Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 24.06.2014

Afera taśmowa. Wśród podejrzanych kelner i menadżer restauracji

Cztery osoby znalazły się na celowniku prokuratorów. Dwie z nich zostały zatrzymane przez śledczych i w środę zostaną przesłuchane. Dwie pozostałe już usłyszały zarzuty.
Funkcjonariusze ABW prowadzą czynności na terenie domu biznesmena Marka F. w Konstancinie-Jeziornie.Funkcjonariusze ABW prowadzą czynności na terenie domu biznesmena Marka F. w Konstancinie-Jeziornie. PAP/Bartłomiej Zborowski
Galeria Posłuchaj
  • Dwie kolejne osoby zatrzymane w aferze taśmowej. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur (IAR)
  • Dwie kolejne osoby zatrzymane w aferze taśmowej. Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur (IAR)
  • Speckomisja o aferze taśmowej. Relacja Mariusza Pieśniewskiego (IAR)
Czytaj także

Komunikat śledczych jest bardzo lakoniczny. - Dwie osoby zatrzymano w związku z aferą podsłuchową. Zostaną one przesłuchane jako podejrzani w środę - poinformowała po południu rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.


Mazur nie podała danych tych osób. Media twierdzą, że wśród zatrzymanych jest biznesmen Marek F. We wtorek w jego domu w podwarszawskim Konstancinie zjawili się funkcjonariusze ABW. Nie wiadomo, jaki był cel tej wizyty.

Prokuratura poinformowała natomiast, że jedną z podejrzanych osób jest Konrad L., pracownik Amber Room, restauracji w której została nagrana rozmowa szefa MSZ Radosława Sikorskiego z byłym ministrem finansów Jackiem Rostowski. Kelner sam zgłosił się, został przesłuchany i postawiono mu zarzuty.  Chodzi o art. 267 par. 3 Kodeksu karnego, który stanowi, że do dwóch lat więzienia grozi temu, "kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem".

Konrad L. jest drugą osobą, która została osobą podejrzaną w śledztwie dotyczącym nielegalnego podsłuchiwania polityków. Pierwszym jest Łukasz N., menadżer z restauracji "Sowa i przyjaciele". On został "namierzony" przez śledczych jeszcze w zeszłym tygodniu. Na wolność wyszedł po wpłaceniu kaucji.

Od kilku dni w mediach pojawiają się spekulacje, że polityków nagrywała swoista spółdzielnia kelnerów i byłych funkcjonariuszy służb specjalnych. Za wszystkim mieli rzekomo stać biznesmeni.

Renata Mazur, rzeczniczka prokuratury Warszawa-Praga (źródło: TVN24-x-news)

Michał Majewski, dziennikarz tygodnika "Wprost" twierdzi, że "sprawa jest nie do opanowania. Dziesiątki różnych biznesmenów mają "taśmy". Konsekwencje chyba są zrozumiałe". - Twierdzenie, że te taśmy miały jednego adresata jest naiwne. Dziś wiele osób ma w sejfach haki na rządzących - pisze na swoim profilu na Twitterze.

screen:
screen: Twitter.com

 

Nie wiadomo na ile informacje podawane przez Majewskiego mają pokrycie w rzeczywistości. Dziennikarz, który dostarczył podsłuchy polityków przestrzegał w radiowej Jedynce przed ferowaniem wyroków w sprawie odpowiedzialnych za nagrania.

Piotr Nisztor potwierdził, że rozmawiał niedawno z Markiem F. biznesmenem i udziałowcem firmy Składy Węgla. - To nie jest żadna tajemnica, przygotowywałem materiał na temat Składów Węgla i zatrzymań w tej firmie przez Centralne Biuro Śledcze - zaznaczył dziennikarz. Dodał, że od początku afery taśmowej pojawiają się różne nazwiska. - Był major BOR, poseł PiS, a teraz mamy biznesmena. Ciekawe, kto się jeszcze pojawi. Byłbym ostrożny, co do komentarzy w tej sprawie - podkreślił.

Wyborcza.pl twierdzi tymczasem, że Marek F. "mógł czuć się pokrzywdzony przez rząd, bo kilka tygodni temu działania prokuratury doprowadziły do zatrzymań w Składach Węgla i całkowicie sparaliżowały ich działalność".

