Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
migrator migrator 16.07.2009

Wzmocnić bezpieczeństwo

Unia Europejska chce zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne swoich członków.
Wzmocnić bezpieczeństwofot. eastnews

Komisja Europejska chce wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej. W czwartek KE ogłosiła propozycję, która zakłada uruchomienie mechanizmów wewnątrzunijnej solidarności w przypadku odcięcia choćby 10 procent dostaw gazu do któregokolwiek z krajów członkowskich.

Propozycja Komisji wynika z problemów z dostawami rosyjskiego gazu, z którymi zmagała się część krajów UE podczas ostatniej zimy. W wyniku konfliktu Rosji z Ukrainą gazu zostało pozbawionych kilka krajów Wspólnoty. Propozycja Komisji jest zgodna z postulatami zgłaszanymi przez Polskę, która domaga się wzmocnienia solidarności energetycznej.

- Musimy wypracować najlepsze rozwiązania, by być przygotowanym na najgorsze. Nasza propozycja zobowiązuje państwa członkowskie do gotowości i współpracy na wypadek zakłóceń w dostawach gazu – mówił przewodniczący KE Jose Manuel Barroso.

Niwelować skutki

Komisarz ds. energii Andris Piebalgs zaznaczył, że nowe rozporządzenia ma wymusić na członkach UE lepsze przygotowanie do niwelowania skutków ewentualnego odcięcia od dostaw gazu. W takim przypadku kraje powinny rekompensować straty zapasami z magazynów i otrzymywać surowiec z innych, pewnych źródeł – np. od sąsiadów.

Proponowany system zakłada powstanie w krajach Unii specjalnych organów, które będą monitorować sytuację, oceniać ją i przygotowywać plany działania w razie zakłóceń z dostawami. Plan zakłada także zwiększenie rezerw w razie wyższego zużycia „błękitnego paliwa”. Zgodnie z założeniem, dzięki temu kraje UE będą mniej podatne na szantaż energetyczny.

Nowe założenia przewidują składowanie gazu w ilości pozwalającej na wyrównanie braków w dostawach przez 60 dni w skrajnie niekorzystnych warunkach klimatycznych.

Jak informuje Komisja, spełnienie założeń przygotowanego planu wymagać będzie nakładów w każdym kraju Wspólnoty. Trzeba bowiem w lepszy sposób zapewnić połączenia krajowych sieci przesyłowych oraz zapewnić przesył w obie strony. Koszt niezbędnych inwestycji KE oszacowała na 2,5 mld euro. Największe wydatki czekają Litwę, Słowenię, Finlandię, Irlandię. Najlepiej przygotowane są: Dania, Grecja, Belgia i Niemcy.

Zgodnie z planem kraje członkowskie będą mogły poprosić Wspólnotę o pomoc, jeśli nie poradzą sobie z lokalnymi problemami z dostawą gazu. Każdy kraj będzie mógł poprosić KE o ogłoszenie sytuacji kryzysowej w całej UE. Gdy kryzys wystąpi w dwóch lub więcej krajach, KE ogłosi kryzys automatycznie. Podobnie w przypadku, gdy wstrzymanych zostanie 10 proc. dziennego importu gazu do UE.

- Gdy będzie ogłoszony kryzys, wówczas Wspólnota podejmuje działania na rzecz przywrócenia bezpieczeństwa energetycznego - powiedział Piebalgs. KE, poprzez unijną grupę koordynatorów ds. gazu oraz nowo powołaną agencję UE, ma koordynować wewnętrzną solidarność polegającą na swobodnym przepływie gazu przez granice. Ma też czuwać nad wymianą informacji, a w kontaktach z krajami trzecimi zapewniać, że UE mówi jednym głosem.

Gaz zapewnia jedną czwartą zaopatrzenia UE w energię. Ponad połowa jego dostaw pochodzi ze źródeł zewnętrznych (głównie z Rosji). Do 2020 roku udział importu wzrośnie do ponad 80 proc.

Nowe źródła gazu

Zaprezentowana propozycja nie jest jedynym unijnym projektem zmierzającym do dywersyfikacji dostaw surowców do Unii. Ma to także umożliwić podpisana w poniedziałek umowa zakładająca powstanie gazociągu Nabucco. Bułgaria, Rumunia, Węgry, Austria oraz Turcja podpisały porozumienia zakładające budowę gazociągu, którym gaz będzie płynąć z rejonu Morza Kaspijskiego, Bliskiego Wschodu oraz Azji Środkowej do krajów Unii.

Planowana długość magistrali to 3,3 tys. kilometrów. Projekt jest konkurencyjny wobec rosyjskiej propozycji budowy gazociągu South Stream, który ma dostarczać do Europy gaz z Rosji, biegnąc pod dnie Morza Czarnego, a potem przez kraje Europy Południowej.

Jednym z głównych dostawców dla Nabucco ma być Azerbejdżan. W poniedziałek gotowość dostarczania surowca zgłosiły Irak, Egipt i Syria, a w piątek wolę taką zadeklarował dysponujący dużymi złożami Turkmenistan. Trwa oczekiwanie na porozumienia z takimi krajami, jak Kazachstan czy Uzbekistan.

Polskie starania

Dążenia do dywersyfikacji prowadzi także Polska. Ma to umożliwić m.in. umowa podpisana między PGNiG a spółką Qatargas. Na mocy długoterminowej umowy Polska ma otrzymywać 1,5 mld m sześciennych gazu LNG rocznie. Średnia wartość umowy, zawartej na lata 2014-2034, to około 500 mln dolarów rocznie.

Jak informował Aleksander Grad, umowa jest „pierwszym od 1993 roku długoterminowym kontraktem, który realnie zwiększa nasze bezpieczeństwo energetyczne".

Zwiększyć ma je także zaplanowany w Świnoujściu gazoport, który ma zacząć działać na przełomie 2013 i 2014 roku. Jego budowa będzie mogła niedługo ruszyć, gdyż w środę wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz wydał pozwolenie na budowę części lądowej terminala gazu skroplonego.

- Ogłoszenie przetargów planujemy na przełom lipca i sierpnia br. Sądzę, że pierwsze umowy z wykonawcami będą podpisywane w maju 2010 r. Prace budowlane mają ruszyć w lipcu przyszłego roku - zapowiedział prezes Polskiego LNG, spółki powołanej do budowy gazoportu.

Gazoport w Świnoujściu, czyli terminal do odbioru tankowców ze skroplonym gazem LNG, początkowo będzie odbierać do 2,5 mld m sześc. gazu rocznie, czyli ponad jedną piątą krajowego zużycia. Przyczyni się w ten sposób do zwiększenia energetycznego bezpieczeństwa kraju.

Po rozbudowie moce terminalu mogłyby zostać potrojone. Inwestycja to osiem gazociągów o łącznej długości około tysiąca kilometrów, budowa morskiego portu zewnętrznego, falochronu, terminalu przeładunkowego, przyłączenie gazoportu do sieci, jak również inne inwestycje towarzyszące, trzy magazyny na gaz. Koszty inwestycji szacowane są na około 3-3,5 mld zł. Według harmonogramu spółki Polskie LNG, pierwszy etap inwestycji będzie ukończony w 2013 roku.

(sż, pap)