Nowy przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszek Miller deklaruje, że będzie starał się odbudować pozycję partii we współpracy z wszystkimi działaczami. Nie zamierza nikogo wyłączać.
SLD ma być silną partią
– Postarałem się, żeby każdy, kto ma coś do powiedzenia, znalazł się w zarządzie SLD. Dlatego jest tam i Wojciech Olejniczak, i Grzegorz Napieralski, i prof. Joanna Szenyszyn – wyjaśnia przewodniczący w radiowej Jedynce ("Sygnały Dnia"). Zwraca uwagę, że nie należy bać się przeciwników politycznych, ale należy poszukiwać sojuszników. Leszek Miller zapewnia, że łączenie, a nie dzielenie, jest jego zadaniem. Bo tylko wtedy można zbudować silną partię, która zajmie się sprawami Polski i Polaków, a nie wewnętrznymi wojenkami i sporami.
Możemy poprzeć rząd
Przewodniczący SLD deklaruje również, że będzie popierał działania rządu, o ile będą zgodne z programem i zamierzeniami Sojuszu. Gość Programu Pierwszego mówi, że SLD poprze rząd, jeśli będzie dążył do ściślejszej integracji europejskiej, do reform na wsi. Zapytany o relacje SLD z Ruchem Palikota, były premier zaznaczył, że punktem odniesienia dla Sojuszu nie jest żadna partia, tylko wyborcy.
Koalicja na partnerskich zasadach
Leszek Miller nie zgadza się z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, który twierdzi, że za cztery lata musi być koalicja lewicowa, bo inaczej SLD zejdzie ze sceny politycznej. – W polityce nie ma słowa "musi". Najwyżej może być – zauważa przewodniczący. Dopuszcza powstanie koalicji, ale deklaruje, że SLD nie przyjmie żadnego dyktatu, żeby taką koalicję stworzyć. Sojusz będzie współpracował, ale tylko na partnerskich zasadach. Zapewnia, że nie przewiduje wyścigu z Ruchem Palikota.
>>>Przeczytaj całą rozmowę
Stan wojenny
Lider SLD krytykuje tych polityków, którzy odrzucają przeprosiny generała Wojciecha Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego. – Generał kolejny raz przeprasza i kolejny raz słyszy, że jego przeprosiny nie mają znaczenia – zauważa. Jego zdaniem wprowadzenie stanu wojennego zapobiegło ofiarom wsród Polaków. Polityk lewicy powołuje się na niedawno ogłoszony raport CIA z tamtych czasów, z którego wynika, że generał ocalił życie 200 tysiącom Polaków. Tylu ich mogło zginąć w przypadku zewnętrznej interwencji.
Przewodniczący odwołuje się do relacji byłych radzieckich oficerów, którzy twierdzą, że Rosjanie byli gotowi do interwencji w 1981 roku, a w planach mieli internowanie nawet ówczesnych przywódców PZPR i państwa. W obronie generała Leszek Miller przypomina również słowa papieża Jana Pawła II, który nazwał Wojciecha Jaruzelskiego polskim patriotą.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
(ag)