Jej zdaniem, z dużą liczbą kalorii, które zjadamy razem z pączkami musimy się pogodzić. - Klasycznego pączka nie można przygotować ‘na parze’ czy wykorzystać jakąś inną technikę kulinarną, która omijałaby taką ilość tłuszczu, którą się do niego dodaje - mówi dr Jarosz.
Nawet gdybyśmy w Tłusty Czwartek chcieli sięgnąć po mniej kaloryczny smakołyk, to tradycja nie daje zbyt dużych możliwości manewru. Niewiele da zastąpienie pączków równie popularnymi faworkami. - Nie ma wyższości faworków nad pączkiem. Są one bardzo zbliżone pod względem wartości kalorycznej - zaznacza dietetyk.
Swą wysoką kaloryczność pączki "zawdzięczają" przede wszystkim tłuszczom. Tradycyjne pączki smażono wyłącznie na smalcu, co do dziś praktykuje się w niektórych domach.
Osoby dbające o linię muszą zwrócić uwagę również na to, czym pączek jest nadziany i polany. - Dodając lukier i nadzienie możemy zwiększyć wartość kaloryczną pączka nawet do 350 kalorii, podczas gdy zwykły ma ich około 250 - ostrzega. - Najmniej kaloryczne są pączki bez nadzienia. Wszystkie dodatki, dżem, powidła czy budyń, podniosą jego kaloryczność.
Co zrobić, gdy przesadzimy z liczbą zjedzonych kalorii? - Możemy wypić trochę anyżku, czy mocniejszą gorzką herbatę, a w następnym dniu wstrzymać się od jedzenia tłustych potraw. Jednak nie oznacza to, że musimy przestać jeść - zaznacza dr Jarosz.
Bezowocne mogą okazać się poszukiwania zdrowszych, zagranicznych odpowiedników naszych pączków. - Mamy np. donaty, czyli pączki z dziurką, ale one też są ciężkostrawne. Myślę, że nie mamy lepszej opcji - ocenia specjalistka.
Zwyczaj jedzenia pączków w Tłusty Czwartek zadomowił się w Polsce w XVII wieku, dlatego nie warto z tej tradycji rezygnować. - Skoro jest taki dzień, jak Tłusty Czwartek i mamy taką tradycję, to nie należy się jej wystrzegać, aczkolwiek trzeba korzystać z niej z umiarem – mówi dr Jarosz.