- Nie było takiego momentu, żebym sam powiedział, że jestem nieszczęśnikiem i potrzebuję pomocy. Żona, przez kilka naszych spotkań przed ślubem, raczej nie zauważyła, że mam problem. Potem po ślubie okazało się, że rzeczywiście dzieje się coś niedobrego. Prawie po pięciu latach wspólnego życia zabrała dzieci i pojechała do rodziców, bo po prostu miała dość. (…) Któregoś dnia zdecydowałem, że pójdę do poradni. Pani doktor powiedziała, że to, co opowiadam, to objawy bardzo ciężkiej choroby, że jestem alkoholikiem. Trzasnąłem drzwiami i pojechałem do domu - przyznał Lech Zakrzewski.
Gość Rafała Porzezińskiego powiedział, że po przerwie od picia i próbie bycia dobrym mężem, ojcem i gospodarzem, znów wrócił do alkoholu. Dzień narodzin kolejnego dziecka zapoczątkował ciąg 50 dni picia i niekontaktowania się z rodziną.
- Zwiedziłem kawał Polski, świętując, że po ośmiu latach przerwy urodziło się dziecko. Któregoś dnia obudziłem się na dworcu Wschodnim w Warszawie bez pieniędzy, bagażu i dokumentów, na kawałku tektury przy jakimś grzejniku. Chodziłem po peronach i prosiłem ludzi, żeby dali mi pieniądze na bilet do domu. Dawali mi po 20, po 50 groszy, po złotówce, a ja stanąłem z garścią tych pieniędzy przed kioskiem Ruchu, zobaczyłem, że na półce stoi woda kolońska - kupiłem i wypiłem. Dopiero kiedy chlapnąłem tą wodą w oko pomyślałem "co ja robię?". I poszedłem na dworzec autobusowy, prosiłem kierowców, żeby zabrali mnie bez biletu do Sokołowa. W końcu któryś się zlitował i przyjechałem do domu. 2 maja pojechałem do pani doktor, u której byłem 3 lata wcześniej i powiedziałem "miała pani rację". Świętuję ten dzień. To ważny dzień, to moje urodziny - przyznał.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
***
Tytuł audycji: Ocaleni w cyklu Twarzą w twarz
Prowadzi: Rafał Porzeziński
Gość: Lech Zakrzewski (działacz społeczny, dziennikarz Katolickiego Radia Podlasie w Siedlcach)
Data emisji: 20.02.2018
Godzina emisji: 20.14
abi/ag