Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 17.07.2017

Brexit: ruszyła druga runda negocjacji. Co z prawami obywateli UE w Wielkiej Brytanii?

Wysokość rachunku rozwodowego i status imigrantów unijnych - to główne tematy drugiej rundy negocjacji brexitowych rozpoczynających się dziś w Brukseli.

Brytyjskie dzienniki donoszą, że tak zwani "twardzi brexitowcy" sprzeciwiają się apelom ministra skarbu Philipa Hammonda, który powtarza, że "miękki" Brexit to konieczność, by nie ucierpiały na nim: poziom życia Brytyjczków i kondycja brytyjskich przedsiębiorstw. Kanclerz domaga się okresu przejściowego po formalnej dacie wyjścia ze Wspólnoty tak, aby brytyjski biznes i instytucje uniknęły szoku związanego z nagłą zmianą. Tymczasem zwolennik twardego kursu, minister ds. handlu międzynarodowego Liam Fox obawia się, że to sposób na "rozcieńczenie" Brexitu i odpowiada, że "pełny Brexit nie może zostać odłożony w czasie". Według Sky News premier Theresa May wyraziła zdenerwowanie faktem, że spierające się frakcje używają przecieków medialnych z zamkniętych spotkań by podkopać pozycję drugiej strony.

Wielka Brytania będzie nadal dokładać się do unijnego budżetu?

Unia Europejska chce wymusić na Wielkiej Brytanii, by mimo Brexitu wpłacała do obecnego, unijnego budżetu. Początkowo rząd wysyłał w tej sprawie różnorodne sygnały, ale w zeszłym tygodniu w notatce skierowanej do członków Izby Gmin Joyce Anelay, sekretarz stanu w ministerstwie ds. Brexitu przyznał oficjalnie, że istnieją zobowiązania, które Londyn będzie musiał uiścić. Ich wysokość pozostaje kwestią do negocjacji, podobnie jak status unijnych obywateli na Wyspach. W tym miesiącu Theresa May przedstawiła swój projekt rozwiązań w tej kwestii, ale z Brukseli popłynął sygnał, że Unia uważa, iż nie są one wystarczające.

Czas na rozmowy o meritum

- Musimy przejrzeć i porównać nasze stanowiska, aby osiągnąć postęp - powiedział dziennikarzom przed rozpoczęciem rozmów główny negocjator ze strony Komisji Europejskiej Michel Barnier. - Czas wziąć się do pracy i sprawić, by negocjacje były sukcesem - wtórował mu brytyjski minister ds. Brexitu David Davis.

Formalny początek rozmów miał miejsce miesiąc temu. Wówczas doszło do porozumienia na temat priorytetów i kalendarza negocjacji. Teraz nadszedł czas na merytoryczne dyskusje.

Barnier przypominał, że zespoły negocjacyjne będą pracować nad kwestiami związanymi z zapewnieniem praw obywateli, rozliczeniem finansowym, a także granicą między Irlandią i Irlandią Północną.

Barnier i Davis mają być w kontakcie w ciągu tygodnia; na czwartek zaplanowano ich spotkanie, poświęcone podsumowaniu rozmów. Wówczas mają również odpowiadać na pytania dziennikarzy.

Brytyjski minister podkreślał, że początek rozmów w ubiegłym miesiącu to dobry start, ale teraz czas na rozmowę o meritum.

- Dla nas niezwykle ważne jest, żebyśmy dokonali postępu, zidentyfikowali różnice, byśmy mogli sobie z nimi poradzić, a także wskazali obszary, w których się zgadzamy, żeby je wzmocnić - deklarował.

W ubiegłym miesiącu uzgodniono, że sesje negocjacyjne będą organizowane raz w miesiącu i wyznaczono ich daty w okresie od 17 lipca do 9 października. Ponadto zapadła zgoda, że rozmowy będą się toczyć w grupach roboczych do spraw priorytetowych. Zajmą się one prawami obywateli, sprawami finansowymi i innymi kwestiami, które mogą się pojawić w związku z planowanym wyjściem Wielkiej Brytanii z UE.

Na osobnej ścieżce ma być omawiana sprawa granicy Irlandii Płn. z Irlandią, która po Brexicie stanie się zewnętrzną granicą UE.

Na negocjacje są dwa lata

Zgodnie z unijnym harmonogramem negocjacje powinny zakończyć się w ciągu dwóch lat od uruchomienia artykułu 50. traktatu UE, czyli do 29 marca 2019 roku. Jak sygnalizował już wcześniej Barnier, liczy on na to, że negocjacje zakończą się do października 2018 roku, by parlament brytyjski oraz parlamenty państw unijnych zdążyły ratyfikować porozumienie, jeśli uda się je wypracować w toku negocjacji.

