Zaczynali jako duet występujący z gitarami akustycznymi przed modnymi warszawskimi klubokawiarniami. Dziś Paula i Karol to cały kolektyw, który szturmem zdobywa nie tylko nowofolkową młodzież z wielkich polskich miast, ale też odważnie radzi sobie poza granicami kraju. Zespół ma za sobą występy zarówno na Ukrainie jak i za Wielką Wodą, a w planach promocję swojej nowej płyty "Whole again" miedzy innymi w Niemczech, Austrii i Wielkiej Brytanii.
- Po pierwsze ja mieszkałam i w Anglii i w Kanadzie, Karol też spędził sporo czasu za granicą, wiemy gdzie pojechać i u kogo się zatrzymać – mówiła w audycji "Niedzielna sesja" Paula Bialski. - Nasza muzyka może dotrzeć i do staruszka w Austrii i dziecka w Anglii, jest bardzo dostępna i jest sens żebyśmy próbowali grać za granicą – podkreślała.
Jednocześnie wokalistka zwracała uwagę, że każdy polski zespół, zanim zacznie myśleć o podboju zagranicznych rynków, powinien sobie odpowiedzieć dlaczego decyduje się na taki krok. Zdaniem towarzyszącego jej w studiu Karola Strzemiecznego, warunkiem koniecznym do występów poza granicami, nie musi być śpiewanie w języku angielskim.
- Ja mam taką radę, że polskie zespoły powinny śpiewać po polsku, jeśli im to wychodzi, ale jeśli wychodzi im dobrze po angielsku, to niech próbują w tym języku. Myślę, że jeżeli jest dobra energia, to z polskim tekstem też można dotrzeć do zagranicznych słuchaczy.
Więcej na temat koncertowych planów Pauli i Karola oraz piosenek z ich nowej płyty dowiesz się słuchając nagrania audycji.
bch