Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Owsiński 05.03.2011

Wojska Muammara Kaddafiego szturmują Zawiję. Już około 200 ofiar

W Libii trwają gwałtowne starcia między oddziałami wiernymi Muammarowi Kadafiemu a rebeliantami. Najcięższe walki toczyły się w mieście Zawija, bronionym przez siły opozycyjne.

Po południu wjechały tam czołgi, z których żołnierze strzelali do mieszkańców. Miejscowi lekarze twierdzą, że w walkach w tym mieście zginęło dotychczas około 200 osób. Według ich relacji, atakujący mordowali rannych na ulicach i strzelali do cywilów, także do dzieci. Strzelali też do ambulansów i grozili lekarzom. Pracownicy szpitala mówili, że brakuje im leków i środków opatrunkowych.

Powstańcy początkowo cofnęli się w głąb miasta, ale następnie przeszli do kontrofensywy i dwukrotnie udało im się odeprzeć szturm wojsk rządowych. Wojska Kadafiego wycofały się na obrzeża miasta i tam ustawiły swoje punkty kontrolne. Co kilka godzin przypuszczają jednak szturm.

W nocy spodziewany jest kolejny atak na Zawiję. Siły przeciwników Muammara Kadafiego przemieściły się także na zachód, wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Są blisko miasta Sirte, z którego pochodzi Kadafi. Pojawiają się doniesienia, że trwają negocjacje na temat pokojowego przejęcia miasta. Jest jednak mało prawdopodobne, żeby do tego doszło, gdyż Sirte uchodzi za symbol władzy Kadafiego.

Walki trwały też w Ras al-Unuf, portowym mieście na wschodzie kraju. Dwa dni temu zajęły je siły rządowe. W nocy i nad ranem przeciwnicy Kadafiego podjęli próbę jego odbicia. Telewizja al-Dżazira podawała, że miasto jest ostrzeliwane z powietrza.

Wieczorem nadeszły informacje, że siły opozycyjne wyparły wojska rządowe z tej miejscowości, przy okazji zestrzeliwując samolot. Zginęło dwóch pilotów, chociaż rząd nie potwierdził tych informacji. Stolica kraju, Trypolis, jest pod kontrolą Kadafiego. W mieście dochodzi jednak do protestów, koncentrujących się przede wszystkim wokół centrum i na zachód od niego. Jeden z uczestników powiedział reporterowi telewizji BBC, że sytuacja w mieście jest trudna, a mieszkańcy są zastraszeni.

Narodowa Rada Libijska, ustanowiona przez powstańców na kontrolowanym przez nich wschodzie kraju, ogłosiła się jedynym reprezentantem Libii na arenie międzynarodowej. Rada powołała też 3-osobowy komitet kryzysowy. Omar Hariri, jeden ze zbuntowanych oficerów Muammara Kadafiego, będzie odpowiadał w komitecie za sprawy wojskowe. Sprawami międzynarodowymi ma się zajmować Eli Essawi, były ambasador Libii w Indiach. Przewodniczącym komitetu został zaś Mahmoud Jebril, jeden z najbardziej cenionych intelektualistów w Libii.

Światowy Program Żywienia apeluje do władz Libii o umożliwienie dostarczania do tego kraju pomocy humanitarnej. W czwartek statek wiozący żywność dla mieszkańców wschodnich rejonów kraju został zawrócony z Bengazi z powodu trwających tam wówczas bombardowań. Rzeczniczka Światowego Programu Żywienia Emilia Casella powiedziała, że organizacja uruchomiła 39 milionów dolarów na zakup żywności dla mieszkańców Libii dotkniętych kryzysem. Zaznaczyła jednak, że dotarcie z pomocą do samej Libii jest bardzo trudne. Pomoc humanitarną organizują też inne organizacje oraz kraje. Jednak większość tej pomocy trafia do uchodźców, którzy są po tunezyjskiej stronie granicy z Libią.

Tymczasem ONZ niepokoi się, że oddziały wiernie Muammarowi Kadafiemu blokują ewakuację uchodźców z Libii. Przedstawiciele organizacji zajmujących się uchodźcami twierdzą, że od wczoraj znacznie spadła liczba osób przekraczających przejście graniczne z Tunezją. Ocenia się, że dziennie libijsko-tunezyjską granicę przekraczało nawet 10 tysięcy osób. Większość z nich znajdowała schronienie w prowizorycznych obozach dla uchodźców po tunezyjskiej stronie i tam czekała na transport do swoich krajów. ONZ zaapelowała do społeczności międzynarodowej o pomoc, bo w obozach pojawiali się coraz to nowi ludzie i bez dostarczenia im żywności i wody sytuacja groziła katastrofą humanitarną. Wkrótce więc w Tunezji zaczęły lądować samoloty z pomocą. ONZ ocenia, że od połowy lutego, czyli od początku zamieszek w Libii, z kraju uciekły co najmniej 172 tysiące osób. Większość z nich przekroczyła właśnie granicę lądową z Tunezją i koczuje w obozach dla uchodźców. Wśród takich uciekinierów są nie tylko Libijczycy, ale także Egipcjanie i mieszkańcy krajów środkowej Afryki, którzy pracowali w Libii na kontraktach. Od czwartkowego popołudnia w Libii trwa blokada internetu. Zdaniem ekspertów dostęp do sieci uniemożliwiają władze; chcą utrudnić w ten sposób koordynację protestów. Firmy zajmujące się monitorowaniem sieci i bezpieczeństwem elektronicznym potwierdziły, że żadne internetowe informacje nie dostają się do Libii ani z niej nie wychodzą. Pod koniec lutego Libijczycy masowo korzystali z internetu, między innymi z serwisu You Tube, gdzie zamieszczali filmy wideo ukazujące starcia. Od dwóch dni jest to niemożliwe.

dp