którzy są odpowiedzialni za przelew krwi i rozgrabianie państwa. Protestujący mówią, że pozostaną na Majdanie do czasu, gdy winni przelewu krwi nie zostaną osądzeni.
Zdaniem Jarosława Ćwika-Karpowicza z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w tej chwili Rosja stara się zrewidować swoją dotychczasową politykę. - Do tej pory wspierała jednoznacznie Janukowycza. Teraz przyjmuje neutralną pozycję i wzywa Zachód, żeby poskramiał zapędy opozycji. Chce sprawić wrażenie, że poprzednia, dość aktywna pozycja, czyli poparcie Janukowycza, była czymś nie do końca prawdziwym - dodaje. Według niego ostatnie dni pokazują, że zagrożenie rosyjskie było w jakiejś mierze wyolbrzymione. - W interesie Rosji jest to, żeby Ukraina była państwem jednolitym, ale żeby wschodnie regiony kraju, w większości rosyjskojęzyczne, miały duży wpływ na kształtowanie polityki zagranicznej - mówi gość Kuby Strzyczkowskiego.
- Bruksela próbuje posprzątać bałagan - opowiada korespondentka Polskiego Radia w Brukseli Beata Płomecka. - Próbuje wyjść z twarzą z ostatnich kilku miesięcy, kiedy nie zrobiła wiele, albo raczej niczego nie zrobiła, żeby pomóc Ukrainie. Teraz Bruksela skupia się na tym, w jaki sposób pomóc Ukrainie finansowo. Do niedawna Wspólnota mówiła, że jej oferta już została przedstawiona w listopadzie, w formie umowy stowarzyszeniowej. Po raz pierwszy zmianę tonu można było dostrzec w niedzielę. Komisarz ds. finansowych Ollie Rehn powiedział, że UE przygotowuje się, żeby pomoc Ukrainie i nie będą to miliony, ale miliardy euro - mówi dziennikarka.
Teraz trwają gorączkowe poszukiwania pieniędzy. - Być może Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który do tej pory nie zgadzał się na udzielenie pożyczek i domagał się konkretnych reform, być może złagodzi niektóre warunki udzielania pożyczek. Jednak bez zobowiązania się do reform Ukraina nie dostanie pieniędzy - dodaje.
W dyskusji z udziałem słuchaczy wzięli także udział: prof. Aleksander Surdej (kierownik Katedry Studiów Europejskich Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie), dr Rostysław Kramar (Uniwersytet Warszawski), dr Andrzej Szeptycki (Instytut Stosunków Międzynarodowych UW), Piotr Tyma (Prezes Związku Ukraińców w Polsce).
(mp)
Komentarze do audycji można dodawać na naszym profilu na Facebooku Trójka - Program 3 Polskiego Radia
Audycji "Za, a nawet przeciw" można słuchać od poniedziałku do czwartku w samo południe. Zapraszamy!