Gość audycji "Więcej świata" stwierdził, że interwencja rosyjska na Krymie jest dla Niemców "kroplą, która przelała kielich". Jak dodał, z badań przeprowadzonych przez jego Fundację w zeszłym roku wynika, że obraz Rosji w Niemczech się pogarsza, a Polski poprawia. - To proces, który trwa już od kilku lat - podkreślał Cornelius Ochmann.
Rosyjska gra o Krym. Obama nie wierzy Putinowi [relacja] >>>
Analityk zgodził się z niemieckim koordynatorem ds. wschodnich, Gernotem Erlerem, który powiedział, że wprowadzenie sankcji wobec Rosji uderzyłoby przede wszystkim w niemiecką gospodarkę. - Przykładem są miliardowe inwestycje Volkswagena w Kałudze. Sankcje działałyby tu na niekorzyść. Podobnie w przypadku innych towarów konsumpcyjnych, których sprzedaż w razie konfliktu, co oczywiste, maleje. Nie jest tajemnicą, że na niemiecki eksport do Rosji składają się przede wszystkim takie towary, jak samochody czy wyposażenie mieszkań - tłumaczył Cornelius Ochmann.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>>
Choć władze Niemiec nie są zainteresowane nałożeniem sankcji na Rosję, to - zdaniem Ochmanna - nie wynika z tego, że stronie rosyjskiej nie można przedstawić ich potencjalnych skutków. - Mam tu na myśli sankcje gospodarcze, ale przede wszystkim finansowe. Już widoczny stał się spadek znaczenia rosyjskiej giełdy, która w poniedziałek straciła na wartości ponad 10 procent. To przecież gigantyczna suma dla rosyjskiej gospodarki - stwierdził dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Rozmawiał Grzegorz Ślubowski.
pg, ei