Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 18.12.2009

Porozumienie w Kopenhadze mało prawdopodobne

Polska wskazała łagodniejszą, lepszą ścieżkę, niegroźną dla gospodarki dochodzenia do pewnych ograniczeń w emisji dwutlenku węgla. Trzymajmy się tego.

Tomasz Majka: Naszym gościem tu, w studiu Radiowej Jedynki jest Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, prof. Jerzy Buzek. Witam.

Jerzy Buzek: Dzień dobry.

T.M.: Panie profesorze, czy można powiedzieć, że dziś będziemy świadkami porozumienia, kompromisu?

J.B.: No nie, to jest bardzo mało prawdopodobne. Trzeba czekać do końca negocjacji, bo przełomy zdarzają się nawet w ostatnich minutach, ale już w tej chwili raczej nikt w to nie wierzy.

T.M.: Ale jaki to mógłby być przełom albo jaki mógłby być dokument, który mógłby być tu przyjęty?

J.B.: Wie pan, jest trochę cząstkowych porozumień, które dotyczą konkretów. Jest także kilka grup krajów, które porozumiewały się między sobą, a więc są jakieś porozumienia na mniejszą skalę. Gdyby to wszystko objąć takim parasolowym porozumieniem, które mówi o tym, że jest gotowość przywódców światowych do rozmów i do zakończenia negocjacji w przyszłym roku, to byłoby sporo, gdyby to rzeczywiście zaaprobowały wszystkie kraje, które tu są obecne. I mam nadzieję, że coś takiego się stanie, bo na pewno, skoro rozpoczęliśmy ten proces, to jest nam potrzebne jednak porozumienie się na jakimś poziomie w tej ważnej sprawie, którą Unia Europejska zaczęła drążyć jako pierwsza i jest w niej liderem. Ja dzisiaj kilka razy przestrzegałem, żebyśmy absolutnie nie szli jako Unia Europejska za daleko. Ja uważam, że absolutnie przedwczesne są nowe deklaracje ze strony Unii Europejskiej...

T.M.: (...) między innymi i Szwecja.

J.B.: Powinniśmy się zatrzymać na tym poziomie, gdzie jesteśmy. Dajemy dobry przykład i w tej chwili to jest naprawdę wystarczające, a nawet szkodliwe byłoby, gdybyśmy robili cokolwiek więcej.

T.M.: Mówi pan przewodniczący o tym, że powinna powstać jakaś taka ramowa... ramowy projekt. Czy to nie jest też tak, że po prostu politycy muszą wrócić do swoich krajów i powiedzieć, że jest jednak jakiś tam sukces?

J.B.: Wie pan, na pewno jak przyjechali, to chcą wrócić i coś takiego powiedzieć, natomiast to musi być realny sukces. W zeszłym roku był Poznań. Pamiętamy doskonale, to była konferencja wspaniale zorganizowana. To jeszcze trzeba raz przypomnieć, to było zaledwie rok temu i to myśmy się naprawdę popisali, wszyscy o tym mówili, było kilkanaście tysięcy uczestników, a równocześnie rozpoczęliśmy fundusz adaptacyjny. On jest poznańskim funduszem adaptacyjnym obejmującym cały świat, wiele krajów z niego może w przyszłości korzystać. Również rozpoczęliśmy wielką akcję związaną z technologiami, najlepszymi technologiami dla ograniczenia emisji, dla ochrony przed zmianą klimatu. To wszystko wydarzyło się w Poznaniu, tak że Poznań był sukcesem, szczególnie jeśli porównać z tym, co się dzieje dzisiaj w Kopenhadze.

T.M.: To zdecydowanie, ale, panie przewodniczący, jak już mówimy o Poznaniu, to tam też wydawało się, że były większe oczekiwania, że to właśnie tam eksperci mieli uzgodnić wszystkie szczegóły po to, by politycy tu, w Kopenhadze, mogli podjąć decyzje już stricte polityczne. Tak się nie stało. Tu wydawało się, że też dojdzie do kolejnego porozumienia i też prawdopodobnie tak się nie stanie. To co? Meksyk? Następny szczyt?

J.B.: No na pewno są to trudne decyzje. W wielu krajach sprawa jeszcze nie dojrzała i oczywiście jeśli robimy to wybiórczo, tylko w niektórych krajach, to te kraje, które pójdą tą ścieżką, mają zagrożoną gospodarkę. Dlatego trzeba w Unii Europejskiej robić to ostrożnie, właśnie po to, żebyśmy sami dawali dobry przykład. Jeśli mamy dać dobry przykład, to nie możemy zniszczyć własnej gospodarki. To jest szalenie ważne. Jeśli inni mają pójść naszą drogą, to trzeba to zrobić stopniowo, krok po kroku, a nie zbyt szybko. Dlatego w pakiecie klimatycznym, rok temu właśnie zakończył się pakiet klimatyczny, warto to także przypomnieć, to właśnie Polska wskazała łagodniejszą, lepszą ścieżkę, niegroźną dla gospodarki dochodzenia do pewnych ograniczeń w emisji dwutlenku węgla. I trzymajmy się tego. Polska tu naprawdę odgrywa ważną rolę.

