W książce "Kronika końca świata" Jakub Mielnik prezentuje inne niż pocztówkowe oblicza miejsc, które miał okazję odwiedzić. - Patrzę na świat z perspektywy dziennikarza, a nie podróżnika. Jeżdżę w miejsca, w których próżno spotykać turystyczne uniesienia. Są to miejsca dotknięte różnymi konfliktami i kataklizmami - tłumaczył gość audycji "Reszta świata".
W "Kronice końca świata" autor zabiera nas w tak różne miejsca, jak Europa, Afganistan, Bagdad, Filipiny, Kambodża czy Japonia. - Chciałbym, żeby ta książka była postrzegana jako opowieść o odkrywaniu świata. Rama czasowa, której dotyczy książka, zaczyna się gdzieś pod koniec lat 80. wraz z postępującym upadkiem Żelaznej Kurtyny, a kończy w czasach praktycznie nam współczesnych - zdradził Jakub Mielnik.
Jak analizował gość Jedynki, większość książek podróżniczych prezentuje pozytywną stronę świata, bo inne są ich źródła. - Powstają albo pod piórem sprawnych autorów, którzy po tygodniu spędzonym w Tokio piszą książkę o Japonii, albo są wyrazem pewnych tęsknot. Być może codzienność dostarcza tym ludziom tylu nieprzyjemności, że jak jadą gdzieś w świat, to wyszukują tam wyłącznie kolorowe historie - mówił Jakub Mielnik.
Rozmawiał Tomasz Michniewicz.
Audycja "Reszta świata" na antenie Jedynki w każdy piątek o godz. 9.10.
pg