Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 13.12.2013

Protesty na Ukrainie. "Do Kijowa będą jeździć czołowi politcy UE"

Według dyplomatów na razie misja mediacyjna Unii Europejskiej na Ukrainie nie jest planowana. - Pomysł jest taki, by do Kijowa regularnie jeździli ministrowie spraw zagranicznych - zdradził wysoki rangą dyplomata UE.
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz i szefowa dyplomacji UE Catherine AshtonPrezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz i szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton PAP/EPA/MYKHAILO MARKIV

Od blisko miesiąca na Ukrainie trwają demonstracje niezadowolonych z decyzji rządu o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Sytuacja na Ukrainie będzie jednym z tematów narady szefów Ministerstw Spraw Zagranicznych państw Unii Europejskiej oraz ich spotkania z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem w poniedziałek w Brukseli.
W przyjętej w czwartek rezolucji Parlamentu Europejskiego znalazł się apel o powołanie "nowej, pełnoprawnej misji mediacyjnej UE na najwyższym szczeblu politycznym", która miałaby doprowadzić do dialogu na Ukrainie. Jednak według dyplomatów taka misja mediacyjna na Ukrainie nie jest na razie planowana.
Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

x-news.pl, TVN24
Ministrowie będą jeździć do Kijowa"

- Pomysł jest taki, że na Ukrainie regularnie pojawiać się będą czołowi politycy UE. Ministrowie spraw zagranicznych będą w pewnym sensie rotacyjnie obecni w Kijowie - powiedział anonimowo wysoki rangą dyplomata UE. Dodał, że szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, która w tym tygodniu przeprowadziła rozmowy z ukraińskimi władzami oraz opozycją, "zachęcała ministrów, by regularnie odwiedzali Ukrainę, aby zaznaczyć obecność UE" i zapewniać, że oferta stowarzyszenia jest aktualna.
Jego zdaniem na poniedziałkowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE może być uzgodnione coś w rodzaju "wspólnych ram", by europejscy ministrowie lub liderzy polityczni odwiedzający Ukrainę mówili jednym głosem.
"Sankcje bez poparcia"
Dyplomata dał też do zrozumienia, że w Unii Europejskiej nie znajdą poparcia pojawiające się od czasu do czasu propozycje, by UE zagroziła ukraińskim władzom sankcjami za użycie siły wobec prounijnych demonstrantów.
Według źródeł należy się także spodziewać, że na szczycie Unii w przyszłym tygodniu (19 i 20 grudnia) także pojawi się temat Ukrainy, choć nie ma go we wstępnym programie spotkania przywódców. O włączenie tego tematu do planu obrad zwrócił się do szefa Rady Europejskiej polski premier Donald Tusk.

Protesty na Ukrainie

Manifestacje na Placu Niepodległości rozpoczęły się 21 listopada, po tym, jak rząd ogłosił, że rezygnuje z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Początkowo miały one charakter wyłącznie prozachodni. Po brutalnej pacyfikacji milicji 30 listopada hasła stały się otwarcie antyrządowe.

Dotychczas milicja dwukrotnie próbowała "uprzątnąć" Plac Niepodległości. Za pierwszym razem, 30 listopada, pretekstem było przygotowanie placu do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Doszło wtedy do brutalnego spacyfikowania demonstrantów. Szturm zaczął się nad ranem, gdy większość z nich spała. Funkcjonariusze pałowali ich. Kopali. Użyli gazu.

Do kolejnej próby usunięcia miasteczka namiotowego doszło w nocy z wtorku na środę. Tym razem milicjanci zaczęli stosować inne metody: wypychania protestujących tarczami . Funkcjonariusze rozebrali 2 barykady, manifestanci nie pozwolili im jednak posunąć się dalej i zmusili do wycofania się.

Protestujący zapowiadają, że na Placu Niepodległości co najmniej do wtorku, 17 grudnia. Tego dnia ma dojść do posiedzenia ukraińsko - rosyjskiej komisji rządowej. Premier Mykoła Azarow już zapowiedział, że zostaną tam podpisane istotne umowy. Manifestujący na placu Niepodległości obawiają się, że Kijów znów pójdzie na ustępstwa wobec Moskwy.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk

''