Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 30.04.2014

Kerry: kryzys ukraiński to dzwonek do przebudzenia dla NATO

- Musimy razem dać Rosji do zrozumienia, że terytorium Sojuszu jest nienaruszalne i będziemy bronić każdego cala - to czytelny przekaz amerykańskiego sekretarza stanu dla Rosji.
Prowadzona przez Kijów operacja antyterrorystyczna utknęła w martwym punkcieProwadzona przez Kijów operacja antyterrorystyczna utknęła w martwym punkciePAP/EPA/IGOR KOVALENKO
Galeria Posłuchaj
  • Szefowie milicji w obwodach ługańskim i donieckim powinni natychmiast stracić stanowiska. Takiego zdania jest pełniący obowiązki prezydenta Ołeksandr Turczynow - relacja z Kijowa Piotra Pogorzelskiego/IAR
  • Doniecka prokuratura zajęła się pasywnym zachowaniem milicji w czasie poniedziałkowego napadu separatystów na pokojową demonstrację - relacja z Kijowa Piotra Pogorzelskiego/IAR
Czytaj także

W przemówieniu wygłoszonym w waszyngtońskiej Radzie Atlantyckiej z okazji 65. rocznicy utworzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego John Kerry zapowiedział, że NATO musi powrócić do pierwotnej misji obrony swych członków.

- Razem będziemy działać przeciwko tym, którzy siłą chcą zmieniać granice (...) Razem musimy jasno dać do zrozumienia Kremlowi, że terytorium NATO jest nienaruszalne, że będziemy bronić każdego cala - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji.

Kerry przekonywał, że NATO znalazło się w "decydującym momencie", a jego siłą będzie jedność członków. Apelował do państw sojuszniczych o zwiększenie wydatków na obronę; chwalił też nowych członków z Europy Wschodniej i Środkowej, którzy 15 lat temu weszli do Paktu, za to, że "z każdym rokiem udowodnili swoją determinację"

Te słowa, w połączeniu z sankcjami jakie nałożyły na Rosję Stany Zjednoczone dają Moskwie wyraźny przekaz w sprawie oceny przez Waszyngton ukraińskiego kryzysu.

To musiało zaboleć Moskwę

Jak zauważa amerykański sekretarz skarbu Jack Lew,  restrykcje wobec Rosji mają znaczący wpływ na jej ekonomię. - Od czasu wkroczenia Rosji na Krym, a wówczas nałożyliśmy sankcje, doszło do istotnego osłabienia i tak słabej rosyjskiej gospodarki - mówił Jack Lew podczas posiedzenia podkomisji budżetowej Izby Reprezentantów.

Amerykański sekretarz skarbu powiedział też, że negatywne skutki dla rosyjskiego systemu finansowego można zaobserwować na moskiewskiej giełdzie. - Widać to też w kursie rubla i w wielu wskaźnikach makroekonomicznych - dodał.

Jack Lew był pytany, czy Stany Zjednoczone i Unia Europejska podejmą kroki wymierzone w rosyjski sektor energetyczny albo bankowy. Odpowiedział, że takie działania były rozważane i nie można ich wykluczyć.

Jack
Jack Lew podczas posiedzenia podkomisji budżetowej Izby Reprezentantów mówił o znaczeniu sankcji dla gospodarki Rosji fot: PAP/EPA/Michale Reynolds

Putin łagodzi język

Do tej pory prezydent Rosji wypowiadał się o sankcjach lekceważąco. Twierdził, że nie mają dla jego kraju większego znaczenia. We wtorek powiedział nawet, że Rosja nie widzi potrzeby odpowiadania na nie. Zastrzegł jednak, że Moskwa może ponownie rozważyć udział firm zachodnich w rosyjskiej gospodarce, jeśli restrykcje będą kontynuowane.

Dużo ostrzej wypowiadali się ministrowie Putina. Szef MSZ Siergiej Ławrow podkreślał, że sankcje zostały wprowadzone "wbrew zdrowemu rozsądkowi". Oskarżył Waszyngton o powrót do polityki "żelaznej kurtyny". Wcześniej, rosyjskie MSZ ostrzegło, że będzie ostra odpowiedź na restrykcje. W oficjalnym oświadczeniu można było przeczytać, że próby stabilizowania sytuacji na Ukrainie za pomocą sankcji, zachęcają nacjonalistów do bezprawia, a Unia Europejska "chodzi na smyczy Waszyngtonu, zamiast zmusić kijowską klikę do dialogu”.