T.M.: Panie przewodniczący, ale mówi pan o innych, ale ci inni to zazwyczaj mówią, że właśnie inni, jeszcze inni powinni bardziej zaangażować się w ochronę klimatu. USA mówią, że to właśnie Chiny powinny wziąć na siebie odpowiedzialność. No, Chiny odbijają piłeczkę. I tak może być w nieskończoność.

J.B.: Ale nikt nie mówi póki co, że Europa powinna robić więcej, bo wszyscy wiedzą, że robimy najwięcej. Dlatego przestrzegam, żeby nie zwiększać naszych obciążeń, tylko łagodnie proponować całemu światu to, co my już zrobiliśmy albo co chcemy zrobić w najbliższej przyszłości. Natomiast na pewno od nas zależy wiele, od Europejczyków, bo trzeba teraz rozmawiać z Amerykanami, z Chińczykami, żeby weszli na tę samą drogę. Wszystkie kraje świata powinny wejść na tę samą drogę, w przeciwnym razie – powtarzam jeszcze raz – Unia Europejska nie będzie konkurencyjna w skali świata, dlatego że będziemy mieli nasze produkty obciążone tym podatkiem klimatycznym, tak to nazwijmy, a to mogłoby być niebezpieczne dla naszych produktów.

T.M.: Ale na tę drogę Stany Zjednoczone czy Chiny według optymistów miały wejść już na tym szczycie. Jaka jest gwarancja, że za rok wejdą?

J.B.: No, trzeba nad tym pracować. Parlament Europejski, w którym jestem i teraz nim kieruję, zdecydowanie podejmuje takie kroki. Chcemy mieć bliższy kontakt z Izbą Reprezentantów i z Kongresem Stanów Zjednoczonych, chcemy również nawiązać kontakt bardzo bliski z parlamentem Chin, odwiedzać te kraje często, rozmawiać z ludźmi, pokazywać, no, jakieś perspektywy tego rodzaju działania. Proszę pamiętać, że to nie chodzi tylko o klimat, chodzi także o to, żebyśmy rozwinęli technologie, bo przy tej okazji możemy naprawdę wszyscy pójść na drogę szybkiego wzrostu ekonomicznego, nowych rozwiązań technologicznych, innowacyjnej...

T.M.: Które kosztują.

J.B.: Ale najwięcej przynoszą korzyści. Każda innowacja kosztuje, a każdy, kto rozwiązania innowacyjne wprowadza, zarabia na tym 10–krotnie. Znaczy to jest coś, co się opłaca. To kosztuje na początku, a potem uzyskujemy ogromne zyski. Więc pójdźmy na tę innowacyjną drogę, wykorzystajmy także ten problem ochrony klimatu jako możliwość wielkiego rozwoju ekonomicznego. Wie pan, tak się stało w Stanach Zjednoczonych. Mieli dość abstrakcyjny program, żeby wylądować na Księżycu. To pojedynczemu obywatelowi Stanów Zjednoczonych nie dawało niczego, kosztowało straszne pieniądze, a zakończyło się tym, że Amerykanie zdobyli przewagę technologiczną we wszystkich dziedzinach, bo żeby polecieć na Księżyc, musieli wszystko powymyślać, a potem te technologie przez następne dziesięciolecia sprzedawali, pomnażali, stali się w tym czasie, w latach 60. najbogatszym i najsilniejszym krajem świata. A więc to nie jest abstrakcyjny pomysł, żebyśmy w oparciu o czyste technologie, zielone technologie również stali się mocni, my, Europejczycy.

T.M.: To, panie profesorze, ja nie będę mówił, że to jest abstrakcja, ale zejdźmy na tę ziemię, bo ekolodzy mówią, że nie mamy czasu na kolejne dyskusje.

J.B.: No, panie redaktorze, to trzeba rozmawiać z Amerykanami i z Chińczykami. Europejczycy może nie zrobili bardzo wiele, na szczęście, robimy wolno, ale robimy. To nie z nami się rozmawia (...(

T.M.: To pytam: kto jest bardziej winny? Chiny czy Stany Zjednoczone?

J.B.: Nie będę odpowiadał w ten sposób. Obydwa te kraje muszą się włączyć do tego procesu, także muszą się włączyć Indie, jeszcze potrzebna jest Brazylia – tam są lasy tropikalne, jeśli dalej będą tam wycinane lasy tropikalne, to nawet nie pomogą Chińczycy czy nie pomogą Amerykanie, tam trzeba zaprzestać wycinania lasów. Potrzebny jest udział całego świata. A więc cieszmy się, że do nas dzisiaj nikt nie ma pretensji, bo nie ma. Nie proponujmy broń Boże więcej, róbmy to, co robimy, łagodnie, z wyczuciem, tak żeby nie zniszczyć własnej gospodarki i konkurencyjności, a równocześnie wykorzystajmy to jako sygnał do nowej, innowacyjnej, nowej gospodarki, która będzie oparta o zielone technologie.

T.M. : Mówił to gość Radiowej Jedynki w studiu Polskiego Radia w Kopenhadze, prof. Jerzy Buzek. Za rok też będziemy tak rozmawiać?

J.B.: Panie redaktorze, zobaczymy. Ja jestem optymistą. Przed Kopenhagą nie byłem, nie byłem. Wielokroć mnie pytanie, trzy miesiące temu, pół roku temu mówiłem, że jest mała szansa, ale uważam, że w przyszłym roku jest duża szansa.

T.M.: Mówił to Jerzy Buzek.

J.B.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)