Młoda aktorka tłumaczyła, że z reżyserem dokładnie analizowała każdą scenę filmu. - Budowaliśmy postać "Biedronki" od początku. Zastanawialiśmy się, jak się zmienia, jakie są najważniejsze momenty w jej życiu. Wszystko ze szczegółami wypracowaliśmy - dodała.
Przyznała też, że największe wzywanie stanowiły dla niej sceny przechodzenia przez kanały oraz ta, w której wydaje się, że jej ukochany ginie. - "Biedronka" wpada w panikę, że została sama. Ale złości się, gdy odkrywa, że Stefan przeżył. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że go kocha. To złość połączona ze strachem i bólem, skrajne emocje - powiedziała w rozmowie z Joanną Sławińską.
Zofia Wichłacz miała zaledwie 16 lat, gdy trafiła z castingu do filmu "Miasto 44” Jana Komasy. Okazała się bezkonkurencyjna. Jako ”Biedronka”, ukochana głównego bohatera Stefana, stworzyła przejmującą kreację wykazując się niezwykłymi zdolnościami aktorskimi. Sam reżyser Jan Komasa podkreślał, że w drugiej części filmu to nie Stefan, lecz "Biedronka" staje się główną postacią filmu.
Serwis specjalny POWSTANIE WARSZAWSKIE >>>
Aktorka przyznała w "Muzycznej Jedynce", że w pierwszej wersji scenariusza "Biedronki" było znacznie mniej. Zmieniło się to dopiero w ostatecznym skrypcie. - Zachwyciła mnie historia i heroizm tej postaci. To, jak zmienia ją Powstanie Warszawskie. Wartości, które wyniosła z domu, przestają się liczyć. Pojawia się u niej myśli, że warto złożyć ofiarę. Poświecić się dla innych, a nie tylko gonić za swoją miłością - podkreśliła Wichłacz. Jak przyznała, właśnie ta przemiana była dla niej najciekawsza. Pokochała tę postać, chciała ją zagrać. I zagrała.
Film "Miasto 44" trafi na ekrany polskich kin 19 września.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
"Muzyczna Jedynka" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku między godz. 13.00 a 15.00. Zapraszamy!
tj/mm