- Twórczyni reportażu nie zabiera głosu, pozwalając przemawiać swoim rozmówcom. Od siebie dodaje tylko parę słów wstępu - mówili w Dwójce Lidia Ostałowska i prof. Jerzy Kochanowski o nowo wydanej w Polsce książce Swietłany Aleksijewicz.
Goście "Rozmów po zmroku" zauważyli, że w pierwszej swojej książce "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłana Aleksijewicz obiera drogę przeciwną, czyli zadaje pytania. - Jeśli chodzi o "Ostatnich świadków", język tej książki pozwala zgadnąć, że mimo wszystko autorka nie odeszła daleko od tej metody. Można wyczuć, że ingerowała w wypowiedzi dzieci, odświeżała ich pamięć. Da się nawet usłyszeć pytania, jakie zadawała - powiedziała Lidia Ostałowska. Zgodził się z nią prof. Kochanowski, który dodał, że trudno czynić z tego zarzut autorce, mającej za sobą lata przerabiania wciąż tego samego tematu.
Książkę "Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głosy dziecięce" Swietłana Aleksijewicz wydała w tym samym roku, co poprzednią. Jak opowiadał prof. Kochanowski, wydanie reportażu "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" nie przyszło jej łatwo. - W latach 80. można już było pisać śmielej, ale to dzieci, a nie kobiety "pasowały" do wypracowanego schematu. Wizja wojny przedstawiana przez kobiety diametralnie różniła się od tej przekazywanej w szkołach, to trudno było przełknąć - powiedział.
Rozmawiała Katarzyna Nowak.
mk