Nowe sankcje UE. Oto pełna lista! >>>

W związku z kryzysem na Ukrainie Stany Zjednoczone ogłosiły w poniedziałek dodatkowe sankcje wobec Rosji. Zakaz wizowy i zamrożenie aktywów objęły kolejnych siedmiu Rosjan, w tym szefa rosyjskiego koncernu Rosnieft Igora Sieczyna, szefa komisji spraw zagranicznych Dumy Aleksieja Puszkowa i wicepremiera Dmitrija Kozaka. USA zamroziły też aktywa 17 rosyjskich firm.
We wtorek dodatkowe sankcje wizowe i finansowe ogłosiła także Unia Europejska. Objęły one 15 osób, w tym wicepremiera Rosji Dmitrija Kozaka, szefa rosyjskiego sztabu generalnego generała Witalija Gierasimowa oraz przywódców prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy.

Ofensywa separatystów przyśpiesza

Rebelia rozlewa się po kolejnych miastach Ukrainy. Teraz nabrała ostrości w obwodzie ługańskim. Stolica tego regionu została opanowana przez separatystów. We wtorek wieczorem prorosyjscy bojówkarze wzięli szturmem obwodową delegaturę MSW Ukrainy. Według lokalnych mediów, gmach zaatakowało pół tysiąca osób. W akacji wykorzystywano granaty hukowe i petardy. Strzelano też z broni automatycznej.

Wcześniej rebelianci z bronią w ręku opanowali w Ługańsku siedzibę administracji obwodowej, prokuraturę i wkroczyli do lokalnej, państwowej stacji telewizyjnej, gdzie wygłosili oświadczenie do mieszkańców regionu. Zaapelowali by nie ulegać panice i wyjaśnili, że przygotowują się do referendum w sprawie niepodległości obwodu, które chcą przeprowadzić 11 maja.

W Ługańsku, na najważniejszych budynkach powiewają już rosyjskie flagi.

Zajmowanie administracji w Ługańsku/UA1+1/x-news

We wschodniej Ukrainie prorosyjscy rozłamowcy kontrolują ważne instytucje państwowe w około dziesięciu miastach. Zarządzona przez Kijów operacja antyterrorystyczna właściwie nie przynosi żadnych efektów.

Kijów oskarża siły bezpieczeństwa

Jednym z powodów fiaska akcji może być stosunek milicji do separatystów. Przyznają to same władze w Kijowie.  Zastępczyni sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Wiktoria Siumar  powiedziała, że milicja w obwodach donieckim i ługańskim otwarcie sabotuje rozkazy ze stolicy.

Pełniący obowiązki prezydenta Ołeksandr Turczynow mówi wprost, że szefowie milicji w obwodach ługańskim i donieckim powinni natychmiast stracić stanowiska. Takie wnioski wyciągnął po poniedziałkowych i wtorkowych zajściach. Proukraińscy demonstranci byli bici przez separatystów w obecności funkcjonariuszy, a milicja nie przeszkadza im w zajmowaniu budynków użyteczności publicznej.

Turczynow powiedział, że funkcjonariusze dopuszczają się wręcz zdrady państwa. Przypomniał, że wcześniej zmiany kadrowe przeprowadzono w Służbie Bezpieczeństwa. Takie same powinny odbyć się w MSW, dlatego zaapelował do patriotów ze Wschodu Ukrainy, aby zgłaszali się służyć w organach ścigania.

Milicjanci
Milicjanci w Ługańsku fot: PAP/EPA/Zurab Kurtsidze

 

Doniecka prokuratura zajęła się już pasywnym zachowaniem milicji w czasie poniedziałkowego napadu separatystów na proukraińską demonstrację. Rannych zostało wtedy co najmniej 14 osób. Pokojowo nastawieni manifestanci byli bici pałkami i zaostrzonymi rurami, rzucano w nich petardy i ładunki wybuchowe.

O sytuacji na Ukrainie - tu czytaj wiecej>>>

IAR/PAP/iz

''