Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 24.03.2014

Znowu dyplomatyczne manewry z Ukrainą w tle. Kijów wycofuje wojsko z Krymu

Spotkanie G7, szczyt w Hadze na temat bezpieczeństwa nuklearnego z udziałem prezydentów Chin i USA, rozmowy Sikorski - Ławrow - to tylko część dyplomatycznych działań w sprawie Ukrainy. Na Krymie kolejne, ukraińskie bazy trafiają w ręce Rosjan. Kijów ostrzega - Rosja może nas w każdej chwili zaatakować i decyduje wycofać swoje wojska z Krymu.
Ukraińskie wojsko ma być wycofane z Krymu.Ukraińskie wojsko ma być wycofane z Krymu. PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

- Ukraina przeżywa ciężkie dni, codziennie najeźdźcy mogą przekroczyć granicę bo w maniakalnej świadomości Putina nasz karaj ma być częścią Rosji. Ale my do tego nie dopuścimy - tak przewodniczący  Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij charakteryzuje sytuację, w której znalazła się jego ojczyzna.

Koncentracja rosyjskich wojsk wzdłuż ukraińskiej granicy niepokoi nie tylko władze w Kijowie, ale także Sojusz Północnoatlantycki. Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych NATO w Europie generał Philip Breedlove powiedział, że zagrożone jest należące do Mołdawii, ale de facto uzależnione od Moskwy Naddniestrze. Kreml ripostuje, że przestrzega umów międzynarodowych określających liczbę rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą.

Wiceminister obrony Rosji Anatolij Antonow - cytowany przez telewizję Rossija 24 - powiedział, że w strefie graniczącej z Ukrainą w ostatnim miesiącu przebywało siedem inspekcji z udziałem europejskich i amerykańskich wojskowych. Jego zdaniem, zagraniczni eksperci przekonali się, że armia rosyjska nie zagraża sąsiadom. Jednak w czwartek, posiedzenie rosyjskiego rządu poświęcone było kwestii "poparcia dla Naddniestrza", a parlament tego regionu już poprosił rosyjski parlament o uwzględnienie w pracach legislacyjnych możliwości przyłączenia tego regionu do Federacji.

W
W Mołdawii pojawiły się banery z napisem "Mołdowa wybiera Putina"/twitter print screen

 

Rosjanie zagrali na nosie wywiadowi USA

Kiedy w lutym rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało USA, że przy granicy z Ukrainą odbędą się duże manewry wojskowe,  Amerykanie obawiali się, że pod pozorem ćwiczeń Rosja dokona ataku na Krym. Według "Wall Street Journal", wywiad USA nie przechwycił wymiany informacji o planie ataku.  Amerykanie błędnie więc sądzili, że Rosjanie użyją wojsk prowadzących manewry przy granicy z Ukrainą - informuje gazeta. 
Amerykanie nie wiedzą, jak Rosja zdołała ukryć swoje plany wojskowe przed podsłuchami USA. Przedstawiciele armii i wywiadu Stanów Zjednoczonych powiedzieli "WSJ", że Rosjanie mogli, dzięki wiedzy o standardowych technikach inwigilacji stosowanych przez USA, zmienić swoje metody łączności.
Inna możliwość - jak zauważa "WSJ" - jest taka, że prezydent Rosji Władimir Putin podjął decyzję o aneksji w ostatniej chwili. Możliwe jest też, jak przypuszczają niektórzy przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii, że istniał już od dłuższego czasu plan aneksji Krymu, przygotowany do wdrożenia, tak że nie wymagał przed uruchomieniem go znaczniejszej wymiany informacji.
Dziennik relacjonuje, że w miesiącach przed aneksją agencje wywiadowcze USA powiedziały decydentom w Białym Domu, iż Putin może sięgnąć po Krym. W konsekwencji, Waszyngton podjął działania dyplomatyczne, które nie dały jednak efektu.

Ukraińskie MSW zwiększa ochronę strategicznych zakładów przemysłowych

Niemal codziennie ukraińskie organy ścigania informują o zatrzymanych dywersantach i sabotażystach. Minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow poinformował, że są już pierwsze efekty kontroli. W jednym z zakłądów - fabryce Zaria w Szostce w obwodzie sumskim - znaleziono skrytkę, w której było 1700 elektrycznych detonatorów.

