Rozmawiajmy z dziećmi, ale z wyczuciem
Aleksandra Piotrowska, psycholog, podkreśla, że przede wszystkim trzeba rozmawiać szczerze, bo lęk, nie tylko u dziecka, ale u dorosłej osoby również, pojawia się tam, gdzie brakuje rzeczowej informacji, gdzie brakuje faktów. - Chrońmy dzieci przed rozmowami czy obrazami, które nie wnoszą niczego nowego i mogą potęgować lęk, a dostarczajmy dzieciom rzeczowych informacji - radzi. Zwraca przy tym uwagę, że dzieci są różne i przekaz należy dopasować do konkretnego dziecka. Jednemu wystarczy kilka słów wyjaśnienia, drugie będzie drążyło temat i zadawało mnóstwo pytań. Nie ma również potrzeby poruszania tematu koronawirusa i związanych z nim spraw kilka razy dziennie, chyba że pojawią się nowe fakty. Natomiast kiedy dziecko w ogóle nie pyta trzeba przejąć inicjatywę i krótko wytłumaczyć, co się dzieje.
CIOP/Youtube
Wystrzegajmy się przekazywania niesprawdzonych faktów
Psycholog ostrzega, że dużym błędem jest wciąganie dzieci w pseudofachowe dyskusje np. czy prawdą jest, że czosnek zwalcza wirusa, albo dodanie kropli gliceryny do wody pomaga lepiej odkazić ręce. - To nie są problemy dzieci, przekazujmy dzieciom rzeczowe, sprawdzone informacje - mówi gość Programu 1 Polskiego Radia. Wytłumaczyć należy np. co to znaczy, że wirus rozpowszechnia się drogą kropelkową, dlaczego musimy w związku z tym unikać ludzkich skupisk i kichać w chusteczkę, a potem tę chusteczkę wyrzucić do śmieci. Zastrzega przy tym, że nie można skazywać dzieci na kilkutygodniowe siedzenie w domu i zażywanie świeżego powietrza przez uchylone okno. - Trzeba bywać na dworze, ale niekoniecznie z całą klasą - podkreśla. Radzi, że z dwójką, czy trójką zaprzyjaźnionych małolatów można na rowerach pojechać do lasu, ale lepiej omijać zatłoczone parki i place zabaw.
Jak się chronić przed koronawirusem (PAP)
***