Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Marta Kawalec 22.12.2014

Przyszły pokój w Europie [analiza]

Wkrótce możemy stać się albo świadkami narodzin nowego porządku bezpieczeństwa i współpracy w Europie, albo kolejnej rosyjskiej ofensywy militarnej. Z przykrością należy stwierdzić, ze wojna i pokój wyczerpują opcje, przed którymi stoi społeczność międzynarodowa.
Na zdjęciu Bartosz CichockiNa zdjęciu Bartosz CichockiWojciech Kusiński (PR)

W niedzielę 21 grudnia miało dojść w Mińsku do spotkania Grupy Trójstronnej, złożonej z przedstawicieli OBWE, Rosji i Ukrainy oraz samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej jako obserwatorów. Ich celem było wynegocjowanie warunków trwałego zawieszenia broni, wymiany jeńców i rozpoczęcia procesu politycznego uregulowania konfliktu. Przyjazdu do stolicy Białorusi odmówili jednak separatyści. Nad ich uporem ubolewał we czwartek na dorocznej konferencji prasowej prezydent Władimir Putin. Widocznie potraktowali słowa swojego sponsora jako sugestię.

NOWI POŚREDNICY

Niepowodzenie negocjacji ma prawdopodobnie charakter tymczasowy. Gwałtowne załamanie gospodarki rosyjskiej przybliża bowiem moment przesilenia. Wkrótce możemy stać się albo świadkami narodzin nowego porządku bezpieczeństwa i współpracy w Europie, albo kolejnej rosyjskiej ofensywy militarnej. W tej dynamicznej i mało przewidywalnej sytuacji wiele zależy od polityków – ich refleksu i gotowości do wystąpienia z nową propozycją. Wszyscy powinni zdawać sobie sprawę, o jaką stawkę toczy się gra. Premier Ukrainy Arsienij Jaceniuk w sobotnim wywiadzie dla niemieckiego „Spiegla” mówił o tym w ten sposób: „Rosyjskie społeczeństwo odczuwa skutki sankcji, więc Putin, aby zachować popularność, będzie musiał popełnić kolejne międzynarodowe przestępstwa. Bez tego będzie politycznie martwy”.

Alternatywą dla rozmów może więc być kolejna rosyjska operacje nie tylko na Ukrainie, ale także poza nią.

Przekonują o tym bezustanne prowokacje militarne Kremla u granic NATO – na lądzie, morzu i w powietrzu. Czarny scenariusz zdają się brać pod uwagę nawet przywódcy Białorusi i Kazachstanu, mających od 1 stycznia 2015 roku utworzyć z Rosją Eurazjatycką Unię Gospodarczą. Aliaksandr Łukaszenka i Nursułtan Nazarbajew jeden po drugim złożyli w niedzielę i poniedziałek wizyty w Kijowie z daleko idącymi zapewnieniami o przyjaźni i wsparciu oraz propozycją pośredniczenia w uregulowaniu konfliktu.

Ewentualna decyzja o wojnie zapadnie w bardzo wąskim kręgu zaufanych prezydenta Putina. Należą do niego minister obrony Siergiej Szojgu, dyrektor Federalnej Służby Bezpieczeństwa Alieksandr Bortnikow i kilku oligarchów naftowych z Igorem Sieczynem (Rosnieft) na czele. Na podstawie ich publicznych wypowiedzi można mieć wątpliwości, do jakiego stopnia kierują się rozsądkiem i racją stanu, a do jakiego emocjami i interesem prywatnym. Trudno więc przewidzieć argumenty, jakie ci panowie mogą wysuwać w swoim gronie na rzecz lub przeciwko nowej eskalacji kryzysu.

KOMPROMIS W SPRAWIE KRYMU

Znacznie łatwiej dyskutować o warunkach ewentualnego pokoju. Tym bardziej, że strony konfliktu już niejednokrotnie je przedstawiały: Rosja – w oświadczeniu MSZ z 17 marca, Grupa Trójstronna w protokole z 5 września i w memorandum uszczegóławiającym protokół z 19 września. W pierwszej kolejności musiałoby dojść do zaprzestania działań zbrojnych, złożenia broni przez donieckich i łuhańskich separatystów oraz wycofania z terytorium Ukrainy obcych wojsk i sprzętu wojskowego. Wymianie jeńców, w tym uwolnieniu obywateli Ukrainy przetrzymywanych na terytorium Rosji, powinna towarzyszyć amnestia dla uczestników antyrządowych wystąpień zbrojnych. Przywrócenie kontroli nad granicą państwową przez Ukrainę nie będzie trwałe bez weryfikacji międzynarodowej, np. przez misję obserwacyjną Unii Europejskiej lub OBWE z nieograniczonym dostępem do przejść granicznych (obecna misja monitoruje tylko dwa przejścia).

