Jednak zdaniem Soyki patos Niemena był prawdziwy. - Kiedy rozkładał ręce na scenie to manifestował go we właściwy sposób - przyznał wokalista.
Miesiąc Czesława Niemena - wszystkie audycje >>>
Stanisław Soyka przypomniał, że był na dwóch koncertach Czesława Niemena, nie licząc tych, na których miał zaszczyt obok niego grać. Natomiast pierwszy raz spotkał się z twórczością Niemena przy płycie "Enigmatic" w 1974 roku. - Utwór "Bema pamięci żałobny rapsod", który z niej pochodzi, był dla mnie kulturowym podniesieniem. Później przeżyłem to zaledwie kilka razy. To było pierwsze uświadomienie sobie, że jest taka muzyka - powiedział Soyka.
Zaledwie pięć lat później Soyka brał już udział w koncercie Niemena w Kolonii. - Polegało to na tym, że klika osób śpiewało jego już klasyczne utwory, a drugą część wypełnił nowy repertuar Czesława. Wtedy się poznaliśmy i przywitaliśmy. Można powiedzieć, że poczułem coś w rodzaju ojcowskiego ciepła z jego strony - przyznał muzyk w rozmowie ze Zbigniewem Krajewskim.
Odwiedź kanał muzyczny Polskiego Radia na YouTube >>>
Do kolejnego spotkania doszło w 1990 roku podczas koncertu Tolerancja. Niemen wystąpił na nim z utworem "Moja ojczyzna" do wiersza Cypriana Kamila Norwida. - Później nagrałem płytę "Neopositive". Bez pozwolenia zaśpiewałem na niej "Moją ojczyznę". Pokazałem to Czesławowi. Chciałem się dowiedzieć, co o tym myśli. Bardzo mu się spodobało, a najbardziej docenił fakt, że zaśpiewałem a capella - powiedział Soyka.
Gość "Muzycznej Jedynki" podkreślił, że Niemen był niedościgłym śpiewakiem, ale też kompozytorem i na szczęście pozostawił po sobie nuty.
Natalia Niemen: tata nie był tylko od-twórcą >>>
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
"Muzyczna Jedynka" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku między godz. 13.00 a 15.00. Zapraszamy!
tj/asz