27 państw UE jako priorytety negocjacji zdefiniowało los obywateli obu stron po Brexicie, uregulowanie finansowych zobowiązań Londynu wobec Unii oraz kształt granicy irlandzkiej.

Choć Brytyjczycy chcieli omawiać w pierwszej kolejności przyszłe relacje, zwłaszcza handlowe, ze Wspólnotą, to ostatecznie zaakceptowali plan proponowany przez UE, która nie będzie mówić o przyszłości, dopóki nie zostaną osiągnięte wystarczające postępy w sprawie uporządkowanego wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty.

Co z prawami obywateli UE po Brexicie?

Poniedziałkowe rozmowy mają dotyczyć też zagwarantowania po Brexicie praw Europejczykom, w tym Polakom, mieszkających na Wyspach. Dotychczasową ofertę Londynu Unia uznała za niewystarczającą.

Pod koniec czerwca premier Theresa May zapowiedziała, że po Brexicie obywatele krajów unijnych mają mieć zagwarantowane takie sama prawa, jak Brytyjczycy, poza prawem do głosowania. Muszą mieć jednak udokumentowane pięć lat pobytu.

To może być problem dla wielu Polaków, mówiła w Polskim Radiu 24 Justyna Segeš Frelak, kierownik programu polityki migracyjnej w Instytucie Spraw Publicznych.

- Kwestia, w jakiś sposób udowadniamy swój pobyt, przerwany czy nieprzerwany, w tym kraju. Wielu Polaków od lat podejmuje w Wielkiej Brytanii pracę sezonową. Jeżdżą na kilka miesięcy w roku, później wracają do Polski, i tak co roku. Czy oni będą się kwalifikować? To wszystko jest dużą niewiadomą. Tak samo w przypadku osób, które prowadziły działalność gospodarczą i nie dopełniły niektórych obowiązków rejestracyjnych – tłumaczyła ekspertka.

Wiele niewiadomych

Kwestią otwartą jest też data graniczna, do której trzeba będzie mieć wykazany pięcioletni pobyt. Niedookreślone są też prawa osób, które mieszkają w Wielkiej Brytanii mniej niż pięć lat, a jeszcze większą niewiadomą jest to, co z osobami, które przyjadą na Wyspy po Brexicie.

Justyna Segeš Frelak Generalnie na obszarach wiejskich widać, że Brexit już jakiś wpływ ma na mobilność, szczególnie w naszej części Europy.

- W przypadku osób, które nie mają obywatelstwa unijnego, w Wielkiej Brytanii obowiązuje system punktowy. Pytanie, w jaki sposób mógłby on objąć Polaków? Jeśli taka będzie decyzja. Na pewno największym wyzwaniem w tym kontekście, z punktu widzenia pracodawców brytyjskich, są osoby wykonujące prace sezonowe, ponieważ one są potrzebne często z dnia na dzień. Różne analizy potwierdzają, że już w tej chwili odnotowywany jest deficyt siły roboczej w ogrodnictwie, rolnictwie. Generalnie na obszarach wiejskich widać, że Brexit już jakiś wpływ ma na mobilność, szczególnie w naszej części Europy – wyjaśniała ekspertka.

Uproszczenie procesu ubiegania się o prawo stałego pobytu

Propozycja rządy brytyjskiego zawiera szereg zmian w istniejących przepisach migracyjnych, m.in. znacząco upraszczając proces ubiegania się o prawo stałego pobytu, które zostało nazwane "statusem osoby osiedlonej" (ang. settled status) i zachowując zdecydowaną większość obecnych praw obywateli UE.

Proponowany system będzie podlegał jeszcze negocjacjom pomiędzy rządem Wielkiej Brytanii i negocjacyjnym zespołem Komisji Europejskiej, który działa na podstawie mandatu udzielonego przez 27 państw członkowskich i nie wejdzie w życie aż do czasu osiągnięcia ostatecznego porozumienia w tej sprawie.

Zgodnie z nową propozycją obywatele Unii Europejskiej byliby zobowiązani do uzyskania statusu "osoby osiedlonej", który zastąpi dotychczasowy system stałej rezydentury. Podobnie jak dotychczas, w celu jego otrzymania konieczne będzie pięć lat ciągłego, stałego i legalnego pobytu w Wielkiej Brytanii.

IAR/PAP/Polskie Radio 24, awi