W nocy w obwodzie donieckim zatrzymano siedmiu rosyjskich wojskowych, którzy jechali na Krym. Każdy z nich siedział w innym przedziale i mówił o innym celu wizyty na Ukrainie. Służbie Granicznej i Służbie Bezpieczeństwa udało się jednak ustalić, że wszyscy służą we Flocie Czarnomorskiej. Swoje mundury ukryli pod pościelą i w materacach. Jak się okazało, wracali ze szkolenia w Rosji na półwysep. Wszyscy dostali zakaz wjazdu na Ukrainę na 3 lata.

Jak informują ukraińskie media, wczoraj w obwodzie odeskim zatrzymano 4 dywersantów, którzy jakoby mieli organizować masowe prorosyjskie protesty, w czasie których zajmowane by były budynki użyteczności publicznej.

Prorosyjskie manifestacje odbywają się na wschodnie i południu Ukrainy niemal codziennie. W niedzielę w Doniecku i Charkowie demonstranci żądali zmiany ustroju Ukrainy z unitarnego na federacyjny. Cześć manifestantów w Doniecku opowiedziała się za oddzieleniem Zagłębia Donieckiego od Ukrainy.

Według premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka, kolejnym celem Rosjan ma być jednak Odessa, w której do tej pory było stosunkowo spokojnie. W sobotę odbyła się tam nawet niecodzienna, prounijna demonstracja.

źródło: You Tube

Krym "zneutralizowany" militarnie

Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy poleciła ukraińskiemu resortowi obrony wycofanie wojsk z Krymu. Wraz z żołnierzami mają być rónież ewakuowane ich rodziny.

Według  ekspertów, obecność ukraińskich żołnierzy na półwyspie nie ma już wojskowego znaczenia. Rosjanie niemal codziennie przejmują bazy pod niebiesko-żółtą flagą. Dzisiaj zajęli jednostkę piechoty morskiej w Teodozji. Jak podaje portal "Ukraińska Prawda", około 60-80 żołnierzy zostało zatrzymanych i wywiezionych.

W sobotę Rosjanie przejęli ostatecznie lotnisko w Belbeku oraz bazę w Nowofedoriwce. Rosyjskich żołnierzy wspomagała tam miejscowa ludność, wykorzystywana jako żywe tarcze. Od soboty Rosjanie przetrzymują trzech dowódców wojsk ukraińskich na Krymie. Jest wśród nich legendarny pułkownik Julij Mamczur. Żona wojskowego rozmawiała z nim przez telefon. Według niej, Rosjanie zawieźli jej męża do Sewastopola.

Pełniący obowiązki prezydenta  Ołeksandr Turczynow domaga się od Rosjan uwolnienia wszystkich przetrzymywanych. Zarzuca im szantażowanie i zastraszanie Ukraińców, także żołnierzy.

Na
Na Krymie część ukraińskich żołnierzy trafia do niewoli

PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

Jest decyzja ukraińskich władz o wycofaniu wojska z Krymu - relacja z Kijowa Piotra Pogorzelskiego/IAR

Krym ma kłopoty z prądem, za to cieszy się z rubli

W kilku rejonach półwyspu zabrakło w niedzielę energii elektrycznej - poinformowała agencja  Kryminform. Według wicepremiera republiki Rustama Temirgalijewa, wyłączenia to efekt ograniczenia dostaw prądu przez ukraińskiego operatora. - Spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Będą ograniczenia w zużyciu energii elektrycznej, ale nie będzie żadnego kryzysu, nie będzie żadnej katastrofy - powiedział krymski wicepremier. Przyznał jednak, że sytuacja bardzo się skomplikuje, jeśli Ukraina całkowicie wstrzyma dostawy. Półwysep uzależniony jest niemal całkowicie od wody pitnej i energii elektrycznej z kontynentalnej Ukrainy.

Na Krymie zaczęły się za to pojawiać cenniki w rosyjskich rublach. Jako pierwsze opłatę w tej walucie przyjmują niektóre restauracje i hotele.

