Miejsce ukrycia skrzyń z dokumentami pokazało mu dwóch Niemców. Leżały na Przełęczy Kowarskiej w wykutym w skale korytarzu. Poszukiwacz po wykopaniu trzech skrzyń oddał ten niewątpliwy dla historyków skarb Niemcom.
W skrzyniach były książeczki wojskowe, książeczki kolonialne, książeczki szczepień i akta osobowe. – Nie dotyczyły one więźniów – zapewnia Mieczysław Bojko w radiowej Jedynce. Bo takich by nie oddał. Dotyczyły załogi obozu i jej współpracowników. Zostały ukryte, kiedy transport z Auschwitz utknął na pobliskiej stacji kolejowej. Po co Niemcom te dokumenty? Nie wiadomo.
Historycy zwracają uwagę, że to, co zrobił poszukiwacz, było niezgodne z prawem. A takie dokumenty, niezależnie od tego, jakiego dotyczyły obozu, mogły być interesujące. Ale Mieczysław Bojko nie ma wyrzutów sumienia. Uważa, że o pewnych sprawach trzeba zapomnieć, a odnalezione dokumenty gdzieś tam będą sobie leżały. Ciekawe, że o tych sprawach nie chcą zapomnieć Niemcy i przyjechali po skrzynie ukryte 67 lat temu...
Przygotował Piotr Słowiński.
(ag)