Przy biurowcach czy w miejscach, gdzie toczy się nocne życie coraz częściej można spotkać mobilne restauracje. Hot-dogi, hamburgery czy naleśniki - nie wymagają sztućców i restauracyjnego bon tonu. Jemy na ulicy, za pomocą rąk i w ten sposób idziemy w ślady naszych zachodnich sąsiadów.
- W Stanach Zjednoczonych, szczególnie w Nowym Jorku, można spotkać wózek hot-dogowy na każdym rogu - mówi Krzysztof Kudanowski z New York Hot-dog. - Nasz styl życia jest bardzo zabiegany i bardzo szybki - dodaje.
W Nowym Jorku jeździ 1800 foodtracków, a ich śladami organizowane są specjalne wycieczki. Na ulicy spotykamy nie tylko samochody z hot-dogami, ale też z chińskimi przekąskami, sushi, greckimi słodyczami, a nawet z pierogami. Od pewnego czasu, takie miejsca można spotkać także w polskich miastach.
- To odmiana od typowego zestawu obiadowego. Dobre mamy jedzenie. Jedyny problem jest w tym, by nas znaleźć - mówi Michał Szeklewski Soul Food Bus.
Street-food odchodzi od mrożonych zapiekanek podgrzewanych w mikrofalówce. Warszawski rynek podbijają świeże burger. Więcej o street-foodzie dowiesz się słuchając materiału Błażeja Prośniewskiego z załączonej audycji "Poranek OnLine".
(pj)