Związki zawodowe manifestowały w Paryżu oddzielnie - powodem tego był brak porozumienia w sprawie poparcia dla socjaldemokratycznego kandydata Emmanuela Macrona.
Część central opowiedziała się za głosowaniem na niego, inne przychylają się do opinii lidera skrajnej lewicy Jean-Luca Melenchona, że nie należy głosować na Marine Le Pen, kandydatkę skrajnej prawicy. Takie stanowisko jest równoznaczne z wyborczą absencją.
Kampania trwa
Pod pomnikiem Joanny d’Arc w Paryżu założyciel Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen, spotkał się ze swoimi sympatykami. Jego córka, Marine wolała uniknąć konfrontacji, skłócona politycznie z ojcem i wystąpiła na ostatnim, wielkim mityngu przedwyborczym przypuszczając huraganowy atak na liberalny program polityczny swojego przeciwnika Emmanuela Macrona.
Mówiła, że wrogiem narodu francuskiego był i jest świat finansjery, a teraz ma on imię, nazwisko i pokazał swoje oblicze - to Emmanuel Macron.
Socjaldemokratyczny kandydat, tymczasem złożył hołd pamięci młodego Marokańczyka, którego w 1995 roku, w czasie manifestacji 1 maja, wspierające Front Narodowy bojówki, wrzuciły do Sekwany.
dcz