To Moskwa naciskała, by gospodarcza część umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a Unią Europejską zaczęła obowiązywać z opóźnieniem. Sama umowa została ratyfikowana przez Parlament Europejski oraz Radę Najwyższą Ukrainy w połowie września. Część polityczna zacznie obowiązywać od 1 listopada tego roku.
Kilka dni przed ratyfikacją przedstawiciele Unii, Ukrainy oraz Rosji ustalili, że część handlowa zostanie odłożona. Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestował jeden z wiceministrów spraw zagranicznych Ukrainy, który nie godząc się z tą decyzją - wymuszoną przez Moskwę - podał się do dymisji.
Rosja naciskała na opóźnienie bo wejście w życie ekonomicznej części umowy stowarzyszeniowej i powołanie ukraińsko-unijnej strefy wolnego handlu mógłby oznaczać koniec jej planów dołączenia Ukrainy do Sojuszu Euroazjatyckiego.
Jeszcze kilka dni po tych ustaleniach eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski tłumaczył w radiowej Jedynce, że żadne ostateczne decyzje nie zapały. - To jest dopiero propozycja i decyzja jest w rękach Rady Europejskiej i w rękach Parlamentu Europejskiego, które muszą wydać na to zgodę - mówił Jacek Saryusz-Wolski.
W poniedziałek klamka zapała. - Zdecydowaliśmy o opóźnieniu do 31 grudnia 2015 roku wprowadzenia w życie części handlowej umowy z Ukrainą, dotyczącej też utworzenia strefy wolnego handlu - ogłosił włoski minister do spraw europejskich Sandro Gozi.
Komisja i Rada Unii Europejskiej we wspólnym oświadczeniu przypomniały, że ustalenia w sprawie części handlowej umowy są elementem procesu pokojowego na Ukrainie, który musi być prowadzony przy poszanowaniu integralności terytorialnej tego kraju oraz jego prawa do decydowania o własnej przyszłości. Podkreślono także, że wszelkie ewentualne zmiany w unijno-ukraińskim dokumencie mogą zostać wprowadzone tylko przez strony umowy.
WOJNA NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
IAR/asop