Ukraińską walutą będzie można płacić na Krymie jeszcze do 1 stycznia 2016 roku.

Ludzie
Ludzie wymieniają hrywny na ruble/PAP/EPA/Yuri Kochetkov

Rosja "podzieli się" Ukrainą z Polską, Rumunią i Węgrami

Do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych wpłynęło oficjalne pismo jednej z rosyjskich partii z propozycją podziału terytorium Ukrainy. Do informacji dotarli dziennikarze "Wiadomości” TVP1.

Autorem dokumentu jest znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, wiceprzewodniczący Dumy Państwowej, Władimir Żyrinowski. Lider frakcji LDPR proponuje, by Polska domagała się referendum w sprawie przyłączenia do naszego kraju w pięciu zachodnich obwodach Ukrainy: wołyńskim, lwowskim, iwanofrankowskim, tarnopolskim i rówieńskim.

Według "Wiadomości TVP1", podobną ofertę dostały Węgry i Rumunia ws. obwodów zakarpackiego i czerniowieckiego. W granicach Ukrainy miałaby pozostać tylko jej środkowa część.

Polskie MSZ ocenia pismo jako kuriozalne i jak zapewnia, polityk dostanie kurtuazyjną odpowiedź, bez odniesienia się do treści swojego listu.

Tak
Tak miałaby wyglądać Ukraina według Żyrinowskiego/"Ukrainska Pravda/print screen

Żyrinowski jest określany przez ekspertów jako głos Kremla. Uważają, że mówi głośno to, co myśli  się na Kremlu.

Ukraiński Internet już odpowiedział na koncepcję rosyjskiego polityka.

Twitter/print
Twitter/print screen

Jaceniuk wybrał MFW

Poniedziałek jest gorącym dniem w dyplomacji. Wieczorem w Hadze spotkają się przywódcy G7.  Zdaniem analityków, ostrzegą Rosję przed dalszą destabilizacją sytuacji na Ukrainie i rozmieszczaniem wojsk w pobliżu granicy z tym państwem.

Po raz kolejny o możliwościach pokojowego rozwiązania kryzysu będą też rozmawiać szefowie dyplomacji USA i Rosji - John Kerry i Siergiej Ławrow. Dotychczasowe spotkania obydwu polityków nie przyniosły rezultatu.

W poniedziałek, także w Hadze, odbywa się szczyt z udziałem 53 państw, w tym prezydenta Chin, na temat bezpieczeństwa nuklearnego - Nuclear Security Summit (NSS). To trzecie tego typu spotkanie poświęcone m.in. nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Ukraina jest jednym z krajów, które dobrowolnie zrezygnowały z tego rodzaju uzbrojenia, choć było ono na wyposażeniu jej armii. W zamian, dostała gwarancje bezpieczeństwa od USA, Wielkiej Brytanii i Rosji. Eksperci zwracają uwagę, że dzisiejsza sytuacja Kijowa może być sygnałem dla innych krajów, że nie warto wyrzekać się broni jądrowej, jako najlepszego sposobu odstraszania. W Kijowie mówi się głośno o potrzebie odbudowy nuklearnych arsenałów.  Nie bez powodu część polityków pyta - jak teraz przekonać inne państwa do rezygnacji z produkcji broni jądrowej?

W haskim spotkaniu miał brać udział także premier Ukrainy Arsenij Jeceniuk. Jak poinformowały w niedzielę wieczorem ukraińskie media, polityk zrezygnował jednak z przyjazdu. W planach ma rozmowy z kolejną misją Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która przyjachała do Kijowa.

Sikorski spotka się z Ławrowem ? - relacja z Moskwy Włodzimierza Paca/IAR

 

Według rosyjskich mediów, w Hadze może dojść do spotkania Ławrowa z szefem polskiej dyplomacji.  Ma ono dotyczyć sytuacji na Ukrainie. Byłaby to pierwsza rozmowa obydwu polityków od wybuchu kryzysu ukraińskiego.

Izabela Zabłocka

Protesty na Ukrainie: serwis specjalny >>>

''