Jeśli dziecko buntuje się przed szkołą czy przedszkolem to oznacza prawdopodobnie, że rodzice zaniedbali pewnych działań, które powinny mieć miejsce kilka miesięcy wcześniej.
- Jeśli chodzi o przedszkole bywa tak, że wygrywa jedna z dwóch głównych sił. To albo ciekawość świata, czyli sprężynka która sprzyja, albo potrzeba bycia w bliskości ze znaną dla nich osobą. To syndrom szczególnie silny u dwulatków i trzylatków. Z punktu widzenia takiego malucha najlepiej byłoby, gdyby mama zaprowadzała go do grupy przedszkolnej i siadała cicho w kątku. Ale to wyjście ostateczne, w bardzo nielicznych przypadkach – mówiła psycholog w "Czterech porach roku”.
Aleksandra Piotrowska podkreślała, że na pewno nie wolno, w żadnej formie, straszyć dziecka przedszkolem, czy szkołą. – Nie wolno mówić "w szkole to ci pokażą”. Czasami też starsze rodzeństwo robi bardzo złą robotę – tłumaczyła.
Aleksandra Piotrowska w studiu Jedynki
U pierwszoklasistów i przedszkolaków powszechny jest tzw. bunt dnia trzeciego, czyli nagła decyzja o tym, że w domu jednak będzie lepiej. Co wtedy robić? – Na pewno nie wpadać w panikę. Kryzys trzeciego dnia jest bardzo częstym zjawiskiem, dlatego spokojnie go przeczekajmy. Nie należy dyskutować z dzieckiem, ale i nie rozstawać się z nim rano przez pół godziny. Wprowadzamy dziecko do szatni, rozbieramy, żegnamy się i już. Nie podgrzewajmy emocji niepokoju i lęku, a tak właśnie działa przedłużające się pożegnanie – tłumaczyła psycholog.
Czy domowy pluszak zabrany do przedszkola to dobry pomysł i jakie błędy najczęściej popełniają rodzice maluchów? Między innymi o tym usłyszysz w nagraniu całego wywiadu z Aleksandrą Piotrowską.
Rozmawiał Roman Czejarek.
ei