Pokój nie będzie możliwy, jeśli przyszłe porozumienie pominie kwestię aneksji Półwyspu Krymskiego przez Rosję. Ten nielegalny z punktu widzenia prawa międzynarodowego akt musi zostać skorygowany. Ukraina nie jest zdolna odzyskać tego terytorium siłą, a Rosji nie stać na jego utrzymanie. Dlatego wydaje się, że obie strony byłyby gotowe zaakceptować poddanie go tymczasowej międzynarodowej administracji, zabezpieczonej przez siły pokojowe. W ostatnich dziesięcioleciach zgromadzone zostało bogate doświadczenie w tym zakresie: Cypr, Kosowo, Bośnia i Hercegowina, Timor Wschodni, Kambodża… W bogatej literaturze przedmiotu wytyka się tym przypadkom większe lub mniejsze niedociągnięcia – tym łatwiej będzie teraz ich uniknąć.

Organizacja międzynarodowa, w której reprezentowane są zarówno Rosja, jak i Ukraina, musiałaby przejąć rolę ustawodawcy, sądu i rządu krymskiego jednocześnie – do czasu, kiedy możliwe będzie tam przeprowadzenie w uczciwy sposób referendum, które zadecyduje o przynależności państwowej. Rosyjskie wojska na Krymie muszą powrócić do miejsc stałej dyslokacji – baz, których strzec będą siły pokojowe ONZ lub misja OBWE.

POTRZEBNE REFORMY

Wprowadzeniu poszczególnych uzgodnień w życie sprzyjać będzie nie tylko stopniowe znoszenie sankcji gospodarczych, finansowych i wizowych, ale także ustanowienie międzynarodowych funduszy odbudowy dla Rosji i Ukrainy. Środki z nich wydzielane uwarunkowane byłyby poszanowaniem podstawowych praw i wartości – z wolnością słowa, religii i języka na czele.

Pozwoliłoby to stopniowo rozmontować kremlowska machinę kłamstwa, odpowiedzialną za ugruntowanie w społeczeństwie rosyjskim szowinizmu.

Z kolei Ukraińcom pomogłoby to ograniczyć wszechobecność zależności oligarchicznych i uruchomić proces rozliczenia się z własna przeszłością. Osobno należy wspomnieć o uruchomieniu natychmiastowej, zakrojonej na szeroką skalę i kontrolowanej przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż pomocy, mającej na celu zapobieżenie klęsce humanitarnej na terenach po obu stronach dzisiejszego frontu.

Warunkiem koniecznym uregulowania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego będzie reforma samorządowa nad Dnieprem. Nie w postulowanej przez Kreml formie autonomii Donbasu z przyznaniem mu  prawa do współdecydowania o polityce zagranicznej i bezpieczeństwa Ukrainy, lecz w jednej z form przyjętych w Europie. Tam społeczności lokalne kształtują skład władz na swoich terytoriach, a stolica dzieli się z nimi odpowiedzialnością i dochodami z podatków. Reforma samorządowa jest na Ukrainie konieczna bez względu na ambicje Doniecka czy Łuhańska – choć w pełni odpowiadałaby poczuciu wyjątkowości tamtejszych mieszkańców. Ona jest konieczna, bo na ogromnych przestrzeniach Ukrainy państwo de facto jest nieobecne: obywatel nie może liczyć na policję, sądy, służbę zdrowia czy system edukacji. Skazany jest na widzi mi się tego czy innego oligarchy.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Porozumienie pokojowe w sprawie Ukrainy będzie ostatnią szansą dla odsądzanego od czci i wiary systemu ONZ i związanego z nim systemu OBWE. W pierwszej kolejności powinna docenić to Rosja, która po ZSRR odziedziczyła status stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ – dziś w większym stopniu należny Japonii czy Niemcom. Trudno przypuszczać, by Rosja – przy obecnych trendach gospodarczych i społecznych oraz jako winowajca największego od 1939 roku kryzysu bezpieczeństwa w Europie – mogła ten status utrzymać, gdyby światowe potęgi podjęły decyzje o reformie systemu współpracy międzynarodowej.

 

Bartosz Cichocki

Autor jest komentatorem Naczelnej Redakcji Publicystyki Międzynarodowej Polskiego Radia.