Dotychczas tygodnik "Wprost" opublikował między innymi nagrania rozmowy szefa MSW z prezesem NBP, szefa MSZ z byłym ministrem finansów oraz fragmenty rozmowy ministra skarbu, prezesa PKN Orlen i byłego rzecznika rządu. Dziennikarze tej gazety twierdzą, że nagrywano także innych polityków. Nie wiadomo, jak długo trwał ten proceder. Pierwsza - z opublikowanych rozmów - miała miejsce latem 2013 roku. Nie wiadomo też w jakim celu ktoś tego dokonał.

Media spekulują, że rozmowy polityków rejestrowano w kilku warszawskich restauracjach. Przesłuchiwany w zeszłym tygodniu były menadżer Łukasz N. usłyszał w tej sprawie dwa zarzuty.TVN 24 i wyborcza.pl podają, że to właśnie on podłożył podsłuch w VIP roomie restauracji "Sowa & Przyjaciele", gdzie spotkał się minister spraw wewnętrznych i prezes NBP. Menedżer restauracji "Sowa & Przyjaciele" usłyszał zarzuty nielegalnego nagrywania i udostępniania tych nagrań - poinformowała Renata Mazur, rzeczniczka prokuratury Warszawa-Praga.

Renata Mazur, rzeczniczka prokuratury Warszawa-Praga. Wypowiedź z18.06.2014 roku (źródło: TVN24-x-news)

Rząd twierdzi, że znalazł się na celowniku "zorganizowanej grupy przestępczej". Nie wyjaśnia jednak, na jakiej podstawie pada takie twierdzenie.

screen:
screen: Twitter.com

 

 

 

Koalicja daje śledczym dwa miesiące na rozwikłanie zagadki. - Premier przedstawił ocenę sytuacji, dyskutowaliśmy o możliwych konsekwencjach. Wspólnie uznaliśmy, że w tej chwili najważniejsze jest wyjaśnienie wszystkich okoliczności spraw, które doskonale znamy i tego, dlaczego tak, a nie inaczej było reżyserowane przekazywanie efektów podsłuchów poprzez media opinii publicznej - mówił szef klubu parlamentarnego PO Rafał Grupiński po spotkaniu liderów koalicji.

PSL, od którego zależy los rządu Donalda Tuska zapewnia, że w sprawie afery taśmowej niczego nie można zamiatać pod dywan. - Dajemy sobie czas jako koalicja, daje sobie ten czas również premier, żeby w najbliższych kilkunastu dniach, może do dwóch miesięcy - do końca wakacji, przyczyny, ewentualnych autorów, współautorów procederu podsłuchowego, tej podsłuchowej gry, wyjaśnić do końca, do bólu. Nawet jeśli to będzie boleć także przedstawicieli rządu i także koalicję - powiedział szef parlamentarnego klubu ludowców Jan Bury.

(źródło: TVN24/x-news)

Politycy PSL zapewniają, że jeśli do jesieni sprawa nie zostanie wyjaśniona - wtedy powinien być powołany nowy rząd. Nie deklarują jednak czy nowy gabinet miałby powstać w ramach istniejącej koalicji PO-PSL, czy też w Sejmie powinna powstać zupełnie nowa, rządowa większość. Na razie opozycji brakuje głosów, by doprowadzić rząd Tuska do dymisji. PiS chce, by najpierw Sejm powołał rząd techniczny, zmienił ordynację wyborczą a dopiero potem przyjął uchwałę o samorozwiązaniu.

Na taki scenariusz nie godzi się ani SLD ani Ruch Palikota. Leszek Miller domaga się do Tuska, by jeszcze w tym tygodniu zgłosił w Sejmie wniosek o wotum zaufania dla swojej ekipy. - Ważne jest, by sprawdzić czy rząd nadal ma poparcie w Sejmie. Informacja rządu to pierwszy krok, a domaganie się od nas, by premier poddał się procedurze wotum zaufania to drugi krok, skoro koalicja ma się dobrze, to niech to udowodni - przekonywał lider Sojuszu.

(źródło: TVN24/x-news)

W środę o godz. 15.00 Tusk wystąpi w Sejmie z informacją w sprawie afery podsłuchowej.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

Pierwsze sondaże opublikowane po ujawnieniu afery taśmowej wskazują na spadek poparcia dla PO. W siłę rośnie Prawo i Sprawiedliwość i Kongres Nowej Prawicy.

IAR/PAP/asop