Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 26.06.2014

Opozycja atakuje rząd. Wnioski o dymisje w przygotowaniu

Rząd Donalda Tuska będzie bombardowany kolejnymi wnioskami o odwołanie szefów MSZ i MSW. Na pierwszy ogień idzie Bartłomiej Sienkiewicz. Dwie największe partie opozycyjne chcą, by Sejm udzielił im wotum nieufności.

W środę opozycji nie udało się obalić rządu Tuska. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że teraz premier może odetchnąć z ulgą. Tak na prawdę rozgrywka między opozycją a władzą dopiero się rozpoczyna.

PiS ponownie chce doprowadzić do głosowania nad konstruktywnym wotum nieufności. Kandydatem na premiera jest Piotr Gliński. W ten sposób Jarosław Kaczyński chce pokazać, że stawia na rząd techniczny, który miałby wyłącznie doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych.
(źródło: TVN24/x-news)

Prezes Prawa i Sprawiedliwości tłumaczył dziennikarzom, że wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu jest składany w szczególnej sytuacji, dzień po tym, jak premier uzyskał wotum zaufania w Sejmie. - Ale my jesteśmy głęboko przekonani, że to jest nasz obowiązek moralny, jak i polityczny - mówił.
Według Kaczyńskiego sprawa podsłuchów upublicznionych przez "Wprost" nie może być zbyta przez jedno głosowanie i dyskusję, w której klub miał zaledwie 10 minut na przedstawienie swojego stanowiska. - Musi być poważna dyskusja i poważna decyzja każdego posła i posłanki w tej sprawie, bo rzecz jest naprawdę bardzo daleko idąca i popieranie rządu, który został opisany poprzez "taśmy prawdy", jest czymś, nad czym każdy powinien się zastanowić - dodał.
PiS chce też, by jeden z bohaterów afery taśmowej - prezes NBP Marek Belka - stanął przed Trybunałem Stanu. Kaczyński mówił też, że oddzielny wniosek będzie dotyczył premiera Tuska. Według niego, szef rządu powinien wytłumaczyć się prokuraturze, czy rzeczywiście wiedział o aferze Amber Gold, zanim ujrzała ona światło dzienne.

Sprawa ta powraca za sprawą Belki, który w rozmowie z szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem zdradził, że ostrzegał o tej sprawie Tuska. Jak twierdził prezes banku centralnego, dzwonił do premiera i mówił, że to piramida finansowa, a do tego że "są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express. Że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem".

- Z taśm wynika wyraźnie, że premier wiedział o aferze Amber Gold. Nie wykonał swojego obowiązku prawnego jako funkcjonariusz publiczny, czyli zawiadomienia organów ścigania oraz nie powiadomił obywateli - oświadczył Kaczyński.

Także politycy SLD zapowiadają, że będą robić wszystko, by rewelacje ujawnione w nielegalnie nagrywanych rozmowach nie zostały zamiecione pod dywan. Zarząd Krajowy partii powołał w tym celu specjalny zespół ekspertów pod kierownictwem dr. Wojciecha Szewki, który ma zająć się sprawą nagrań opublikowanych przez "Wprost".
Ponadto władze Sojuszu zobowiązały parlamentarzystów oraz wszystkich członków Sojuszu do kierowania do prokuratury i Najwyższej Izby Kontroli "wystąpień mających na celu wyjaśnienie poszczególnych wątków tzw. afery taśmowej". Sojusz uważa, że kontrole powinny objąć MSW, Ministerstwo Skarbu i MSZ.

Jakby tego było mało, partia Leszka Millera zapowiada złożenie wniosku o udzielenie wotum nieufności szefom MSW i MSZ. Zarówno Radosław Sikorski, jak i Bartłomiej Sienkiewicz to główni bohaterowie nielegalnych rozmów.

Rząd na podsłuchu. Serwis specjalny portalu Polskiego Radia >>>

Zdaniem SLD obaj ministrowie nie powinni dłużej pełnić swoich funkcji. - Domagamy się dymisji ministrów skompromitowanych w oczach opinii publicznej treścią ujawnionych nagrań: Bartłomieja Sienkiewicza i Radosława Sikorskiego. Ich dalsze funkcjonowanie w roli członków Rady Ministrów dewastuje zaufanie obywateli do państwa - napisano w uchwale władz partii.

O ile wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności skazany jest na porażkę, bo ani SLD ani Ruch Palikota nie zamierzają głosować za odwołaniem całego rządu , o tyle los wniosków o odwołanie poszczególnych ministrów wcale nie jest przesądzony.

Tym bardziej, że po środowym głosowaniu koalicja straciła jeden mandat. Z klubu PO odchodzi Andrzej Smirnow. Wbrew zarządzonej w klubie dyscyplinie poseł ten nie wziął udziału w głosowaniu. Jak tłumaczył zrobił to celowo, bo nie odpowiada mu ani to, co robi gabinet Tuska, ani porządki w klubie PO. - Nie może być tak, że ciągle rządzi rząd, który ma poparcie tylko dlatego, że straszy inną partią - oświadczył Smirnow.

Jego decyzja oznacza, że koalicyjna większość w Sejmie stopniała do 234 posłów.

Polityczne konsekwencje afery taśmowej są więc trudne do przewidzenia. Tym bardziej, że jak ujawniła prokuratura nielegalnie nagrano kilkadziesiąt osób ze świata polityki i biznesu. Proceder, w który zamieszani są - według śledczych - kelner, były menadżer restauracji oraz dwóch biznesmenów trwał co najmniej przez ostatni rok.

Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga (źródło: TVN24/x-news)

Prokuratorzy ustalili "w jakim okresie w procederze brali udział Łukasz N. i Konrad L." - podejrzani ws. podsłuchów. - W stosunku do Łukasza N. jest to okres od lipca 2013 do czerwca 2014, odnośnie Konrada L. jest to okres od września 2013 do czerwca 2014 roku - powiedziała Renata Mazur.

Konrad L. to kelner z restauracji "Amber Room", a Łukasz N. był menadżerem w "Sowa i przyjaciele".

W tej pierwszej doszło do spotkania i nagrania rozmowy Radosława Sikorskiego z byłym ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Z kolei w drugiej restauracji nielegalnie podsłuchiwano i rejestrowano kilka spotkań polityków i biznesmenów.

Prokuratura twierdzi, że ma zabezpieczonych szereg nośników. Ale nikt nie ma pewności, czy aby udało jej się zebrać wszystko co zostało nagrane.

IAR/PAP/asop

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>