- Handel narządami dotyczy przede wszystkim nerek. Dawców zmusza do sprzedaży zła sytuacja finansowa - mówi prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant ds. transplantologii.
Ale nie tylko. W zeszłym roku chory na raka Hiszpan pojechał na przeszczep wątroby do Chin. Zapłacił 130 tys. euro. Nie wiadomo w jaki sposób została pozyskana wątroba – niektórzy przypuszczają, że mogła pochodzić od więźnia. Nikt jednak nie potępiał chorego, któremu hiszpańscy lekarze odmówili zabiegu. Liczba czekających na przeszczep nerki stale rośnie, np. w Stanach Zjednoczonych z 15 do 80 tys. chorych w ostatnim dziesięcioleciu. Szansę na ratunek ma tylko połowa
- W Chinach nikt nie prowadzi oficjalnego rejestru przeszczepów - mówi Tomasz Sajewicz, korespondent Polskiego Radia w Pekinie. - Jednak handel narządami jest zjawiskiem na tyle powszechnym, że piszą o tym chińskie gazety, mimo restrykcyjnej cenzury.
Maria Salzman z centrum informacyjnego Falun Gong, powiedziała Alicji Duszy w "Sygnałach Dnia", że szpitale gwarantują narząd "na wymiar" w ciągu tygodnia. Jeśli przeszczep się nie przyjmie w tym samym czasie organizowany jest kolejny narząd. Oznacza to, ze musi być bank żywych dawców
Profesor Rowiński pociesza, że handel narządami, konsekwentnie potępiany przez WHO i światowe towarzystwa naukowe, w ostatnich latach udało się zahamować.
- Nie byłoby tego problemu, gdyby więcej osób decydowało się oddać narządy po śmierci - mówi profesor.
(lu)
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć "Handel narządami" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00