Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 16.10.2008

Energetyczny szach

Polska i jej sojusznicy wygrali pierwszą bitwę o „pakiet energetyczny”.
Energetyczny szachWikipedia

Elektrownia w Bełchatowie.

W grudniu przyjęty zostanie tak zwany „pakiet klimatyczno-energetyczny”. Głosowanie nad nim odbędzie się na zasadach, których domagała się Polska i jej sojusznicy, czyli z możliwością weta, a nie większością kwalifikowaną. Te dwa postanowienia szefów państw i rządów Unii Europejskiej otwierają kolejny rozdział w rozmowach na temat ostatecznego kształtu pakietu.

Polska delegacja, zarówno prezydent Lech Kaczyński, jak i premier Donald Tusk, zapowiedzieli, że jeżeli polskie postulaty nie zostaną spełnione zawetują czwartkowe porozumienie. Unia ugięła się pod dyplomatycznym naciskiem Polski i jej sojuszników: Węgier, Czech, Litwy, Łotwy, Estonii, Bułgarii i Rumunii.

Jak relacjonowali polscy dyplomaci, rząd domagał się wykreślenia z wniosków końcowych zapisu, że zaproponowany przez Komisję Europejską pakiet klimatyczno-energetyczny tworzy "spójną całość, której równowaga i zasadnicze parametry muszą zostać zachowane". Taki zapis - zdaniem Polski - ogranicza pole negocjacji w pracach nad nim.

Polski rząd był usatysfakcjonowany zastrzeżeniem we wnioskach końcowych, że celem dalszych negocjacji jest "znalezienie odpowiednich rozwiązań (...) dla wszystkich sektorów europejskiej gospodarki i dla wszystkich krajów członkowskich, mając na względzie specyficzną sytuację każdego z nich i czuwając nad stosunkiem kosztów do efektywności".

- Postanowiliśmy jednomyślnie, cele zostały te same, kalendarz jest ten sam – powiedział prezydent Francji, Nicolas Sarkozy. Przyznał, że zgoda szczytu na porozumienie w sprawie przyjęcia pakietu w grudniu wynika z potrzeby znalezienia rozwiązań dla krajów, które wyrażały swój niepokój. Zdanie Sarkozego potwierdziła Angela Merkel. - Specyficzne warunki poszczególnych krajów muszą być wzięte pod uwagę i to jest oczywiście w interesie Niemiec - dodała kanclerz po zakończeniu rozmów unijnych przywódców.

Optymistycznie wypowiedź Angeli Merkel ocenił Rafał Grupiński sekretarz stanu w Kancelarii Premiera. - Jeśli wszyscy się zgodzili, to znaczy, że zostały wywalczone nasze zapisy. Bez nich naszej zgody by nie było – powiedział.

Nie wiadomo jednak czy Europa przystanie na postulaty Polski. Dzisiejsza zgoda wcale tego nie gwarantuje. W grudniu okaże się bowiem czy redukcja CO2 o 20% będzie liczona w odniesieniu do roku 2005, jak chcą Francja i Niemcy, czy do 1990, czego domaga się m.in. Polska. Jeżeli Berlin i Paryż przeforsują swoje propozycje w Polsce do 2020 roku energia zdrożeje o 70 procent. Nie wiadomo także, co stanie się z propozycją Komisji Europejskiej, która chce by wszystkie prawa do emisji w energetyce były sprzedawane na specjalnych aukcjach już od 2013 roku. Polska delegacja jest zgodna, że ten projekt zagraża bezpieczeństwu energetycznemu naszego kraju, ponieważ zmusza do rezygnacji z rodzimego wysokoemisyjnego węgla na rzecz importowanego gazu.

Rafał Kowalczyk